Bałtyk jako wewnętrzne morze NATO, kluczowa rola floty handlowej w działaniach operacyjnych i postępy w realizacji programów „Orka” i „Miecznik” – to niektóre tematy poruszane podczas debaty w ramach rozpoczętych w Gdańsku targów Baltexpo. Szczególnie akcentowano potrzebę dalszego zabezpieczenia morskich szlaków komunikacyjnych oraz ochrony infrastruktury krytycznej.
Operacja „Baltic Sentry”. Zdjęcie ilustracyjne.
Nieustające prowokacje ze strony Federacji Rosyjskiej spowodowały, że w programie tegorocznych targów temat bezpieczeństwa został bardzo mocno zaakcentowany.
O bezpieczeństwie morskim jako elemencie bezpieczeństwa państwa rozmawiali uczestnicy debaty zorganizowanej pierwszego dnia Międzynarodowych Targów Morskich i Militarnych Baltexpo w Gdańsku. – Obrona morza terytorialnego, monitoring, patrolowanie, eskortowanie cennych jednostek to zadania, na których skupia się obecnie Marynarka Wojenna RP – mówił podczas obrad wiceadm. Jarosław Ziemiański, inspektor marynarki wojennej w Dowództwie Generalnym RSZ. Jak podkreślił, aby wykonywać to skutecznie, musimy dysponować określonymi typami okrętów, innych jednostek nawodnych i statków powietrznych. Wiceadm. Ziemiański dodał, że w tę stronę zmierzamy, chcemy modernizować sprzęt, którym już dysponujemy, ale też budować zdolności wojskowe tam, gdzie widzimy ich braki.
Z kolei kontradm. Piotr Nieć, zastępca dowódcy CTF (Commander Task Force) Baltic w Rostoku, zwrócił szczególną uwagę na kwestię Bałtyku postrzeganego jako morze wewnętrzne NATO. – Wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO wiązało się z pewnego rodzaju euforią, że teraz Bałtyk staje się naszym wewnętrznym morzem, a Rosja nie ma tu nic do powiedzenia. Niestety, bardzo szybko przekonaliśmy się, że jest troszeczkę inaczej, niż twierdziliśmy – mówił kontradm. Nieć.
Kontradmirał podkreślił, że NATO posiada na czas wojny wielką przewagę, jeśli chodzi o potencjał i zdolności w obszarze Bałtyku. – Nasza dominacja stawia nas w uprzywilejowanej pozycji – mówił oficer. Dodał, że sytuacja na morzu w czasie kryzysu i pokoju jest dużo trudniejsza. Oficer nawiązał przy tym do misji „Baltic Sentry”, której celem jest monitorowanie i wzmocnienie możliwości reagowania na wszelkie destabilizujące aktywności oraz liczne zagrożenia w obszarze Morza Bałtyckiego.
Zastępca dowódcy CTF zwrócił też uwagę, że pod kątem ochrony infrastruktury krytycznej misja jest skuteczna, ale oddzielne wyzwanie stanowi kwestia reagowania na częste w ostatnich miesiącach incydenty związane z rosyjskimi samolotami, flotą cieni czy dronami.
Do bezpieczeństwa na morzu nawiązał także Øystein Bø, ambasador Królestwa Norwegii w Polsce, zwracając uwagę, że zależy ono nie tylko od okrętów marynarki wojennej. – Nasze doświadczenie z dwóch wojen światowych pokazuje, jak istotna w dostarczaniu środków i zasobów jest flota handlowa – mówił Bø. Dyplomata przypomniał, że norweska cywilna flota składa się z 1800 jednostek pływających, które mogą „przetransportować całą armię USA za jednym razem”. Øystein Bø przyznał, że dostrzega też duży potencjał w kwestii współpracy w zabezpieczaniu Morza Bałtyckiego w szczególności między sojuszniczymi siłami powietrznymi i lądowymi. – Z naszego punktu widzenia bezpieczeństwo morskie jest kluczowym elementem bezpieczeństwa narodowego i stanowi jego integralną część. Musimy utrzymywać też kontrolę nad północnym Atlantykiem, aby zapewnić swobodę działań i skuteczność obrony – stwierdził Bø.
Nowe okręty
W trakcie debaty dużo miejsca poświęcono również kwestii pozyskiwania nowych zdolności przez polską marynarkę wojenną. Wiceadm. Ziemiański wspominał tutaj o programie „Orka”, dotyczącym pozyskania trzech okrętów podwodnych, ale nie podał żadnych szczegółów. Inspektor MW nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że odpowiedź na pytanie: „kto zbuduje polską Orkę?” poznamy 28 listopada, czyli w dniu Święta Marynarki Wojennej. Przypomnijmy, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Władysława Kosiniaka-Kamysza, wicepremiera i szefa MON-u, wybór podmiotu realizującego zamówienie na te okręty ma nastąpić przed końcem roku.
Rozmawiano także o postępach w realizacji programu „Miecznik”, który ma zaowocować wybudowaniem trzech nowoczesnych fregat. Jak potwierdził kmdr rez. Grzegorz Sowa, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA, 19 listopada w Stoczni Wojennej w Gdyni zostanie położona stępka pod drugi okręt z tego programu – ORP „Burza”.
Z kolei na początku grudnia do hali kadłubowej trafi blok dziobowy pierwszej fregaty – ORP „Wicher”, który znajduje się obecni w sąsiedniej Stoczni Crist. – Już wtedy będzie można zobaczyć sylwetkę okrętu, jeszcze bez nadbudówek, ale w rzeczywistym kształcie i wielkości – mówił Sowa.
Przedstawiciel PGZ-etu wyjaśnił, że pierwsza jednostka ma zostać przekazana do badań kwalifikacyjnych w 2029 roku. Ile one potrwają? Nie wiadomo. Sowa zasugerował okres sześciu miesięcy, ale bez składania ostatecznych deklaracji. Badania będą bowiem obejmowały m.in. takie systemy, które znajdują się dopiero w fazie prototypowej lub koncepcyjnej i w odpowiednim czasie zostaną dostarczone przez partnerów Stoczni Wojennej.
Sowa zaznaczył również, że przekazanie jednostki do badań nie oznacza przejęcia okrętu przez marynarkę wojenną, a tym bardziej pełnej gotowości operacyjnej. Po testach rozpocznie się bowiem proces szkoleniowy załóg, które będą poznawały od podstaw nowy typ uzbrojenia. Grzegorz Sowa potwierdził natomiast, że wodowanie pierwszego okrętu jest zaplanowane na sierpień 2026 roku. Druga i trzecia jednostka, które nie będą już musiały przechodzić takich samych badań jak ORP „Wicher”, mają być gotowe w 2030 i 2031 roku.
autor zdjęć: Olivier Le Comte/MARCOM; Baltexpo - International Maritime and Military Fair

komentarze