Na takie wzmocnienie siły powietrzne czekały od wielu lat. Pozyskanie nowych zdolności, zwiększenie potencjału lotników, a w końcu wymiana postsowieckich Su-22 i MiG-29 – to wszystko będzie możliwe dzięki samolotom F-35 i FA-50. Polska dołączy do państw dysponujących najnowocześniejszym systemem uzbrojenia i znacznie zyska w lotniczym środowisku międzynarodowym.
Samoloty F-35 będą potężną siłą, która pozwoli wykonywać zadania, o jakich dziś nawet nie śnimy”, mówią polscy piloci, komentując zakup supermyśliwców. Z kolei samoloty FA-50 staną się wsparciem, którego dziś potrzebują F-16.
Nie mają sobie równych
30 stycznia 2020 roku minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał kontrakt na dostawę dla Wojska Polskiego wielozadaniowych samolotów piątej generacji F-35A Lightning II. Za 32 maszyny zapłacimy 4,6 mld dolarów netto. Była to druga co do wartości – po kontrakcie na dostawę amerykańskich systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot – umowa zbrojeniowa od 1989 roku. Jak komentowali ten zakup piloci? „Powiedzieć, że F-35 przeniesie nas w XXI wiek, to nic nie powiedzieć”, mówili zadowoleni.
Dlaczego F-35 jest tak wyjątkowy? Na pewno sprawia to zastosowana w nim technologia stealth, która zapewnia bardzo niską wykrywalność. Jak to działa? Samolot jest pokryty specjalnymi materiałami, które nie odbijają promieniowania radarów przeciwnika, lecz je pochłaniają. Jak jednak zaznacza gen. dyw. Ireneusz Nowak, inspektor sił powietrznych, to nie jest najważniejsza cecha samolotów piątej generacji. „Oprócz radarów z aktywnie skanowaną anteną [AESA] mają dużo innych sensorów, które pracują na przykład w podczerwieni lub zbierają dane o promieniowaniu elektromagnetycznym z przeróżnych źródeł, nie tylko zestawów przeciwlotniczych, lecz także radarów okrętowych czy naziemnych przeciwnika”, mówi gen. dyw. Ireneusz Nowak. Ponadto sensory w F-35 dostarczają pilotowi informację już wstępnie obrobioną. Dzięki temu w czasie wykonywania zadania nie musi analizować kilku dodatkowych danych na temat swojej misji – systemy robią to za niego. Ale nie tylko pilot korzysta z tych informacji. Są one przesyłane wszystkim zaangażowanym w konkretną misję, na przykład: okrętom, stanowiskom dowodzenia na lądzie, nawigatorom naprowadzania statków powietrznych i oczywiście innym maszynom w powietrzu, w tym samolotom czwartej generacji. „Tak będzie wyglądała przyszłość. Operacje będą miały charakter »multi domain« [wielodomenowy]”, podkreśla gen. Nowak. Wyjaśnia, że wszyscy zaangażowani w walkę będą działać jednocześnie. Sukces zapewni im możliwość przekazywania sobie informacji w czasie rzeczywistym. Ogromną rolę odgrywać w tym będzie właśnie F-35.
Skok do przodu
Piloci, którzy jako pierwsi zostaną przeszkoleni na samoloty F-35, to doświadczeni lotnicy, którzy już wykazali się nie tylko umiejętnościami w pilotowaniu samolotów F-16 i wykonywaniu zadań operacyjnych, lecz także zdolnościami dowódczymi. „F-35 to bardzo nowoczesny, dość ciężki i szybki samolot, który będzie wykonywał najbardziej skomplikowane misje lotnicze, jakie w tej chwili możemy sobie wyobrazić”, mówi gen. Nowak, tłumacząc, że z takimi zadaniami w pierwszej kolejności mogliby się zmierzyć najbardziej doświadczeni piloci. Kiedy rozpocznie się ich szkolenie? Prawdopodobnie już w przyszłym roku, kiedy przeznaczone dla nas F-35 zjadą z taśmy produkcyjnej i otrzymają malowanie z biało-czerwoną szachownicą. Po zakończeniu szkolenia (potrwa ono około roku) to właśnie oni przylecą pierwszymi F-35 do Polski. Po powrocie na ich barkach będzie spoczywać wprowadzanie taktyki, technik i procedur działania na nowym typie myśliwca.
Ale to nie wszystko. Przed lotnikami będzie też stało wyzwanie związane z integracją samolotów piątej i czwartej generacji, tak by wykorzystać maksimum ich możliwości. „Nie chcę w lotnictwie dwóch światów: tego, co stare, i tego, co nowe. Zależy mi na integracji pomiędzy efami, bo ich współpraca będzie miała szczególne znaczenie dla skuteczności polskich sił powietrznych”, podkreśla generał. Jako przykład wspólnych działań podaje operację, w której F-35 niezauważony wleci w strefę antydostępową przeciwnika, a następnie będzie niszczyć jego obronę powietrzną. „Wówczas samolot czwartej generacji, czyli u nas F-16, będzie mógł bezpiecznie wykonać swoją rolę konia roboczego, bo one są stworzone, by przenosić uzbrojenie różnego typu”, tłumaczy gen. Nowak.
Hełm pilota F-35A Lightning II.
Gdzie ulokujemy nasze supersamoloty? Pierwsza eskadra będzie stacjonowała w 32 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku, kolejna w 21 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Obie przygotowują swoje lotniska i infrastrukturę na przyjęcie tych maszyn. Polscy lotnicy podkreślają, że F-35 przyniesie ogromne wzmocnienie potencjału całych sił zbrojnych. „Polska dołącza do państw dysponujących najnowocześniejszym systemem uzbrojenia. F-35 to samolot z zupełnie innej epoki. Dlatego to nie tyle krok do przodu, ile skok do przodu”, mówi inspektor sił powietrznych.
I szkolny, i bojowy
Samoloty FA-50 koreańskiej produkcji natomiast już docierają do Polski. Pierwsze egzemplarze z biało-czerwoną szachownicą do służby przyjmują piloci, którzy zaledwie kilka tygodni temu wrócili z Korei Południowej. Tam przez ponad pół roku uczyli się pilotażu maszyn pod okiem miejscowych instruktorów. Najpierw w siedzibie firmy KAI, gdzie przekazano im informacje teoretyczne dotyczące samolotu, następnie w 1 Skrzydle Sił Powietrznych Korei Południowej w Gwangju. Tam uczyli się podstaw pilotowania samolotu FA-50. Ostatni etap odbył się w bazie lotniczej w Incheon w północno-zachodniej części Korei Południowej, gdzie polscy lotnicy uczyli się wykonywania zadań o bardziej złożonym charakterze, również bojowych. Takie samo szkolenie w Korei odbywa obecnie kolejna grupa pilotów. Po powrocie do kraju będą odpowiedzialni za wdrażanie do służby kolejnych maszyn.
A 12 pierwszych samolotów ma się u nas znaleźć bardzo szybko, bo do końca bieżącego roku. To maszyny w standardzie, w jakim Koreańczycy budowali je na własne potrzeby. Kolejne 36 FA-50 będzie już w wersji PL. Zostaną one wyposażone m.in. w radary AESA i celownik Sniper. W czasie pokoju będą pełnić dyżury bojowe prowadzone w kraju i za granicą – w państwach nadbałtyckich oraz w Słowacji. Będą również służyły do szkolenia, m.in. pilotów, którzy w przyszłości zasiądą za sterami F-16 i F-35. Mają m.in. symulować przeciwnika, co pozwoli na obniżenie kosztów szkolenia i zmniejszy zaangażowanie floty F-16 w naukę młodych pilotów. Samolot w wersji PL będzie również brał udział w operacjach bojowych, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Ważna rola Polski
Siły powietrzne od wielu lat czekały na takie wzmocnienie. Pozyskanie nowych zdolności, zwiększenie potencjału lotników, a w końcu wymiana postsowieckich samolotów Su-22 i MiG-29 – to wszystko będzie możliwe dzięki nowym maszynom. Sprawią one również, że Polska znacznie zyska w lotniczym środowisku międzynarodowym. „Już za trzy lata będziemy mieli bardzo rozwinięte zdolności w zakresie zaawansowanego szkolenia pilotów AJT [Advanced Jet Training], a wiemy, że w Europie i USA będzie takich brakowało. I to jest dla nas wielka szansa włączenia się w prowadzenie szkoleń międzynarodowych. FA-50 może stać się również platformą służącą do przygotowywania m.in. pilotów ukraińskich do latania na F-16”, twierdzi gen. dyw. Ireneusz Nowak. W ten sposób polskie siły zbrojne stają się dziś ważnymi graczami na arenie międzynarodowej.
autor zdjęć: USAF, Michael Mccool/DVIDS, Piotr Łysakowski
komentarze