Prezydent Obama miał zapowiedzieć redukcję arsenału nuklearnego. Zrezygnował jednak, gdy Korea Północna przeprowadziła test broni jądrowej. Barack Obama wolał nie drażnić sojuszników zaniepokojonych agresywnymi działaniami Kim Dzong Una, programem irańskim, a także wielkością arsenałów Rosji i Chin – zauważa Łukasz Kulesa, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Chociaż w orędziu o stanie państwa prezydent Barack Obama skoncentrował się na sprawach gospodarczych, nie zabrakło odniesień do kwestii nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia oraz redukcji arsenałów jądrowych. Według wcześniejszych doniesień medialnych, m.in. dziennika „The New York Times”, Obama miał ogłosić, że Stany Zjednoczone są gotowe do znaczącej (aż o jedną trzecią) redukcji swojego arsenału nuklearnego: z około 1700 głowic rozmieszczonych w strategicznych siłach jądrowych do 1000–1100. Taką liczbę podano na podstawie raportu Departamentu Obrony, oceniającego siły potencjalnych przeciwników.
Wbrew oczekiwaniom, prezydent Obama ograniczył się do ogólnego stwierdzenia, że jego administracja będzie rozmawiać z Rosją na temat dalszego ograniczania arsenałów jądrowych. Dużo więcej uwagi poświęcił Korei Północnej oraz Iranowi. Podkreślił coraz większą izolację tych państw na międzynarodowej arenie oraz gotowość USA do podjęcia zdecydowanych działań w odpowiedzi na ich prowokacje.
Dlaczego sprawa redukcji amerykańskiego arsenału została pominięta w przemówieniu? Wewnętrzne oceny Pentagonu wskazują, że zmniejszenie liczby rozmieszczonych głowic strategicznych do około tysiąca nie ograniczy amerykańskiego potencjału odstraszania potencjalnych przeciwników (warto zaznaczyć, że USA mają w arsenale także głowice taktyczne oraz rezerwowe i oczekujące na zniszczenie – łącznie ich liczba to około 5 tys.). Ogłoszenie tej informacji w orędziu o stanie państwa mogło jednak przynieść Obamie więcej szkody niż korzyści.
Po pierwsze, naraziłby się na krytykę przedstawicieli Partii Republikańskiej, którzy już teraz oskarżają go o nadmierną redukcję potencjału obronnego Ameryki. Po drugie, takie oświadczenie skomplikowałoby ewentualne negocjacje z Rosją – mając świadomość, że zmniejszenie arsenałów jest istotne dla prezydenta USA, Moskwa z pewnością zażądałaby rozmów nie tylko o limicie głowic strategicznych, lecz także o obronie przeciwrakietowej. Po trzecie wreszcie, zapowiedź redukcji sił jądrowych USA mogłaby zostać źle przyjęta przez sojuszników zaniepokojonych agresywnymi działaniami Korei Północnej, programem irańskim, jak również wielkością arsenałów Rosji i Chin.
Dlatego też Obama zdecydował się na wariant bezpieczny: nie zapowiedział przełomu, lecz raczej kontynuację kursu wyznaczonego w wystąpieniu w Pradze w kwietniu 2009 roku. Ogłosił wówczas „jasno i z przekonaniem” zobowiązanie USA do działania na rzecz osiągnięcia „pokoju i bezpieczeństwa w świecie bez broni jądrowej”.
O konsekwencjach prób nuklearnych Korei Północnej czytaj także w komentarzu na naszym portalu:
Broń jądrowa – koreański straszak? Próba nuklearna Korei Północnej to kolejny sygnał dla społeczności międzynarodowej, że zapowiedzi reżimu należy traktować poważnie – uważa Jacek Durkalec, analityk programu ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. |
Więcej o wystąpieniu Baracka Obamy czytaj w portalu polska-zbrojna.pl.
Amerykanie chcą budować tarczę Pentagon zapewnia, że Stany Zjednoczone nie zrezygnowały z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Rumunii. – Polska została świadomie wybrana do realizacji dwóch celów. Jednym z nich jest obrona Europy, drugim obrona Stanów Zjednoczonych – powiedziała amerykańska wicesekretarz obrony Madelyn R. Creedon. |
komentarze