Ponad siedemdziesięciu strzelców konnych z 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich wzięło udział w nietypowych zajęciach w Karkonoszach.
– Kolejne pół roku ciężkiego i wymagającego szkolenia za nami. W tym okresie strzelcy konni wielokrotnie mieli możliwość wykazania się ponadprzeciętnym poświęceniem. Ten marsz to forma wyróżnienia i wynagrodzenia najwybitniejszych żołnierzy batalionu, którzy swoim zaangażowaniem dają innym przykład do naśladowania. Ponadto zajęcia stanowią okazję do sprawdzenia własnej tężyzny fizycznej, zwłaszcza dla tych, którzy po raz pierwszy mają okazję przemierzać górskie szlaki – podkreślił major Jacek Patrzyński, zastępca dowódcy – szef sztabu 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich (7 bSKW).
Zaszczytu udziału w zajęciach dostąpiło także sześciu podchorążych z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu, którzy obecnie są w trakcie odbywania praktyki dowódczej w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej.
W nocy, bo już o godzinie 2:30, żołnierze stawili się na zbiórce, podczas której dało się wyczuć nieme podekscytowanie. Już za kilka godzin wszyscy mieli stanąć przed niecodziennym wyzwaniem: pokonaniem wielokilometrowej trasy górskiej w niesprzyjających warunkach pogodowych, z ciężkim bagażem na plecach, który zawierał pożywienie, zapas wody i niezbędne wyposażenie. Trasa przewidywała około 8 godzin żwawego marszu, z zaledwie kilkoma krótkimi przerwami na posiłek. Zdobywanie szczytów było bardzo męczące, ale zapierające dech w piersiach widoki wynagradzały wszelkie trudy.
Swoją podróż strzelcy konni rozpoczęli z Kruczych Skał kierując się na Szrenicę, następnie Łabski Szczyt, skąd dotarli do Wielkiego Szyszaka, gdzie nastąpiła przerwa na posiłek, pamiątkowe zdjęcia oraz podziwianie niecodziennych widoków. Drugi odcinek obejmował trasę z Czeskich Kamieni przez Słonecznik, aż do Świątyni Wang. W ciągu 8-godzinnego marszu uczestnicy przemierzyli ponad 25 km, co w górzystym i kamienistym terenie, w którym najwyższe punkty trasy przekraczają 1500 m n.p.m., jest wynikiem godnym podziwu. Pierwsze kroki po przerwie przypomniały o wysiłku włożonym w zdobycie szczytu, ale nikt nie narzekał. Drobne otarcia i odciski okazały się nieuniknione, ale satysfakcja z własnego wyczynu i zadowolenie z udziału w tak atrakcyjnych zajęciach było sprawiedliwą nagrodą.
− Marsz w trudnych warunkach, w urozmaiconym terenie i dodatkowo z ciężkim bagażem na plecach, to nie lada wyzwanie. Często podróżuję po górach, jednak trasa i tempo marszu były naprawdę wysokie, a podążanie w najszybszej grupie nie było łatwe. Zarówno dla mnie, jak i dla pozostałych żołnierzy była to okazja, aby stawić czoła własnym słabościom − opowiadał sierżant podchorąży Artur Nieckarz.
Treść rozmów i entuzjazm podczas drogi powrotnej świadczył o dobrze przeprowadzonych zajęciach. Kierownik zajęć major Jacek Patrzyński zdradził uczestnikom, że zajęcia w Karkonoszach to dopiero początek przygód batalionu z górskimi szlakami, a na wielbicieli pięknych widoków czeka kolejna niespodzianka: prawdopodobnie już na wiosnę przyszłego roku.
Źródło: sierż. pchor. Leszek Sraga
autor zdjęć: sierż. pchor. Leszek Sraga
komentarze