To dobrze, że o budowę elementów tarczy antyrakietowej w Polsce rywalizują trzy zagraniczne koncerny. Dzięki temu mamy z czego wybierać. Ale przede wszystkim dlatego, że każdy z nich będzie musiał nam zaoferować coś poważnego, żeby przebić pozostałych – mówi prof. dr hab. Paweł Soroka, koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego, współorganizatora konferencji „System obrony powietrznej Polski”.
Wraz z planami budowy systemu obrony powietrznej rozgorzała dyskusja, czy nasz przemysł jest gotowy na to, by budować, przy niewielkim tylko wsparciu kontrahentów zagranicznych, tzw. tarczę antyrakietową. Myślę, że polski przemysł ma doświadczenie i bazę, która pozwoliłaby mu uczestniczyć w programie budowy systemu. Mamy czym się pochwalić przy produkcji zestawów artyleryjskich, w dziedzinie radiolokacji czy tworzeniu systemów dowodzenia. Moglibyśmy zaangażować się w produkcję rakiet najkrótszego zasięgu. Jednak rakiety średniego zasięgu musimy kupić.
Oczywiście, pojawia się tu kwestia przeskoku generacyjnego. Chodzi przecież o to, żeby tworzyć takie systemy, które będą wybiegały daleko w przyszłość. Mają one przecież służyć co najmniej trzydzieści lat. Do tego potrzebne są nowoczesne technologie. Niektóre już posiadamy czy tworzymy, ale inne trzeba będzie kupić. Tu pojawia się problem współpracy z partnerami zagranicznymi. Nie może być ona taka jak w przypadku samolotów F-16, gdzie oprócz montażu silników wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych, polski przemysł nic z tego nie ma. A serwis tych samolotów dopiero teraz zostanie uruchomiony w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. Powinniśmy podjąć współpracę z takimi partnerami zagranicznymi, którzy podzielą się z nami nowoczesnymi technologiami.
Kto mógłby być takim partnerem? Nie chcę wskazywać na konkretne firmy. Najważniejsze jest to, czy współpraca z nimi będzie szansą dla polskiego przemysłu obronnego. Czy zezwolą na przeniesienie części produkcji bądź serwisu do Polski? Teraz rywalizują ze sobą aż trzy koncerny: amerykański, francuski i izraelski. To dobrze, bo dzięki temu mamy z czego wybierać. Ale przede wszystkim dlatego, że każdy z nich będzie musiał coś poważnego zaoferować, żeby przebić pozostałych.
komentarze