Robimy wszystko, by piraci nie przejęli inicjatywy na wodach w pobliżu Rogu Afryki. Niesiemy też pomoc mieszkańcom Somalii. Większość z nich jest przeciwko piractwu, ale nie wie, jak z nim walczyć – podkreśla kmdr por. Piotr Nieć, szef sztabu – zastępca dowódcy zespołu morskiego natowskiej Operacji Ocean Shield.
Gdzie w tej chwili się znajdujecie?
Kmdr por. Piotr Nieć: W Zatoce Adeńskiej i północnej części Oceanu Indyjskiego. Obszar, na którym działa nasz zespół w ramach operacji Ocean Shield jest tak duży, jak cała Europa. Zmiana jego okrętu flagowego, dowódcy i części sztabu odbyła się na Krecie. Po kilku dniach mieliśmy już za sobą Kanał Sueski i Morze Czerwone. Dowództwo nad morskim komponentem objęliśmy na początku czerwca w Dżibuti (państwo we wschodniej Afryce graniczące z Somalią i Etiopią).
Pierwsze dni misji były bardzo trudne?
Tak. Sztab miał mało czasu, żeby się zgrać. Ale doświadczeń, które tutaj zbieramy nie zastąpi żaden kurs. Mamy okazję sprawdzić się w prowadzeniu operacji morskich, zarządzaniu wielonarodowym zespołem, działaniach dyplomatycznych, organizowaniu pomocy medycznej dla ludności cywilnej.
Wiele dni spędzamy w morzu. Do portów przybijamy raz lub dwa razy w miesiącu. Ale nawet wówczas dowodzimy operacją. Tak zwane „battle wheel”, czyli codzienny cykl otrzymywania meldunków, analiz i przydzielania zadań toczy się nieprzerwanie.
Jakie okręty wchodzą w skład waszego zespołu?
W tej chwili mamy trzy okręty, ale podczas półrocznej misji jednostki się zmieniają. Wyjątek stanowi oczywiście okręt flagowy, norweska fregata HNoMS „Fridtjof Nansen”. Pozostałe to holenderska fregata HNLMS „van Speijk” oraz amerykańska fregata USS „De Wert”.
Jakie zadania do tej pory wykonywaliście?
Wszystko, co robimy dotyczy zwalczania piractwa. Dlatego przede wszystkim patrolujemy region, by nie dopuścić piratów do przejęcia inicjatywy. Staramy się też zjednać somalijską opinię publiczną dla naszych działań. Spotkamy się z mieszkańcami, niesiemy im pomoc. Mówimy o kraju, w którym praktycznie nie ma pomocy medycznej w naszym rozumieniu. Dolegliwości leczy się tam poprzez przypalanie ciała, a średnia życia wynosi ok. 40 lat.
W zwalczaniu piractwa na wodach Oceanu Indyjskiego współpracujemy z Unią Europejską, Combined Maritime Forces, Japonią, Rosją, Chinami. Ich jednostki są narażone na ataki, dlatego zależy im na ochronie żeglugi przed piratami. Wspólne działania międzynarodowe muszą być jednak doskonale skoordynowane.
Co Pana zaskoczyło podczas misji w tym regionie świata?
Do misji przygotowywałem się pół roku. Starałem się jak najwięcej dowiedzieć o Somalii, kulturze tego kraju i jego specyfice. Ale poraził minie ogrom biedy. Tutaj ludzie nie żebrzą, żeby dostać pieniądze, są szczęśliwi jak dostaną wodę w butelce, bo to pozwala im przeżyć.
Co decyduje o specyfice tej operacji?
Właśnie skończył się ramadan. W tym czasie ruch małych jednostek był mniejszy. Dodatkowym czynnikiem, który reguluje życie w rejonie Zatoki Adeńskiej i Oceanu Indyjskiego jest pogoda. Teraz jest pora monsunu południowo-zachodniego, który utrudnia ruch małych jednostek na otwartych akwenach. Ale za kilka tygodni wszystko się zmieni.
Inaczej jest w przypadku dużych statków handlowych. Zatoka Adeńska to autostrada pomiędzy Azją a Europą. Niespodzianek jest tutaj sporo. Na moich oczach tonęły statki, byłem świadkiem znajdowania rozbitków na środku morza czy udzielania pomocy medycznej ludziom ciężko rannym.
Jakie plany ma zespół na najbliższy czas?
Nie za bardzo mogę na ten temat mówić. Powody są dwa. Po pierwsze, chodzi o nasze bezpieczeństwo. Po drugie, jesteśmy w trakcie operacji, której czas i przebieg trudno przewidzieć. Czasami kilka godzin przed planowanym wejściem do portu okazywało się, że w morzu trzeba jeszcze spędzić tydzień, albo i dłużej.
Kmdr por. Piotr Nieć w Polsce dowodził fregatą rakietową ORP „Gen. T. Pułaski”. W maju został szefem sztabu w pierwszym ze Stałych Zespołów Sił Odpowiedzi NATO (SNMG-1). To najwyższe stanowisko, jakie kiedykolwiek pełnił w nim Polak. SNMG-1 przypomina trochę zespół, na czele którego stoi polski okręt ORP ,,Kontradmirał Xawery Czernicki”. Tyle, że zamiast niszczycieli min, w jego skład wchodzą fregaty. Obecnie operują one m.in. w tak zwanym Rogu Afryki (wschodnie wybrzeże kontynentu, gdzie leżą Somalia, Etiopia, Erytrea i Dżibuti). Strzegą bezpieczeństwa akwenów zagrożonych przez piratów. Okręty zespołu utrzymują najwyższą gotowość bojową. W razie konfliktu mogą się znaleźć na pierwszej linii walk. W zespołach Sił Odpowiedzi NATO dwukrotnie służyła fregata ORP „Pułaski”. |
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze