Słowa jak pociski

Z Elizabeth Wahl o rosyjskiej propagandzie i szukaniu prawdy rozmawia Anna Dąbrowska.

Właściwie w każdym kraju prowadzi się pewnego rodzaju działania propagandowe. Czym one się różnią od rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej?

Rządy państw zachodnich czy instytucje w Europie lub USA tak naprawdę nie uprawiają propagandy, lecz PR, czyli starają się pokazać z jak najlepszej strony. Rosja natomiast nie tylko promuje działania swojego rządu, lecz także chce wpływać na inne kraje i ich politykę.

Kto jest odbiorcą tych kampanii – rodacy czy obywatele innych państw?

Obie grupy, ale w zależności od odbiorcy kampanie prowadzi się w różny sposób. W Rosji media są pod coraz większą kontrolą władz. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy, jak zamykano i likwidowano niezależne gazety i stacje telewizyjne, więc dziś funkcjonują głównie media państwowe. Podaje się w nich zmyślone fakty, manipuluje informacjami, przekupuje rozmówców. Z takich właśnie gazet, telewizji czy radia większość Rosjan czerpie dziś informacje o kraju i świecie.

A jak wygląda propaganda skierowana do zachodnich społeczeństw?

Na Zachodzie ludzie mają dostęp do różnych źródeł informacji. Dlatego Kreml stara się tak manipulować swoimi przekazami, aby tworzyć chaos, z którego trudno wyłowić prawdę. Rosyjski rząd wydaje setki milionów dolarów na wojnę propagandową – przeprowadza tysiące dezinformujących ataków za pomocą think tanków, wielojęzycznych stacji telewizyjnych, takich jak Russia Today, agencji informacyjnych oraz korzysta z usług trolli aktywnych w mediach społecznościowych. Często kieruje zmanipulowane przekazy do osób nieprzystosowanych, odrzuconych, zagubionych, które czują, że ich problemy są ignorowane przez władze i media. Ci ludzie najszybciej uwierzą w rozmaite teorie spiskowe i w populistyczne hasła antyzachodnie. Kreml wykorzystuje także ekstremistów i polityków ze skrajnych opozycji, którzy krytykują establishment. Tak długo przekonują ich do racji Kremla, aż zaczną się oni domagać od swoich rządów i władz respektowania rosyjskich interesów.

Jaki jest główny cel takich zabiegów?

Moskwa przede wszystkim chce doprowadzić do podziałów wewnątrz Unii Europejskiej, ale także między nią a Stanami Zjednoczonymi oraz między państwami należącymi do NATO. Jednocześnie Kreml stara się podważyć wiarygodność zachodnich instytucji. Rosjanom zależy też na wywołaniu w zachodnim społeczeństwie poczucia zagrożenia.

W zakłamywaniu prawdy Rosja ma ogromne doświadczenie jeszcze z czasów sowieckich. Czy teraz używa się takich samych metod?

Zmienił się przede wszystkim sposób prowadzenia wojny informacyjnej. Teraz jednym z głównych narzędzi są media elektroniczne. Na Twitterze, Facebooku, blogach czy w komentarzach pod różnymi informacjami dziesiątki tysięcy prorosyjskich trolli zamieszcza fałszywe treści.

Podczas wojny na Ukrainie Rosjanie osiągnęli chyba szczyt możliwości w uprawianiu propagandy. Jak to wyglądało z perspektywy waszyngtońskiej redakcji Russia Today?

Przez dwa i pół roku byłam korespondentką angielskojęzycznej międzynarodowej telewizji finansowanej przez rosyjski rząd. Kiedy podejmowałam tam pracę, wierzyłam, że będziemy niezależnym źródłem informacji, pokazującym prawdziwe problemy USA, o których nie wspominają główne media krajowe. „Pytaj więcej” brzmiało hasło stacji. Okazało się jednak, że naszym zadaniem jest ukazywanie Ameryki w jak najgorszym świetle. To nie była krytyka bezpośrednia, lecz dyskredytowanie zachodnich instytucji, rządów i mediów. Takie nastawienie zmieniło się jednak po rosyjskiej inwazji na Krym.

W jaki sposób?

Dezinformacja odtąd była bardziej agresywna i stała się elementem strategicznej walki. Nasza redakcja miała być bronią służącą do manipulowania opinią publiczną. W każdym konflikcie, szczególnie w czasie wojny, trudno jest osobom postronnym zorientować się, jakie są fakty – np. kto strzela i dlaczego. Rolą mediów jest to tłumaczyć. My jednak nie pokazywaliśmy prawdy. Naszym zadaniem było odpieranie jakichkolwiek zarzutów wobec Rosji. Zostaliśmy też poinstruowani, żeby przedstawiać Ukrainę jako stronę winną konfliktu.

Jak zatem wyglądały materiały Russia Today z Ukrainy?

Protesty na Majdanie pokazywano nie jako demonstracje osób niezadowolonych z rządu, korupcji, złej sytuacji politycznej i ekonomicznej w kraju, lecz jako wystąpienia bojówek faszystów i neonazistów. Trzeba też było sugerować widzom, że tymi wydarzeniami sterują zachodnie rządy i organizacje, którym zależy na osłabieniu Ukrainy. Zaprzeczano też, że na Krym wkroczyły siły rosyjskie. Tłumaczono, że „zielone ludziki” to oddziały samoobrony, chroniące nękanych przez ukraińskie władze Rosjan.

Kłamstwa, omijanie faktów, przeinaczenia – takimi metodami posługiwała się ta telewizja?

Tak, ale też rozpowszechniała zmyślone informacje, zaprzeczała prawdzie, tworzyła teorie spiskowe, wymyślała półprawdy. Kiedy komentowano jakieś wydarzenie, to np. mówiono, że Stany Zjednoczone czy państwa NATO nie powinny nikogo krytykować, bo same robią dużo gorsze rzeczy, m.in. prowadzą wojnę w Iraku. Tak naprawdę dopiero po rosyjskiej inwazji na Krym zobaczyłam, jak niebezpiecznym narzędziem może być telewizja. Wtedy stwierdziłam, że nie mogę dłużej pracować dla tej rosyjskiej maszyny propagandowej i zrezygnowałam z pracy.

Jak możemy bronić się przed taką propagandą?

Na pewno nie przez kontrpropagandę. Najlepszą bronią jest prawda – trzeba o nią walczyć, starać się ją wydobyć z zalewu różnych informacji. Pomocne jest tworzenie niezależnych ośrodków medialnych, wspieranie pluralizmu mediów, ważne są też wszelkie działania edukacyjne. Ludzie często nie wiedzą, że są manipulowani i nie odróżniają prawdziwych wiadomości od dezinformacji. Dlatego tak ważne jest uświadamianie odbiorcom, jak działa rosyjska propaganda i szkolenie pod tym kątem dziennikarzy. Poza tym osoby kreujące kłamliwe wiadomości i świadomie je rozpowszechniające powinny być pociągnięte do odpowiedzialności.                     

Elizabeth Wahl jest amerykańską dziennikarką m.in. stacji CNN, MSNBC, Fox News. Od 2011 do 2014 roku była amerykańską korespondentką waszyngtońskiej redakcji Russia Today, angielskojęzycznej międzynarodowej telewizji finansowanej przez rosyjski rząd. W proteście przeciwko manipulowaniu przekazywanymi informacjami zrezygnowała z pracy w trakcie programu, który prowadziła.       

 

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Michał Niwicz





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO