moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Na straży wschodniej flanki NATO

Zrobimy wszystko, by zapobiec konfliktowi zbrojnemu. Stanie się tak, gdy Rosja będzie pewna, że jesteśmy gotowi i w razie konieczności staniemy do walki. I że ją wygramy – mówi gen. broni Jürgen-Joachim von Sandrart. Niemiecki oficer jest dowódcą Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie.

Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni był pierwszą natowską strukturą tak wysokiego szczebla utworzoną w Polsce po przystąpieniu do Sojuszu w 1999 roku. Jaką drogę przebył on w ciągu 25 lat istnienia?

Gen. broni Jürgen-Joachim von Sandrart : Historia Korpusu idealnie obrazuje historię NATO i zadania, jakie w danym momencie stawiał sobie Sojusz. Pierwsze lata to budowanie zdolności i wzajemne poznawanie się z nowymi sojusznikami. Podkreślam słowo wzajemne, bo nie tylko dla was była to nowość i wyzwanie, lecz także dla NATO. W 2005 roku Korpus osiągnął gotowość operacyjną i stał się wysuniętym na wschód dowództwem natowskich sił niskiej gotowości. Już dwa lata później nasi żołnierze wzięli udział w misji ISAF w Afganistanie. Tym samym rozpoczął się tzw. ekspedycyjny okres w historii Korpusu. Na potrzeby tej misji wystawiliśmy kontyngent jeszcze dwukrotnie.

REKLAMA

Momentem zwrotnym w ewolucji Korpusu, podobnie jak dla całego NATO, była inwazja Rosji na wschodnią Ukrainę i zajęcie Krymu w 2014 roku. Sojusz zdał sobie wówczas sprawę, że Rosja nie wyrzekła się stosowania siły militarnej do osiągania celów politycznych. Ta konkluzja miała swoje odbicie w decyzjach szczytu NATO w Walii, gdzie postanowiono, że Sojusz zmienia punkt ciężkości z ekspedycji, czyli działania daleko poza swoimi granicami, na obronę własnego terytorium. Dokładnie taka transformacja rozpoczęła się wówczas także w Korpusie. Od tamtego czasu koncentrujemy się na budowaniu gotowości.

Wzmacnianie wschodniej flanki NATO jest od tego czasu jednym z priorytetów Sojuszu. Zgodnie z przyjętą doktryną odstraszania ma to zapewnić bezpieczeństwo tej części Europy przed groźbą agresji ze strony Rosji.

Obszar, za który odpowiada szczeciński Korpus, stał się najbardziej zagrożonym regionem NATO. Pas od Narvy w północnej Estonii po trójstyk granic Polski, Białorusi i Ukrainy, z rosyjską eksklawą, jaką jest obwód królewiecki, to mniej więcej 2 tys. km granicy narażonej na bezpośrednie działania Rosji. Decyzja ze szczytu NATO w Warszawie, by ustanowić wzmocnioną wysuniętą obecność, okazała się niewystarczająca w obliczu bezprawnej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Oczywista stała więc się konieczność jeszcze większego podniesienia gotowości Korpusu oraz rozbudowa natowskiej obecności w tym regionie.

Otrzymaliśmy proste w swej treści zadanie – mamy być dowództwem, które zapewni natychmiastową reakcję w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia dla północno-wschodniej granicy Sojuszu. Nasza obecność to jasny komunikat dla Rosji, że nie może ona liczyć na jakąkolwiek szansę operacyjną na tym obszarze, a próba naruszenia granic spotka się ze zdecydowaną kolektywną odpowiedzią. Pragnę, by nasz potencjał odstraszania okazał się skuteczny, a nasze zdolności i gotowość do działania zapobiegły wojnie. Robimy wszystko, by nie doszło do konfliktu zbrojnego, a stanie się tak, gdy Rosja będzie pewna, że jesteśmy gotowi i w razie konieczności staniemy do obrony. I że wygramy. Nie jest to jednak zadanie, któremu można stawić czoła samodzielnie. Dlatego tak ważna jest sojusznicza współpraca i łączenie narodowych sił i zdolności.

By zadanie obrony własnego terytorium mogło zostać wykonane przez koalicję wielu państw, niezbędna jest doskonała współpraca. W Korpusie, jak w każdej międzynarodowej organizacji, funkcjonują obok siebie różne kultury, filozofie, historie i języki. W jaki sposób osiągacie niezbędny poziom zrozumienia i kooperacji?

Koniec końców wszystko bazuje na zaufaniu. Zarówno w wymiarze osobistym, jak i narodowym. Jestem przekonany, że sukces Korpusu w tym obszarze wynika z cech ludzi, którzy tu służyli i służą. Istotnym czynnikiem spajającym nas jako grupę jest także świadomość, że zagrożenie nie jest już hipotetyczne. Że przeciwnik po drugiej stronie granicy nie jest hipotetyczny, a rzeczywistość, w jakiej przyszło nam działać, nie jest ćwiczeniowym scenariuszem. To doprowadziło nas do konkluzji, że także sojusznicza współpraca nie może być teoretyczna. Każdy z żołnierzy Korpusu musiał wyjść ze strefy komfortu, nauczyć się sztuki kompromisu i uczynić ze współpracy nie tyle cel, co codzienność. Dzięki temu staliśmy się zespołem, w którym nie ma znaczenia, jakiego koloru nosimy mundur. Jesteśmy żołnierzami jednego oddziału, towarzyszami i towarzyszkami broni mającymi jeden i ten sam cel.

A jak wygląda to zaufanie w szerszym znaczeniu? Czy w codziennych kontaktach z oficerami służącymi poza Korpusem wyczuwa Pan, że jest on traktowany jak zewnętrzna, nieco odizolowana od Wojska Polskiego struktura, czy też w ciągu 25 lat istnienia jednostki zatarła się granica między tym co polskie a tym co natowskie?

Przede wszystkim Polska od początku jest państwem ramowym Korpusu. To dzięki tej decyzji stacjonujemy w pięknym Szczecinie w Koszarach Bałtyckich i czujemy się tu wszyscy jak w domu. Bez tej gościnności i udzielanego wsparcia nie byłoby 25 lat historii Korpusu.

A co do Pańskiego pytania, nie widzę żadnych sztucznych barier w kontaktach ani traktowania Korpusu jako struktury zewnętrznej dla Wojska Polskiego. Polska jest częścią NATO, a polscy żołnierze Korpusu częścią wielonarodowego przedsięwzięcia. Najlepszym dowodem polskiego zaangażowania w Sojusz jest jakość personelu i oddziałów, które Warszawa deleguje pod rozkazy Szczecina. To wyraz zaufania do naszych zdolności oraz zrozumienia roli, jaką pełnimy na wschodniej flance NATO. Jest to też znakomity przykład podejścia Sojuszu do naszych zbiorowych wyzwań. Tego rodzaju dzielenie się narodowymi zdolnościami i rozbudowywanie kolektywnych struktur jest, moim zdaniem, procesem, który będzie w Europie postępował. Dla przykładu, już dzisiaj każda brygada sił lądowych Holandii podlega dowództwu niemieckiej dywizji.

O tym procesie mówi się w Europie od dawna, ale napotyka on jednak duży opór opinii publicznej w poszczególnych krajach. Czy sądzi Pan, że realne zagrożenie i realny przeciwnik, z jakim mamy do czynienia od kilku lat, mogą stać się paliwem dla takich koncepcji?

Jestem przekonany, że to jedyny sposób, by utrzymać jedność Europy i NATO oraz zabezpieczyć demokrację, rządy prawa i wolnego rynku. Niestety, w ciągu ostatnich dwóch lat obserwujemy zwrot w kierunku nacjonalizmu i indywidualizmu. Tymczasem, moim zdaniem, analiza możliwości pojedynczego państwa powinna doprowadzić do wniosku, że z częścią zagrożeń, o których tu wspomniałem, nie będzie ono w stanie poradzić sobie samodzielnie. Razem jesteśmy silniejsi – to sedno sprawy.

Rozmawiał: Maciej Chilczuk

autor zdjęć: MNC NE

dodaj komentarz

komentarze

~kubek
1713184800
Jego miejsce jest w Suwałkach a nie w Szczecinie
62-C8-93-AA

Szkolenie 1000 m pod ziemią
 
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Kleszcze pod kontrolą
Witos i spadochroniarze
Polski wkład w F-16
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Żołnierska pamięć nie ustaje
Żeby nie poddać się PTSD
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Czworonożny żandarm w Paryżu
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Cześć ich pamięci!
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Olimp w Paryżu
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Święto marynarzy po nowemu
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Ogień nad Bałtykiem
The Power of Buzdygan Award
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Polskie „JAG” już działa
Zagrożenie może być wszędzie
Grób Nieznanego Żołnierza ma 99 lat
Mikrus o wielkiej mocy
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Gryf dla ochrony
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Zmiana warty w PKW Liban
Breda w polskich rękach
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Snipery dla polskich FA-50
Mark Rutte w Estonii
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Olympus in Paris
Karta dla rodzin wojskowych
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Sojusz także nuklearny
Rajd pamięci i braterstwa
Ostre słowa, mocne ciosy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO