Jak obliczyć prędkość i kierunek wiatru? Jak precyzyjnie określić moment desantowania, by żołnierze lądowali w wyznaczonym miejscu na ziemi – to muszą wiedzieć wojskowi meteorolodzy, którzy pracują na zrzutowiskach. Kurs dla początkujących specjalistów służby meteo zakończył się właśnie w Krakowie.
W kilkudniowym szkoleniu prowadzonym przez pięciu instruktorów wzięło udział 15 żołnierzy z jednostek lądowych, m.in. z 6 Brygady Powietrznodesantowej, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych i 9 Pułku Rozpoznawczego. Szkolili się oficerowie, podoficerowie i szeregowi.
Wojskowe służby meteorologiczne działają w Siłach Powietrznych, Marynarce Wojennej i w Wojskach Lądowych. W tych ostatnich meteorolodzy są potrzebni przede wszystkim tam, gdzie żołnierze biorą udział w szkoleniu spadochronowym.
– Dla wojsk powietrznodesantowych pogoda ma ogromne znaczenie. Dlatego każdą poranną odprawę z dowódcą rozpoczynamy od meldunku pogody na dany dzień. To ważne, zwłaszcza gdy są zaplanowane skoki spadochronowe – tłumaczy kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej.
– Nie wszyscy nadają się do pracy w służbie meteorologicznej. Trzeba być spostrzegawczym, szybko liczyć i dobrze oceniać ryzyko – mówi mjr Paweł Kleczaj, kierownik kursu dla meteorologów. Oficer pracuje w Zarządzie Rozpoznania i Walki Elektronicznej w Dowództwie Wojsk Lądowych.
Szkolenie było podzielone na dwie części: teoretyczną i praktyczną. Podczas wykładów żołnierze uczyli się przede wszystkim przepisów regulujących pracę meteorologów. Instruktorzy omawiali możliwości wystąpienia tzw. niebezpiecznych zjawisk pogody. Takim terminem specjaliści meteo określają m.in. burzę, szkwał, uskok wiatru albo zakrycie wierzchołków gór przez chmury. Przypominali także podstawową wiedzę z synoptyki.
Najważniejszą częścią kursu były jednak zajęcia praktyczne. Jak one przebiegały? Na terenie naziemnego ośrodka szkolenia spadochronowego żołnierze uczyli się, jak należy prawidłowo ustawić teodolit (urządzenie do pomiaru), jak go wypoziomować, by wykonany pomiar był wiarygodny.
– Potem musieli napompować specjalny balon do obwodu 210 cm. Żeby pomiar się udał, balon musi być wypełniony gazem lżejszym od powietrza, czyli wodorem lub helem. Tak napompowany wznosi się 150 metrów na minutę. Obserwując go przez specjalistyczne przyrządy możemy ocenić np. podstawę chmur – wyjaśnia st. szer. Karol Antonowicz. Żołnierz od siedmiu lat pracuje jako dyżurny meteorolog zrzutowiska, jest także instruktorem dla młodych adeptów w tej służbie. – Podczas pomiaru trzeba być niezwykle precyzyjnym. W tej dziedzinie nie ma miejsca na błędy – dodaje.
Dzięki tak wykonanemu pomiarowi żołnierze mogą obliczyć średnią prędkość wiatru i jego kierunek. Jak w praktyce wykorzystuje się wiedzę meteorologów? Zanim rozpocznie się desantowanie skoczków, kompania zabezpieczenia desantowania, w której skład wchodzą też specjaliści meteo, muszą przygotować zrzutowisko. Zadaniem meteorologów jest opracowanie dokładnych komunikatów pogodowych. Dane przez nich zebrane muszą być jak najbardziej aktualne, dlatego taki komunikat muszą przygotować przynajmniej 15 minut przed rozpoczęciem skoków. Na podstawie meldunków pogodowych przełożeni zezwalają na skoki spadochronowe. Wyliczone przez meteo wartości pozwalają precyzyjnie określić, w którym momencie nad zrzutowiskiem skoczkowie muszą wyskoczyć z samolotu, by wylądować w wyznaczonym punkcie.
– Odpowiadamy za ich bezpieczeństwo. To na naszych komunikatach opiera się decyzja dyżurnego zrzutowiska, czy w ogóle rozpocznie się desantowanie. Jeśli przykładowo zbagatelizujemy prędkość wiatru, to skutki dla żołnierzy mogą być tragiczne – mówi st. szer. Antonowicz. Przygotowane przez niego komunikaty pogodowe były czasem podstawą do odwołania skoków albo decydowały o ich wznowieniu, kiedy warunki pogodowe się poprawiały. Kiedy już rozpocznie się desantowanie, zadaniem dyżurnych meteorologów jest ciągłe monitowanie warunków atmosferycznych i wykonywanie dokładnych pomiarów (temperatury powietrza, ciśnienia, siły wiatru i wysokości chmur). – Zgodnie z obowiązującymi w wojsku przepisami nie można wykonywać skoków spadochronowych, jeżeli nie ma zabezpieczenia meteorologicznego – mówi mjr Kleczaj.
W Wojskach Lądowych jest około 70 specjalistów służby meteorologicznej. Kursy dla dyżurnych zrzutowiska są prowadzone zwykle co dwa lata. Za każdym razem do pracy przygotowuje się około 20 żołnierzy.
autor zdjęć: Katarzyna Kowalska
komentarze