Dwa dni po obaleniu prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego na ulicach Kairu wciąż demonstrują tysiące jego zwolenników. Wojsko zapewnia, że nie użyje przeciw nim broni. Do zbrojnych ataków doszło za to w piątek na półwyspie Synaj. Bojownicy islamscy ostrzelali posterunki wojskowe.
Na ulicach egipskich miast trwają protesty zwolenników usuniętego przez wojsko prezydenta Mohammeda Mursiego. Armia oświadczyła, że wszyscy mają prawo do wyrażania swych poglądów i nie będzie reagowała dopóki „demonstracje nie staną się zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa”. Czołowy opozycjonista Mohamed El Bardei, przewodzący Partii Konstytucyjnej, określił interwencję wojska jako „bolesny środek”, ale użyty w imieniu ludu, by uniknąć wojny domowej. Polityk ten jednak nie zgodził się stanąć na czele tymczasowego rządu. Nowym kandydatem na premiera jest, jak podała gazeta Al-Ahram, były szef egipskiego Banku Centralnego Farouk El Okdah. Natomiast tymczasowy prezydent Adli Mansur wydał dekret wyznaczający dwóch pierwszych jego doradców ds. konstytucyjnych i politycznych.
W piątek bojownicy islamscy ostrzelali posterunki policyjne i wojskowe na półwyspie Synaj, w pobliżu granicy z palestyńską Strefą Gazy. W atakach zginął jeden żołnierz, a dwóch zostało rannych. Po incydentach Egipt zamknął granicę z palestyńską Strefą Gazy. Na Synaju jest niespokojnie od obalenia na początku 2011 roku autorytarnego egipskiego prezydenta Hosniego Mubaraka. Przeciwko siłom bezpieczeństwa walczą tam milicjanci islamscy, którzy zawierają czasami sojusze z trudniącymi się przemytem z Izraela Beduinami, jak i członkami palestyńskich zbrojnych grup.
Eksperci obawiają się, że po usunięciu Mursiego część radykalnych islamistów, którzy w ostatnich latach włączyli się w politykę, może wznowić walkę z rządem w Kairze, a akty terroryzmu mogą się rozszerzyć na resztę Egiptu. Mężczyzna komentujący w Internecie decyzję dowódcy armii generała Abdel Fataha al-Sisiego o usunięciu prezydenta mówi: „Stworzyłeś nowych mudżahedinów, nowych ludzi, którzy szukają męczeństwa”.
Pojawiają się opinie, że akcja wojska będzie miała bardzo negatywne reperkusje polityczne za granicą. – Komunikat będzie rozbrzmiewać w całym świecie muzułmańskim głośno i wyraźnie: demokracja nie jest dla muzułmanów – napisał na Facebooku Essam el-Haddad, doradca Mursiego ds. bezpieczeństwa narodowego.
Z drugiej strony, niektórzy eksperci utrzymują, że znacząca część ze zwolenników Mursiego nie zamierza go bronić, gdyż zraził ich nieudolnymi rządami. W szeregach egipskich islamistów doszło już do rozłamu. Bractwo Muzułmańskie nie widzi możliwości współpracy z nową władzą. Za to ultrakonserwatywna partia Nour zaaprobowała przedstawioną przez wojskowych „mapę drogową” prowadzącą do przywrócenia cywilnych rządów. Także ugrupowanie Al-Gamaa Al-Islamiya, które w przeszłości walczyło z władzami, wezwało swych zwolenników, aby powstrzymali się od przemocy. – Islamiści bardzo dobrze wiedzą, że przemoc nie jest rozwiązaniem – uważa Chalid al-Anani, ekspert od politycznego islamu na brytyjskim Uniwersytecie Durham.
Źródła: ahramonline, BBC News, Reuters
autor zdjęć: Tahrir Square / facebook.com
komentarze