W wypadku pociągu wojskowego, który wykoleił się koło Kairu zginęło co najmniej 19 rekrutów, a rannych zostało ponad stu. Ofiar może być więcej, bo wielu poszkodowanych jest w ciężkim stanie. To drugi tragiczny wypadek kolejowy w Egipcie w ostatnich miesiącach.
Do wypadku doszło w Gizie, 40 km na zachód od stolicy. Pociąg wojskowy wiozący rekrutów paramilitarnej formacji Centralne Siły Bezpieczeństwa z Asjut do obozu w Kairze wypadł z torów. Według zeznań jednego z pasażerów pociągu, dwa ostatnie wagony oderwały się od reszty składu i wykoleiły. W 12 wagonach podróżowało 1328 osób.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Ahmed Omar poinformował, że w katastrofie zginęło co najmniej 19 osób, a ponad 120 jest rannych. Jednak według egipskich mediów, bilans ofiar śmiertelnych może być większy, gdyż wielu z poszkodowanych jest w ciężkim stanie. – Czekaliśmy ponad pół godziny na ambulanse. Wszędzie widać było ciała, a wiele osób zostało uwięzionych w zniszczonych wagonach. Długo nie było sprzętu do podnoszenia wagonów – opowiada jeden ze świadków.
Według rzecznika ministra zdrowia, do wypadku wysłano 66 karetek. Na miejsce katastrofy przyjechał też premier Hiszam Mohammed Kandil. Powitały go wrogie okrzyki. – Masz krew na rękach – krzyczeli zebrani ludzie. Ochrona wyprowadziła premiera.
Egipskie koleje i drogi nie należą do bezpiecznych. W listopadzie 2012 r. w Manfalout zginęło 51 dzieci, kiedy w autobus uderzył na przejeździe rozpędzony pociąg. Zawinił dróżnik, który zasnął na służbie. W tym samym miesiącu zginęły przynamniej trzy osoby, a ponad 30 odniosło rany w katastrofie kolejowej w Fajum, na południe od Kairu.
Źródło: BBC News, ITN, Reuters,english.ahram.org.eg, AP, al Arabia
autor zdjęć: US DoD, Egipskie Ministerstwo Informacji
komentarze