moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Mała Polska na skraju Niemiec

Wiosną 1945 roku w kilku niemieckich powiatach przy granicy z Holandią narodziła się mała Polska. Na terenach zajętych przez 1 Dywizję Pancerną osiedlali się dawni więźniowie obozów koncentracyjnych, przymusowi robotnicy, jeńcy. Pojawiła się tam polska administracja, polskie nazwy ulic i miejscowości. Sercem tego świata był Maczków.

Gen. Tadeusz Bór-Komorowski wizytuje Maczków z gen. Stanisławem Maczkiem (po prawej), 1945 r.

24 czerwca 1945 roku do niewielkiego miasteczka Haren w północno-zachodnich Niemczech przyjechał gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. Dla naczelnego wodza była to wizyta wyjątkowa. Niespełna dwa miesiące wcześniej został zwolniony z obozu jenieckiego, gdzie trafił po upadku powstania w Warszawie. Teraz stąpał po ziemi, która przez tysiące jego rodaków była traktowana jak namiastka wolnej Polski. Miał się spotkać ze stacjonującymi tam żołnierzami gen. Stanisława Maczka. Ale też zdusić w zarodku narastający dyplomatyczny kryzys.

 

Polacy w niemieckich domach

W kwietniu 1945 roku alianci przypuścili na froncie zachodnim wielką ofensywę. Dowodzona przez gen. Maczka 1 Dywizja Pancerna ruszyła w kierunku Wilhelmshaven. Kilka dni przed końcem wojny jedna z najważniejszych baz Kriegsmarine znalazła się w polskich rękach. Tymczasem wokół maczkowców zaczęły się gromadzić całe rzesze ich rodaków – dawnych jeńców wojennych, więźniów dopiero co wyzwolonych obozów koncentracyjnych, przymusowych robotników, którzy począwszy od 1939 roku wywożeni byli do Rzeszy. Szybko stało się jasne, że coś trzeba było z nimi zrobić. Jeszcze wiosną 1945 roku narodził się plan, by na części terenów zajętych przez żołnierzy gen. Maczka stworzyć polską enklawę. Pomysł zaczął forsować gen. Henry Crerar, dowódca 1 Armii Kanadyjskiej. Poparli go Brytyjczycy – marszałek Bernard Montgomery oraz Winston Churchill. Z jednej strony Polacy, wziąwszy na siebie część odpowiedzialności za utrzymanie porządku na dopiero co opanowanym terytorium, mieli nieco ulżyć brytyjskiej armii. Z drugiej strony Churchill ciągle jeszcze żywił nikłą nadzieję, że podobne gesty, choć w części, wynagrodzą im rozczarowanie spowodowane utratą ziem wschodnich i oddaniem Polski pod sowiecką jurysdykcję. I tak w początkach maja z kilku powiatów i hrabstw przy granicy Niemiec i Holandii wydzielona została polska stref okupacyjna. W sumie zajmowała ona powierzchnię blisko 6,5 tysiąca kilometrów kwadratowych, jej sercem zaś stało się miasteczko Haren nad rzeką Ems. To właśnie tam znajdowało się największe w regionie skupisko Polaków.

1 Polska Dywizja Pancerna gen. Maczka w Maczkowie, 1945 r.

20 maja Brytyjczycy zdecydowali, że Haren stanie się w całości polskim miastem. Na murach zawisło obwieszczenie nakazujące Niemcom opuścić domy. – Mieli na to trzy dni. Wydany przez administrację wojskową nakaz stwierdzał, że dotychczasowi mieszkańcy mogą ze sobą zabrać kosztowności, odzież, bieliznę, artykuły spożywcze, kołdry, jednak bez materacy i poduszek. W mieszkaniach musieli pozostawić meble, sprzęty kuchenne i naczynia: talerze, kubki, garnki oraz niezbędną liczbę sztućców – tłumaczy Norbert L. Tendecki, niemiecki historyk zajmujący się dziejami Haren. Niemcy wyprowadzili się do ościennych miejscowości. Schronienie znaleźli między innymi u swoich krewnych. W sumie wysiedlono tysiąc rodzin. Do przeszło 500 opuszczonych przez nie domów wprowadzili się Polacy – łącznie około pięciu tysięcy osób. – Spolonizowane w ten sposób miasto początkowo zostało nazwane Lwowem – wyjaśnia prof. Krzysztof Ruchniewicz, historyk i niemcoznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego. Ulice i place otrzymały nazwy nawiązujące do swoich lwowskich pierwowzorów. W dawnym Haren pojawiła się ulica Łyczakowska, Jagiellońska, Zygmuntowska. Wszystko to rozdrażniło Sowietów, którzy w prawdziwym Lwowie zdążyli się już urządzić. W postępowaniu Polaków widzieli szytą grubymi nićmi prowokację. Sytuacja stała się kłopotliwa przede wszystkim dla Brytyjczyków. Polacy postanowili więc odpuścić. Gen. Komorowski przyjechał do Haren i zdecydował, by nazwę raz jeszcze zmienić. Tym razem na Maczków, od nazwiska dowódcy 1 Dywizji Pancernej. W herbie miejscowości znalazły się symbol jednostki oraz czerwone maki.

Gałczyński dla dipisów

Maczków otrzymał polską administrację. Pierwszym burmistrzem został Zygmunt Gałecki, jego następcą Mieczysław Futa. – Do podstawowych zadań władz miasta należało rozdzielanie żywności, świadczeń rzeczowych i przydział mieszkań – tłumaczy prof. Ruchniewicz w tekście przygotowanym dla Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech „Porta Polonica”. – Organizowano zbiorowe żywienie, bardzo ważne z racji pobytu wielu samotnych osób, jak i stałych kłopotów z dostawami – dodaje. Pomoc socjalna była ważna również dlatego, że w ośrodku panowało duże bezrobocie. Dipisi (skrót od angielskiego zwrotu „displaced persons”; tak alianci określali osoby, które na skutek wojny znalazły się poza swoim krajem i wymagały pomocy) mogli szukać zatrudnienia jedynie w instytucjach związanych z siłami okupacyjnymi. Dopiero dwa lata później alianci dopuścili możliwość zatrudniania ich w niemieckiej gospodarce.

Polski Zarząd Miejski w Maczkowie, 1945 r.

Mimo typowych dla tego czasu problemów mieszkańcy Maczkowa starali się żyć w miarę normalnie. Ważne były nauka i zdobywanie nowych kompetencji. W mieście powstała szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum, a nawet uniwersytet ludowy. – Chętnie uczono się języków obcych, zwłaszcza języka angielskiego, przydatnego w wypadku dalszej emigracji – podkreśla prof. Ruchniewicz. Do tego dochodziły liczne kursy zawodowe.

O porządek w Maczkowie dbała policja i straż pożarna. Z czasem zaczęły powstawać kolejne punkty usługowe, między innymi zakład krawiecki, zabawkarski, a nawet warsztat samochodowy. W mieście ukazywały się gazety w języku polskim, działało kino, biblioteka z czytelnią, świetlica, powstał zespół muzyczny, który przygrywał na cotygodniowych dancingach, był nawet teatr zorganizowany przez Leona Schillera. Do Maczkowa zjeżdżali mniej lub bardziej znani artyści. Mieszkańcy tłumnie ściągali na przedstawienia – od kabaretu po balet. Jedną z atrakcji stał się wieczór poetycki z udziałem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, inną recital skrzypcowy Yehudi Menuhina.

1 Polska Dywizja Pancerna gen. Maczka w Maczkowie na ulicy Kopernika, 1945 r.

Władzę nad całą enklawą, zwaną też Emslandem, sprawowali maczkowcy. Prowadzili patrole, rekwizycje nielegalnej broni, pilnowali przestrzegania godziny policyjnej. – Robiłem wszystko, co mogłem, żeby nasi żołnierze nie wyszli z dotychczasowej formy i zachowywali się tak, aby Niemcy ich bali się, ale szanowali. Żadnych gwałtów i żadnych rabunków – wspominał płk Franciszek Skibiński z 1 Dywizji Pancernej. Generalnie rzeczywiście do większych ekscesów nie dochodziło. Mimo to dipisi mieli u Niemców złą opinię. Miejscowi oskarżali ich o kradzieże, szerzenie chorób, piętnowali swoich rodaków, którzy się z nimi zadawali – wylicza prof. Ruchniewicz. Doszło nawet do tego, że w jednej z miejscowości Emslandu ktoś pod osłoną nocy wywiesił na murze imienną listę niemieckich kobiet, które rzekomo zaraziły się od Polaków chorobami wenerycznymi.

Maczków na chwilę

Żywot Maczkowa nie mógł być długi. Pod koniec 1946 roku z Emslandu stopniowo zaczęło wyjeżdżać polskie wojsko. Enklawę opuszczali też dipisi. Część ich decydowała się na powrót do Polski, część ostatecznie wybrała emigrację. We wrześniu Brytyjczycy na powrót przekazali Niemcom władzę zarówno nad samym miastem, jak i jego przyległościami. We wrześniu 1948 roku Maczków powrócił do dawnej nazwy. – Nieliczni Polacy, którzy zdecydowali się pozostać w tych stronach, już po utworzeniu RFN uzyskali status równy Niemcom. Ale pamięć o polskim rozdziale w historii regionu została przekreślona – zaznacza prof. Ruchniewicz. Tak zwany Polenzeit konserwatywnym mieszkańcom kojarzył się ze wszystkim co najgorsze – dodaje. Taki stan trwał przez dziesiątki lat. – Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w ostatnim czasie. Zrodził się między innymi pomysł stworzenia tam muzeum upamiętniającego obecność Polaków – podsumowuje naukowiec.

Podczas pisania korzystałem z książki Jana Rydla „Polska okupacja” w północno-zachodnich Niemczech 1945–1948, Kraków 2000, tekstu Krzysztofa Ruchniewicza „Maczków. Polska enklawa w północnych Nemczech” zamieszczonego w witrynie portal-polonica.de, a także z kalendarium historii miasta, które sporządził Norbert L. Tandecki (dostęp www.haren.de) 

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Źródło: Biblioteka Polska POSK w Londynie

dodaj komentarz

komentarze


Front przy biurku
 
Święto stołecznego garnizonu
Wojna w świętym mieście, część druga
Szpej na miarę potrzeb
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Wojna w świętym mieście, epilog
Mundury w linii... produkcyjnej
Głos z katyńskich mogił
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
25 lat w NATO – serwis specjalny
NATO na północnym szlaku
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
SOR w Legionowie
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Odstraszanie i obrona
Na straży wschodniej flanki NATO
Szarża „Dragona”
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Sandhurst: końcowe odliczanie
Ramię w ramię z aliantami
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Optyka dla żołnierzy
Kadisz za bohaterów
Kolejne FlyEle dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sprawa katyńska à la española
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Przygotowania czas zacząć
Barwy walki
Prawda o zbrodni katyńskiej
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Charge of Dragon
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Ocalały z transportu do Katynia
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Strażacy ruszają do akcji
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Zmiany w dodatkach stażowych
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Zbrodnia made in ZSRS
Rakiety dla Jastrzębi
V Korpus z nowym dowódcą
Zachować właściwą kolejność działań
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
NATO on Northern Track

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO