Prezydent Hamid Karzaj zawiesił rozmowy dotyczące umowy o dalszej obecności wojsk USA w jego kraju po 2014 roku. To reakcja na amerykańską zapowiedź negocjacji pokojowych z talibami. Urzędnicy USA ostrzegają: to będzie długi i trudny proces.
O zawieszeniu rozmów, dotyczących paktu bezpieczeństwa (Bilateral Security Agreement), poinformował rzecznik afgańskiego prezydenta Aimal Faizi. Powiedział, że powodem decyzji Karzaja były sprzeczne sygnały i działania Amerykanów w sprawie procesu pokojowego. To reakcja na informację, że władze USA zamierzają rozmawiać z talibami o zakończeniu trwającego od jesieni 2001 roku konfliktu w Afganistanie. Na miejsce rozmów wybrano Ad-Dauhę, stolicę Kataru. Amerykanie podali, że rozmowy rozpoczną się już 20 czerwca. Jednak talibowie, którzy otworzyli w katarskiej stolicy swe przedstawicielstwo, mające ułatwić przygotowanie rokowań pokojowych, tego terminu nie potwierdzili. Szef norweskiej dyplomacji Espen Barth Eide ujawnił, że otwarcie biura i negocjacje były możliwe dzięki sekretnym rozmowom, które prowadzono w ostatnich miesiącach w jego kraju. – Odegraliśmy kluczową rolę w tym procesie – oświadczył minister w publicznej stacji NRK.
Afgańscy rebelianci deklarują, że chcą politycznego rozwiązania krwawego i kosztownego konfliktu, które pozwoli stworzyć sprawiedliwy rząd i zakończyć okupację kraju, za którą uważają obecność sił międzynarodowych. – To ważny pierwszy krok w kierunku pojednania, choć to bardzo wczesny krok – powiedział o planowanych rozmowach z talibami prezydent USA Barack Obama.
Urzędnicy administracji amerykańskiej są mniej dyplomatyczni w stwierdzeniach. Uważają, że „to będzie długi, trudny proces”. – Musimy być realistami. To jest postęp. Ale pokój nie jest na wyciągnięcie ręki – podkreślał, pytany anonimowo, jeden z amerykańskich dyplomatów.
Rząd w Kabulu zapowiedział, że wyśle swą delegację do Kataru. Talibowie na razie nie zareagowali na tę informację. Dotąd rebelianci odrzucali bezpośrednie rozmowy z obecnym prezydentem i członkami rządu Afganistanu, nazywając ich marionetkami Zachodu. Jednocześnie Karzaj chce, by jak najszybciej negocjacje przeniesiono na teren Afganistanu.
Amerykanie podczas rozmów będą się domagać od talibów, by zerwali wszelkie kontakty z siatką terrorystyczną Al-Kaidy, zaprzestali przemocy, zaakceptowali obecną konstytucję Afganistanu, w tym zapisy o ochronie kobiet i prawach mniejszości. Z pewnością pojawi się kwestia przetrzymywanego przez rebeliantów od czerwca 2009 roku amerykańskiego sierżanta Bowe’a Bergdahla. Talibowie z kolei będą żądać całkowitego wycofania obcych wojsk z Afganistanu i uwolnienia swych towarzyszy, którzy są przetrzymywani w bazie wojskowej Guantanamo na Kubie. Spełnienie tych warunków będzie trudne dla Waszyngtonu. Amerykanie nie zamierzają całkowicie wycofać swojego wojska po 2014 roku. Do tego uwolnieniu więzionych rebeliantów sprzeciwia się wielu amerykańskich kongresmenów. Część z nich jest przeciwna jakimkolwiek negocjacjom z talibami.
Na czele delegacji afgańskich rebeliantów będzie stać Tayeb Agha. Amerykanie uważają go za osobę bliską liderowi talibów mulle Omarowi. Kontrowersje budzi jednak skład delegacji. W rozmowach w Ad-Dauha ma brać udział reprezentant siatki Hakkaniego, ugrupowania terrorystycznego uważanego za najgroźniejszego wroga Amerykanów w Afganistanie. Dowodzący wojskami koalicji i amerykańskimi gen. Joseph Dunford, który niedawno mówił o potrzebie dialogu z częścią talibów, w rozmowie telefonicznej z dziennikarzami wątpił, że ten odłam afgańskich rebeliantów faktycznie chce pokoju.
Źródło: Reuters
autor zdjęć: US DoD
komentarze