moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

VI Maraton-Selekcja dla zuchwałych

Zimny i ciemny poranek w Bieszczadach. Nie wszyscy jednak śpią! 128 śmiałków stanęło o 5.00 rano na starcie biegu VI Maratonu-Selekcji. Nie mieli pojęcia, co czeka ich na trasie ani gdzie będzie meta. Pobiegli w nieznane i dali z siebie wszystko. Łatwo nie mieli, bo – jak zgodnie ocenili organizatorzy i zawodnicy – była to najtrudniejsza z sześciu edycji imprezy.

– Aby ukończyć ten bieg, nie wystarczy wam kondycja. Musicie mieć otwartą głowę, obserwować otoczenie, myśleć i nie tracić orientacji w terenie nawet na chwilę – informuje mjr rez. Wojciech „Zachar” Zacharków zawodników VI Maratonu-Selekcji, którzy o 5 nad ranem stanęli na starcie tego wyjątkowego biegu poświęconego pamięci płk. Sławomira Berdychowskiego, twórcy i pierwszego dowódcy Jednostki Wojskowej „Agat”. Trasa maratonu-selekcji, jak co roku, biegła bieszczadzkimi szlakami. Na zawodników czekały po drodze liczne zadania, z którymi musieli się zmierzyć. – Tu nie wystarczy zasuwać pod górę – wyjaśnia zasady wyścigu „Zachar”, były szkoleniowiec Agatu, przez wiele lat odpowiedzialny za selekcję do tej gliwickiej jednostki. – Na trasie biegu zawodnicy spotkają byłych i obecnych żołnierzy wojsk specjalnych. Operatorzy sprawdzą ich orientację w terenie, zdolność logicznego myślenia oraz pamięć.

Zanim jednak padła komenda do startu, zawodnicy musieli podjąć pierwszą decyzję. – Możecie wybrać łatwiejszą trasę, wówczas biegniecie prosto. Ale jeśli chcecie zmierzyć się z trudniejszą drogą, biegnijcie w prawo – komunikuje zawodnikom „Zachar”. Ku zaskoczeniu organizatorów ani jeden spośród 128 zawodników nie wybrał łatwiejszej trasy. – I słusznie – komentuje „Zachar”. – Ci, którzy pobiegliby łatwiejszą trasą, po kilku metrach lepszej nawierzchni i tak trafiliby w to samo miejsce, co ci odważniejsi. A ja cenię ludzi, którzy nie chodzą na skróty – dodaje były żołnierz wojsk specjalnych.

To pierwsze krytyczne miejsce, o którym wspomniał „Zachar”, to szeroki strumień. Zawodnicy musieli przedostać się z jednego brzegu na drugi. – Widzę, że niektórzy zakładają worki foliowe na buty, żeby się nie zamoczyć, ale to bez sensu. Woda i tak się naleje do butów, bo ostre kamyki poprzecinają folię. No, ale to ich decyzje – ocenia jeden z instruktorów. Zawodnicy, jeden za drugim, wchodzą do zimnej wody. Rzeczywiście foliowe torebki na butach niewiele pomagają. Z tej przeszkody nie da się wyjść suchą nogą. Ale nikt się nie zatrzymuje, nie narzeka. Biegną dalej.

Ta edycja maratonu-selekcji jest inna niż poprzednie. Po pierwsze odbywa się w listopadzie, a nie – jak w ubiegłych latach – w październiku. – Październik jest zbyt łaskawy w Bieszczadach – śmieje się „Zachar”. – Chcieliśmy utrudnić warunki biegu tak, by zawodnicy sprawdzili się w nieco trudniejszych warunkach, kiedy jest mokro i chłodno, a dzień jest zdecydowanie krótszy – tłumaczy organizator. Po drugie maraton-selekcja w znacznie większym stopniu niż w latach poprzednich nawiązuje do prawdziwej selekcji do wojsk specjalnych. Przykładowo zawodnicy musieli nawigować w terenie. Biegacze na odwrocie swojego numeru startowego mieli wydrukowany fragment mapy i na jej podstawie musieli pokonać jeden z etapów trasy. – Jak zgubicie numerek startowy, odpadacie. Tak samo jest na selekcji: kandydat gubi numerek, wraca do domu – ostrzega „Zachar”. Także na wzór selekcji do wojsk specjalnych organizatorzy maratonu testowali w czasie zawodów pamięć i koncentrację biegaczy. Na przykład podczas wejścia na Duże Jasło (1153 m n.p.m.) zawodnicy mijali tabliczki i kartki z różnego rodzaju mottami, numerami, a także informacjami o patronie biegu – płk. Berdychowskim. Musieli to wszystko zapamiętać w odpowiedniej kolejności. Na szczycie góry czekali na nich instruktorzy, którzy weryfikowali ich wiedzę. Co jeszcze zmieniło się od pierwszej edycji maratonu-selekcji? Trasa biegu prowadziła przez teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. – Zależało mi, by zawodnicy wbiegli na Smerek (1223 m n.p.m.), który był szczytem zawsze zdobywanym w czasie selekcji na przykład przez kandydatów do służby w JW „Agat” – dodaje „Zachar”. Nowością były również tzw. taksówki, czyli ciężarówki, które czekały na zawodników w określonym miejscu, by podwieźć ich do miejsca kolejnego etapu. – Taksówki nie czekały na pasażerów zbyt długo. Spóźniłeś się? Trudno, wracasz do domu – śmieje się jeden z instruktorów. I takie przypadki się zdarzały. Nie wszyscy zawodnicy dotarli na czas i skorzystali z „taksówki”. To oznaczało, że musieli wrócić do Cisnej i tym samym kończyli udział w imprezie. Wzdłuż jednego z fragmentów trasy biegu pojawił się także patrol instruktorski. Żołnierze wojsk specjalnych obserwowali drogę i próbowali „wyłapać” zawodników. – Biegacze natomiast musieli ukryć się przed patrolem – opowiada „Zachar”.

Stałym punktem zawodów jest natomiast rywalizacja na strzelnicy. Zawodnicy po przebyciu ponad 30 km mierzą z karabinków Grot do celu oddalonego o 25 m. Każdy oddaje pięć strzałów. Gdy chybi, otrzymuje 2 min karnego czasu.
Większość uczestników to osoby związane z mundurem: żołnierze WOT, wojsk specjalnych, wojsk lądowych, podchorążowie wojskowych uczelni oraz policjanci. – Wielu uczestników tego biegu nie kryło, że myśli o służbie w wojskach specjalnych. Cieszę się, że jest tu ze mną ppłk Krzysztof Balina, komendant Ośrodka Szkolenia Lądowego Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych. Na pewno jest gotowy, by udzielić każdemu informacji o służbie. Być może sam kogoś „wyłapie” i zachęci do szkolenia w ramach kursu Jata – mówi Zacharków.

Wśród zawodników, którzy marzą o służbie w wojskach specjalnych, byli podchorążowie Wojskowej Akademii Technicznej należący do Sekcji „Woda, Ląd, Powietrze”. – Było kilka rzeczy, które trochę dały nam w kość – przyznaje Aleksandra, studentka czwartego roku. – Dla mnie najtrudniejszym etapem było na pewno strome podejście oraz zadanie z zapamiętywania – dodaje. Dla jej o rok starszego kolegi Jakuba najgorszym momentem była… podróż „taksówką”. – Kiedy usiadłem w wojskowej ciężarówce, byłem pewny, że to już koniec wyścigu, że została mi tylko strzelnica. Bardzo się zdziwiłem, kiedy okazało się, że przed nami jeszcze kilometry biegu i kolejne strome podejście pod górę – opowiada podchorąży.

Fot. Magdalena Kowalska-Sendek

W tej samej ciężarówce siedział „Czarny” z Trójmiasta, który na co dzień zajmuje się pracą na wysokości. – Byłem zaskoczony, gdy inni biegacze, siedząc na pace ciężarówki, mówili o zakończonym wyścigu. Czułem, że to nieprawda – opowiada z uśmiechem. To jego drugi start w maratonie-selekcji. – Trochę przeszarżowałem z przygotowaniami, bo cztery dni temu przebiegłem trasę z Wałbrzycha do Szklarskiej Poręby przez Śnieżkę, a więc ponad 86 km w trzy dni. To było za dużo, bo pierwsze kilometry dzisiejszego biegu były dla mnie bardzo ciężkie – opowiada „Czarny”. Mimo to chłopak od początku do końca biegu trzymał się w pierwszej dwudziestce zawodników. Być może to zasługa wiernej kibicki – babci, która w domu trzymała za niego kciuki. – Nie mam mocniejszego dopingu niż ten od niej – śmieje się chłopak.

Na trasie była również reprezentacja wojsk obrony terytorialnej. – To mój drugi start w tym biegu, a i tak zaskakuje mnie tu wszystko. Bieszczady są niesamowite, pełne niespodzianek – mówi płk Karol Malinowski, oficer dowództwa WOT. Wraz z Ines, jedną z zawodniczek, są zrzeszeni w grupie sportowej „Młody vs stary” z Legionowa. – Przygotowujemy się do różnego rodzaju biegów terenowych. Biegamy z obciążeniem w zróżnicowanych warunkach. To jest przyjemne spędzanie wolnego czasu, daje nam to dużo radości – mówi Ines.

Dla wielu zawodników maraton-selekcja to nie tylko sposób na przezwyciężenie swoich ograniczeń fizycznych, lecz także pokonanie barier mentalnych. Tak było w przypadku Arkadiusza Kozaka z Biłgoraja, który na co dzień prowadzi sklep z firankami i pracuje jako trener personalny. Przyznaje, że kiedy rok temu debiutował w tym biegu, bywały momenty, gdy brakowało mu motywacji. – Pamiętam, że podbiegając pod górę, spojrzałem przed siebie i zobaczyłem daleko od siebie innych zawodników. To były maleńkie postacie, bo dzieliła nas spora odległość. Od razu stanąłem i pomyślałem zniechęcony: „Ile jeszcze trzeba przejść…”. A dziś? Taki widok motywuje mnie do postawienia kolejnego kroku, a potem jeszcze jednego… Satysfakcja jest ogromna. Cieszę się, że zmieściłem się w wyznaczonym czasie, miałem niewiele ponad 5 min do odjazdu „taksówki” – nie kryje satysfakcji Arkadiusz.

Weteranką biegu jest Ania Kudryk, biorąca udział niemal w każdej edycji maratonu-selekcji. – W czasie pandemii przeprowadziłam się do Londynu, ale do Polski wracam jesienią, żeby wziąć udział w GROM Challenge i maratonie-selekcji – mówi Ania. – Kocham ten bieszczadzki bieg, bo nigdy nie wiem, co mnie czeka na trasie. Jest tu wszystko, czego chcę: przeszkody naturalne, zadania specjalne, niespodzianki. Poza tym fajni ludzie i piękne Bieszczady… – wylicza biegaczka.

Zgodnie z regulaminem zawodów każdy z biegaczy musiał pokonać trasę w umundurowaniu i w wysokich butach. Każdy dźwigał także na plecach dodatkowe obciążenie – min. 10 kg.

Głównym organizatorem memoriału jest mjr rez. Wojciech Zacharków oraz Fundacja Bieg Rzeźnika. Organizatorów w tym roku wspierało wiele firm, m.in. Radom Łucznik z PGZ i Maskpol, Ośrodek Szkolenia Lądowego z Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych, Jednostka „Agat” oraz Fundacja Sprzymierzeni z GROM i Grupa Taktyczno-Rekonstrukcyjna z Łodzi.

Wyniki:

VI edycję „Maratonu-Selekcji” – memoriału im. płk Sławomira Berdychowskiego w kategorii mundurowej wygrał Krzysztof z Bytomia. Ponad 30-kilometrową trasę pokonał w 4 h i 30 min. Najlepszym cywilem był Daniel Stroiński, który metę minął 13 min później. Wśród pań w kategorii mundurowej najlepsza była Aleksandra Kapłon z WAT z czasem 6 h i 12 min. Natomiast najlepszym cywilem wśród pań była Ines Wojciechowska z czasem 6 h 53 min.

Wśród zawodników było także 14 weteranów misji zagranicznych. Najlepszy z nich otrzymał nagrodę specjalną ufundowaną przez dyrektora Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa.

Ewa Korsak, Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Tomasz Qna Chochół, Magdalena Kowalska-Sendek

dodaj komentarz

komentarze


Święto biało-czerwonej w Brzesku z Wojskiem Polskim
 
Pływacy i maratończycy na medal
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Pytania o europejską tarczę
Weterani pod wszechstronną opieką
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Awanse na Trzeciego Maja
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Biel i czerwień łączy pokolenia
Wytropić zagrożenie
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Wyrusz szlakiem na Monte Cassino
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Daglezje poszukiwane
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Patriotyczny maraton
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Bohater września ’39 spełnia marzenia
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
NATO na północnym szlaku
Gunner, nie runner
Weterani pokazują współczesny wymiar patriotyzmu
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Święto stołecznego garnizonu
Posłowie dyskutowali o WOT
Barwy Ojczyzny
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Flaga, flaga państwowa, barwy narodowe – biało-czerwony przewodnik
Dumni z munduru
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Husarz na straży nieba
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Wojna w świętym mieście, epilog
W Italii, za wolność waszą i naszą
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Szybki marsz, trudny odwrót
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Pod skrzydłami Kormoranów
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Telefon zaufania dla żołnierzy czynny całą dobę
Wioślarze i triatlonistka na podium
NATO on Northern Track
„Sandhurst” – szczęśliwa trzynastka!
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Tragiczne zdarzenie na służbie
Zmiany w dodatkach stażowych
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
W obronie wschodniej flanki NATO
Pierwsi na oceanie
Pilecki ucieka z Auschwitz
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Ameryka daje wsparcie
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
25 lat w NATO – serwis specjalny

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO