Ponad 60 samolotów z 13 państw, w tym amerykańskie bombowce strategiczne B-52 oraz myśliwce czwartej i piątej generacji, bierze udział w ćwiczeniach „Steadfast Noon 23”, które rozpoczęły się dziś na południu Europy. Przez najbliższy tydzień NATO będzie tam ćwiczyć różne scenariusze związane z nuklearnym odstraszaniem.
„Steadfast Noon” to cykliczne manewry, organizowane od ponad dekady. Kolejne edycje lokowane są w różnych zakątkach Europy. Za każdym razem jednak samoloty NATO operują co najmniej tysiąc kilometrów od granic Rosji. Tym razem ćwiczą w południowej części kontynentu – nad Włochami, Chorwacją i Morzem Śródziemnym. Głównym punktem wypadowym dla pilotów stała się włoska baza Aviano, gdzie na co dzień stacjonuje 31 Skrzydło Lotnictwa USA, wyposażone między innymi w myśliwce F-16. Oczywiście udział w manewrach biorą też inne statki powietrzne – przede wszystkim bombowce strategiczne B-52, które na ćwiczenia przyleciały specjalnie z USA. To maszyny przystosowane do przenoszenia broni jądrowej. Potrafią wznieść się na wysokość ponad 14,3 tys. m i pokonać dystans sięgający 15,5 tys. km. Na liście uczestników są też myśliwce czwartej i piątej generacji, samoloty rozpoznawcze, transportowe, latające cysterny. Łącznie to ponad 60 różnego typu maszyn, reprezentujących 13 państw.
Szczegóły scenariusza „Steadfast Noon” objęte są tajemnicą. Wiadomo jednak, że uczestnicy przez tydzień będą testowali różne warianty działań związanych z nuklearnym odstraszaniem. Przede wszystkim NATO zamierza sprawdzić, czy europejscy członkowie Sojuszu zachowali zdolność do uderzenia bronią jądrową przekazaną im przez Stany Zjednoczone w ramach inicjatywy „Nuclear Sharing”. W tej chwili do wspomnianego programu należą Niemcy, Włochy, Holandia, Belgia i Turcja. Państwa te nie posiadają własnych głowic atomowych. W razie potrzeby będą mogły skorzystać jednak z głowic amerykańskich, które są przechowywane w bazach na ich terytorium. Łącznie to około stu ładunków taktycznych typu B61. Oczywiście na czas samych ćwiczeń samoloty nie zostaną wyposażone w uzbrojone bomby.
– Ważne dla nas jest współdziałanie z naszymi partnerami oraz wspólne zrozumienie taktyki i procedur – tłumaczy gen. bryg. Tad Clark, dowódca 31 Skrzydła. – Przez najbliższe dni naszą współpracę będą oceniali inspektorzy NATO – dodaje. Z kolei sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg podkreśla, że „Steadfast Noon” to rutynowe szkolenie. – Ma ono pokazać wiarygodność i skuteczność nuklearnego odstraszania, a także wysłać jasny sygnał, że NATO będzie ochraniać, a w razie potrzeby bronić wszystkich sojuszników – zaznacza Stoltenberg.
Manewry przypadły na specyficzny czas. Ledwie kilka dni wcześniej rosyjscy oficjele ostrzegli, że ich kraj jest gotów wycofać się z międzynarodowego traktatu o zakazie prób jądrowych (CTBT). Dokument z 1996 roku został podpisany przez 187 państw. Większość z nich go ratyfikowała. Do tej pory nie uczynili tego Amerykanie, którzy jednak zaprzestali organizowania testów z użyciem broni nuklearnej. Podczas ostatniego spotkania ekspertów Klubu Wałdajskiego, którzy co roku dyskutują na temat rosyjskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej, Władimir Putin przyznał, że Rosja może wrócić do prób zarzuconych po upadku ZSRS. Potem w podobnym tonie wypowiedział się wiceszef MSZ-etu Rosji Siergiej Riabkow. Zastrzegł jednak, że Kreml zorganizuje testy tylko wówczas, jeśli pierwsi zrobią to Amerykanie. Mimo to Zachód uznał to za gest nieprzyjazny. – Mamy do czynienia z kolejną próbą wykorzystania retoryki nuklearnej, by zniechęcić NATO do pomagania Ukrainie. To się jednak nie uda, bo wspieranie Ukrainy leży w interesie naszego bezpieczeństwa – zaznacza Stoltenberg.
Ćwiczenia „Steadfast Noon” potrwają do 26 października.
autor zdjęć: Senior Airman Michael Richmond
komentarze