moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Szybki marsz, trudny odwrót

25 kwietnia 1920 roku Polacy wsparci przez ukraińskie oddziały Symona Petlury rozpoczęli marsz na Kijów. Celem ofensywy stało się rozbicie Armii Czerwonej i ustanowienie niepodległej Ukrainy, powiązanej ścisłym sojuszem z Warszawą. Mimo początkowych sukcesów, projektu nie udało się zrealizować.

Gen. Edward Rydz-Śmigły przyjmuje defiladę na Chreszczatyku, 9 maja 1920 r.

Polacy ruszyli do ataku wczesnym rankiem. Kolejne kilometry pokonywali w tempie wprost niespotykanym. Jeszcze przed południem pododdziały 1 Dywizji Piechoty Legionów dotarły do Wilska. W miejscowości stał 522 Pułk Strzelecki Armii Czerwonej – 262 piechurów i 40 kawalerzystów. Do walki jednak nie doszło. Adam Borkiewicz, późniejszy pułkownik, a wówczas świeżo upieczony dowódca plutonu, wspominał po latach: „Zaskoczeni napadem żołnierze nieprzyjacielscy uciekli z osady, nie próbując nawet stawiać oporu […]. Dowódca tego pułku, Mielikow, śpiący w tym czasie u popa, zbiegł w bieliźnie przez okno, nie zdążywszy nawet zabrać rewolweru ze stołu”.

Podobnie działo się na innych odcinkach. „Ofensywa nie była dla Rosjan niespodzianką w skali operacyjnej, ale dowódca Frontu Południowo-Zachodniego nie przewidział takiej skali uderzenia, takiej skali działań, ani wielkości użytych sił, a tym bardziej szybkości natarcia” – zauważa Lech Wyszczelski, autor monografii „Wojna polsko-rosyjska 1919–1920”.
Pod koniec kwietnia 1920 roku zastygły od miesięcy front polsko-bolszewicki drgnął w Ukrainie. Wyprawa kijowska, którą podjął Józef Piłsudski, od pierwszych godzin układała się w pasmo sukcesów. Sprawy jednak rychło zaczęły się komplikować.

REKLAMA

Ukraiński bufor

Projekt wyprawy na Kijów dojrzewał w głowie Piłsudskiego przez kilka miesięcy. Jednym z impulsów stała się wewnętrzna sytuacja w ogarniętej rewolucją Rosji. W początkach 1920 roku szala zwycięstwa w toczącej się tam wojnie domowej wyraźnie przechyliła się na korzyść „czerwonych”. Oznaczało to, że bolszewicy już niebawem będą mogli skupić się na Polsce. Batalia przeciwko niej trwała co prawda od niemal roku, ale jak dotąd toczyła się raczej w niemrawym tempie.

I faktycznie, wczesną wiosną na Białorusi „czerwoni” zaczęli gromadzić siły, które miały pomaszerować na Warszawę. Piłsudski postanowił wyprzedzić ich ruch. Miał jednak zbyt mało wojska, by uderzyć na całej szerokości frontu, który rozciągał się przecież na odcinku prawie 1000 km. Na miejsce ofensywy wybrał Ukrainę, decydujące okazały się zaś racje polityczne. Naczelnik zakładał, że na wyrwanych bolszewikom ziemiach, powstanie stabilne ukraińskie państwo, powiązane sojuszem z Warszawą. Dla Polski miałoby ono stanowić antysowiecki bufor.

Najpierw jednak należało dogadać się z samymi Ukraińcami. Nie było to łatwe, tym bardziej, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej obydwie strony toczyły ze sobą zażarte walki o Lwów i Galicję. Polsko-ukraińskie negocjacje rozpoczęły się jeszcze jesienią 1919 roku. Kolejnej wiosny wyraźnie nabrały tempa, wreszcie w nocy z 21 na 22 kwietnia w Warszawie podpisana została umowa, która do historii przeszła jako pakt Piłsudski-Petlura. Polacy przyklasnęli niepodległościowym aspiracjom Ukrainy, a jednocześnie uznali Dyrektoriat Ukraińskiej Republiki Ludowej ze wspomnianym atamanem Symonem Petlurą na czele. W Warszawie zapadły też decyzje dotyczące przyszłej granicy pomiędzy obydwoma państwami. Miała ona przebiegać na Zbruczu, przecinać Wołyń, pozostawiając po stronie polskiej Równe i Krzemieniec, na północy zaś opierać się na Prypeci. Oznaczało to, że Polska rezygnuje z roszczeń do terenów, które przed pierwszym rozbiorem leżały na wschodnich krańcach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a Ukraina porzuca marzenia o Lwowie.

Petlura i Piłsudski w Winnicy podczas Ofensywy Kijowskiej, 1920 r.

„Pakt Piłsudski-Petlura wywołał burzliwą reakcję części polskiego społeczeństwa” – przyznaje ukraiński historyk Andrij Rukkas. „Najostrzej zareagowała prawica – narodowi demokraci. W prasie i z parlamentarnej trybuny oskarżali rząd o prowadzenie własnej polityki za plecami sejmu […]. straszyli ludność […], że za realizację geopolitycznych „napoleońskich” ambicji grupki nieodpowiedzialnych polityków przyjdzie zapłacić prostym Polakom, którzy będą umierać za Ukrainę, za obce dla nich interesy” – pisze w jednej z książek. Ale sporo niezadowolonych z umowy było także wśród ukraińskich polityków. „Kategorycznie odrzucali ją i ostro osądzali wszyscy galicyjscy Ukraińcy oraz zwolennicy jedności ziem ukraińskich. Podobne stanowisko zajmowała większość oficjalnych przedstawicieli URL za granicą” – dodaje Rukkas.

Tak czy inaczej, dokument wszedł w życie. Piłsudski i Petlura mogli ruszać na Kijów.

Wojsko w tramwaju

Operacja rozpoczęła się 25 kwietnia 1920 roku. Z myślą o niej Polska wystawiła 60 tys. żołnierzy pod wodzą gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Siły ukraińskie były znacząco mniejsze. Nominalnie składały się z dwóch dywizji. Faktycznie jednak ich liczebność nieznacznie tylko przekraczała 5 tys. żołnierzy, uzbrojonych w zaledwie kilkanaście armat i niespełna sto karabinów maszynowych. „Udział obydwu dywizji ukraińskich w ofensywie miał przede wszystkim znaczenie propagandowe i polityczne” – uważa Janusz Odziemkowski, współautor książki „Polska-Ukraina 1920”. Choć, jak dodaje, ich wartością była stosunkowo liczna, doświadczona i zdeterminowana kadra oficerska. Ostatecznie jednak pododdziały ukraińskie nie zostały obarczone na froncie poważniejszymi zadaniami. „Aby uchronić je przed nadmiernymi stratami, dowództwo polskie wyznaczyło im drugorzędne kierunki natarcia, na odcinkach, gdzie nie oczekiwano znaczącego oporu Armii Czerwonej. Sąsiednie jednostki polskie otrzymały rozkaz niezwłocznego udzielenia pomocy ukraińskim sprzymierzeńcom, gdyby ci natrafili na większe zgrupowanie przeciwnika” – stwierdza Odziemkowski. Nieocenione przysługi oddali za to Polakom ukraińscy partyzanci. „Po przejściu frontu […] skutecznie wyłapywali rozbite oddziały Armii Czerwonej” – zauważa historyk.

Tymczasem Sowieci od pierwszego dnia znaleźli się w głębokiej defensywie. Ich jednostki przegrywały kolejne potyczki, w szybkim tempie cofając się przed naporem sił polsko-ukraińskich. Wreszcie 7 maja wojska Rydza-Śmigłego wkroczyły do Kijowa. Według frontowej legendy pierwsi żołnierze wjechali do miasta... tramwajem. Nad Wisłą zapanowała euforia. „Od czasów Kircholmu i Chocimia naród polski takich triumfów oręża swego nie przeżywał” – perorował marszałek Sejmu, Wojciech Trąmpczyński. Dwa dni później w Kijowie odbyła się wielka defilada, podczas której ramię w ramię maszerowały oddziały polskie i ukraińskie. Obrazki te nie mogły jednak przesłonić narastających problemów.

Wojsko polskie wkracza do Kijowa, ulica Wielka Włodzimierska, 7 maja 1920 roku.

Petlura zdawał sobie sprawę, że utrzymanie terytorialnych zdobyczy uzależnione jest m.in. od rozbudowy armii. A to szło jak po grudzie. Politykom URL-u trudno było przekonać do siebie chłopów, których wcześniej bolszewicy skutecznie postraszyli powrotem „białych panów”. Ostatecznie dzięki poborowi w ciągu kolejnych kilku tygodni udało się zwiększyć liczebność wojsk do 21 tys. żołnierzy, z czego 10 tys. służyło w jednostkach liniowych. Ale sytuacja i tak była daleka od ideału.

Nie najlepiej działo się też w ukraińskim rządzie. Gen. Jan Romer, jeden z polskich dowódców posłanych na wschód, notował w swoich pamiętnikach: „Ukraińcy są w robocie jeszcze bardzo słabi […]. Jest u nich nawet w rządzie szereg zwalczających się partii: Mazepa demagogiczny polonofob i Petlura ugodowiec […]. Słychać także o przewadze względów materialnych (kariera, przekupny grosz) nad ideowymi”. Inna sprawa, że wśród polskich oficerów nie brakowało takich, którzy do Ukraińców podchodzili z chłodną rezerwą, nie do końca rozumiejąc ideę niepodległego ukraińskiego państwa.

Czerwony walec rusza na Polskę

Tymczasem bolszewicy szybko otrząsnęli się po porażce i przystąpili do kontruderzenia. Ich ofensywę znacząco wsparła ściągnięta na Ukrainę Armia Konna Siemiona Budionnego. W początkach czerwca 1920 roku realna stała się groźba okrążenia stacjonujących w Kijowie polskich wojsk. Dowództwo wydało więc rozkaz odwrotu. Wraz z Polakami miasto opuściły oddziały URL-u. Warunki na froncie zaczęli dyktować Sowieci. I na niewiele zdał się fakt, że ukraińskie wojska wyraźnie okrzepły, a co za tym idzie były w stanie udzielić Polakom poważniejszego niż dotąd wsparcia. Żołnierze Petlury zajadle bronili przepraw nad rzeką Uborć, walczyli też w obronie Zamościa. Jeden z polskich oficerów, cytowany przez Odziemkowskiego, wspominał: „Bili się obok nas, jakby to był jakiś konkurs popisu. Nie drgnęli ani razu, a ich artylerzyści okazali się pracownikami pierwszej klasy”. Ale czerwony walec nieprzerwanie parł naprzód. Miał się zatrzymać dopiero pod Warszawą.

Wyprawa kijowska mimo początkowych sukcesów zakończyła się więc fiaskiem. Polacy nie zdołali ostatecznie rozbić Armii Czerwonej, nie utrzymali zdobyczy terytorialnych, a Piłsudski i Petlura nie osiągnęli politycznego celu, jakim było ustanowienie i utrzymanie niepodległej Ukrainy. „Jedno można by przyjąć za pewnik. Sojusz polsko-ukraiński prezentowałby większą moc i zwartość, gdyby został zawarty, zanim oba państwa wyczerpały część swoich sił w walce o Galicję” – podsumowuje prof. Odziemkowski.


 

Podczas pisania korzystałem z: Lech Wyszczelski, Wojna polsko-rosyjska 1919-1920, t.1, Warszawa 2010; Janusz Odziemkowski, Andrij Rukkas, Polska-Ukraina 1920, Warszawa 2017; Józef Piłsudski, Rok 1920, Łódź 1989.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Domena publiczna

dodaj komentarz

komentarze


Awaria systemów. Bezpieczeństwo Polski nie jest zagrożone
 
Włoski Centauro na paryskim salonie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Lotnicy pamiętają o powstaniu
Zabezpieczenie techniczne 1 Pułku Czołgów w 1920
Medycy na poligonie
Z parlamentu do wojska
Tridon Mk2, czyli sposób na drona?
Most III, czyli lot z V2
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Partyzanci z republiki
Ciężko? I słusznie! Tak przebiega selekcja do Formozy
Ankona, czyli polska operacja we Włoszech
„Armia mistrzów” – sporty walki
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Pioruny dla sojuszników
Operacja „Wschodnia zorza”
Hala do budowy Mieczników na finiszu
„Armia mistrzów” – sporty wodne
Silniejsza obecność sojuszników z USA
W Sejmie o zniszczeniu Tupolewa
International Test
Sejm podziękował za służbę na granicy
The Suwałki Gap in the Game
Jaki będzie czołg przyszłości?
Formoza. Za kulisami
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Roczny dyżur spadochroniarzy
Kmdr Janusz Porzycz: Wojsko Polskie wspierało i wspiera sportowców!
Prezydent Warszawy: oddajmy hołd bohaterom!
Posłowie o efektach szczytu NATO
Letnia Bryza na Morzu Czarnym
Prezydent Zełenski w Warszawie
Kaczmarek z nowym rekordem Polski!
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Na ratunek… komandos
Posłowie wybrali patronów 2025 roku
Incydent przy granicy. MON chce specjalnego nadzoru nad śledztwem
Feniks – następca Mangusty?
„Armia mistrzów” – lekkoatletyka
Jak usprawnić działania służb na granicy
„Operacja borelioza”
Londyn o „Tarczy Wschód”
Bezpieczeństwo granicy jest również sprawą Sojuszu
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
Nie wierzę panu, mister Karski!
Olimp gotowy na igrzyska!
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Za zdrowie utracone na służbie
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Terytorialsi w gotowości do pomocy
Spadochroniarze na warcie w UE
„Armia mistrzów” – kolarstwo, łucznictwo, pięciobój nowoczesny, strzelectwo, triatlon i wspinaczka sportowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO