Czy rekonstruktor średniowiecznych walk trafi za kraty, bo posiadał armatę przypominającą XV-wieczną broń? Taki wyrok grozi 36-letniemu mieszkańcowi powiatu ostródzkiego. Sprawa budzi emocje w środowisku miłośników historii, którzy twierdzą, że rekonstrukcje bitew bez użycia broni palnej staną pod znakiem zapytania.
Przed Sądem Rejonowym w Ostródzie (warmińsko-mazurskie) trwa proces 36-letniego miłośnika rekonstrukcji historycznych. Prokurator zarzuca mu, że posiada nielegalną broń, czyli armatę czarnoprochową. Grozi mu 8 lat więzienia.
Ważącą 52 kg armatę znaleźli agenci ABW. Służby sprawdzały polski wątek śledztwa dotyczącego norweskiego terrorysty Andersa Breivika. Do zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo (zginęło w nim 8 osób) Breivik użył chemikaliów kupionych w polskim sklepie internetowym. Klientem tego sklepu był także mieszkaniec podostródzkiej miejscowości. Agenci trafili na jego posesję i odkryli armatę. Broń skonfiskowali wraz z wiatrówką i łukiem, na które jednak zezwolenie okazało się niepotrzebne.
Problem zaś był z armatą. Mężczyzna tłumaczył, że to replika broni, a na nią nie trzeba mieć zezwolenia. Dostał ją 10 lat temu podczas rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem od jednego z uczestników inscenizacji. W zamian dał mu inną broń. Nie przyszło mu do głowy, że armata może okazać się nielegalna.
Ustawa o broni i amunicji zezwala bowiem na posiadanie broni palnej rozdzielnego ładowania wyprodukowanej przed 1885 r. Legalne jest też posiadanie jej replik. Jednak wszystko rozbija się o to, czy sporna armata jest repliką, czy też autentyczną bronią.
Prokuratura wystąpiła do Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia w podwarszawskiej Zielonce o ekspertyzę techniczną. Biegli uznali jednak, że armata nie jest repliką, bo do jej produkcji wykorzystano inne, bardziej współczesne materiały: „Będąca przedmiotem ekspertyzy armata jest przedmiotem przypominającym pod względem wizualnym i funkcjonalnym dawne działa artyleryjskie – hufnice, które były używane w XV–XVI wieku. (…) Nie naśladuje wiernie istniejących wówczas modeli, została wykonana współcześnie – nie jest to kopia (replika)”.
Eksperci orzekli także, że armata czarnoprochowa w myśl przepisów jest bronią, bo można oddać z niej strzał, dlatego 36-latek powinien mieć na nią pozwolenie.
Rekonstruktorzy historycznych bitew tłumaczą, że starają się odtwarzać broń w miarę wiernie, ale trudno znaleźć XV-wieczne wzory, dlatego w niektórych egzemplarzach broni mogą się zdarzyć elementy współczesnych rozwiązań.
Ryzyko, że właściciel pechowej armaty zostanie skazany na 8 lat jest co prawda niewielkie, jednak rekonstruktorzy są zaniepokojeni. Boją się, że taki precedens może zagrozić rekonstrukcji z użyciem broni palnej.
– Podczas inscenizacji muszą być efekty dźwiękowe i wizualne: huk, iskry i dym – mówi kapitan Marcin Dominiak, rekonstruktor z WKU z Ciechanowa. – Czy mamy „strzelać” z kartonowych armat? A co z armatami będącymi własnością różnych muzeów, skansenów czy twierdz, wykorzystywanych do inscenizacji – zastanawia się kapitan.
autor zdjęć: Sylwia Guzowska
komentarze