Najpierw Biało-Czerwone Iskry, później służące w Polsce F-16 i pilotowane przez Amerykanów F-15, a następnie Bryzy, CASY, Hercules, Bieliki i Orliki. W sumie 67 maszyn pojawi się nad Katowicami 15 sierpnia podczas defilady „Wierni Polsce”. Lotniczy pokaz wyszkolenia rozpocznie się o godzinie 14, ugrupowania mają się pojawiać na niebie co 40 sekund.
Zgodnie z planem defilada powietrzna wystartuje o godzinie 14.00 i rozpocznie ją zespół akrobacyjny Biało-Czerwone Iskry. Tuż za Iskrami na niebie zobaczymy cztery śmigłowce Mi-2 z 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, za nimi pojawią się cztery śmigłowce W-3W Sokół z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, śmigłowiec Mi-8 i dwa W-3 Sokół z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego. Chwilę później nadlecą kolejno: Mi-14 i dwa W-3WARM z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, trzy Mi-17 z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz cztery Mi-24 z 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. – Następnie na niebie pojawią się samoloty szkolne: jeden Diamond DA-42, trzy DA-40 z Lotniczej Akademii Wojskowej oraz cztery Orliki z 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego – mówi mjr Magdalena Busz z Wydziału Działań Komunikacyjnych Dowództwa Generalnego RSZ. Po nich na niebie zjawi się aż sześć Bryz: po trzy z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego oraz 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego. Za Bryzami nadleci Hercules oraz CASY (3 sztuki) z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego. – Po samolotach transportowych zobaczymy Gulfstreama G-550 oraz Boeinga B-737-800 w towarzystwie czterech F-16 z Krzesin – zapowiada mjr Magdalena Busz. Po nich nadlecą cztery M-346 Bielik z 4 skrzydła Lotnictwa Szkolnego oraz trzy Su-22 z 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Tuż po nich nadleci 6 myśliwców F-16 z Łasku oraz dwa amerykańskie samoloty F-15.
Łącznie w defiladzie ma wziąć udział 67 statków powietrznych, choć ta liczba może się zmienić. Każde ugrupowanie będzie pojawiać się na niebie nad Katowicami w 40-sekundowych odstępach. Samoloty będą leciały bardzo nisko nad ziemią, będzie to więc dobra okazja do ich fotografowania.
Najpierw trening
Piloci od kilku dni trenują na lotniskach w całej Polsce. – Przygotowują się do defilady na lotniskach w Krakowie, Poznaniu, Warszawie, Powidzu, Łęczycy, Inowrocławiu, Świdwinie, Łasku i w Nowym Mieście – wymienia mjr Magdalena Busz. Z tych miejsc lotnicy wystartują do Katowic. Jak podkreślają piloci, sam przelot defiladowy nie jest czymś skomplikowanym. Jednak treningu wymaga zgranie czasu, prędkości oraz wysokości lotu różnych statków powietrznych, tak by znaleźć się o konkretnej godzinie, w konkretnym miejscu.
W 32 Bazie Lotnictwa Taktycznego stacjonuje 7 samolotów Iskra i 5 Orlików. – Zapewniamy pilotom zaplecze logistyczne, dbamy o ich zakwaterowanie, ale również o obsługę naziemną maszyn, o to by były zatankowane i gotowe do lotu – mówi płk Tomasz Jatczak, dowódca 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Piloci zespołu akrobacyjnego „Orlik” przygotowują się do defilady 5 sierpnia wraz ze swoim liderem ppłk. Dariuszem Stachurskim. – Jeśli chodzi o sam przelot podczas defilady, to nie różni się on za bardzo od tego, co zwykle prezentujemy podczas różnych pokazów. Będziemy lecieć w ugrupowaniu czterech samolotów. Natomiast zasadniczą różnicą między defiladą a pokazem jest to, że musimy być dokładnie o określonej godzinie w określonym punkcie. My i wszyscy inni piloci. Wtedy wszystko świetnie się zgrywa i pięknie wygląda w głównym punkcie defilady, z którego obserwują nas widzowie – wyjaśnia płk Stachurski, który jako pilot brał udział w kilkunastu defiladach.
Piloci podkreślają, że moment, który widzimy podczas defilady to finał ich pracy. Jej kulisy nie są tak efektowne. – Każde z ugrupowań ma ściśle określoną trasę przelotu, tak by nie było żadnych punktów kolizyjnych. Na trasie dolotu do defilady, a przecież lecimy z całej Polski, musimy się pojawić się dokładnie w określonej godzinie i punkcie. Wówczas jest pewne, że wszystko gra i idzie zgodnie z planem – wyjaśnia lider „Orlików”. Lotnicy opowiadają, że taka koordynacja wymaga wielu przygotowań na ziemi, porozumienia między liderami poszczególnych ugrupowań. – Mamy już wszystko ustalone i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie nas można zobaczyć nad trybunami dokładnie o godzinie 14.19 i 40 sekund – zapowiada ppłk Stachurski.
Na lotnisku w Krzesinach stacjonują Bieliki, które również wezmą udział w defiladzie. – Sam lot podczas defilady nie jest bardziej skomplikowany od codziennych zadań. Ale w defiladzie bierze udział bardzo dużo statków powietrznych, więc potrzebujemy koordynacji, obliczeń nawigacyjnych, tak by wszędzie być dokładnie wtedy, kiedy trzeba – mówi kpt. Jerzy Skaliński, pilot-instruktor M-346. Bieliki na defiladzie polecą za Boeingiem i F-16. – Największą trudnością dla nas jest złapanie wszystkich parametrów: odpowiedniej separacji czasowej, czyli 40 sekund między każdym ugrupowaniem oraz separacji odległości. No i żeby to wszystko wyglądało idealnie, ale to zależy od nas wszystkich pilotów biorących udział w defiladzie. Nikt nie może się pośpieszyć, nikt spóźnić, bo wtedy skomplikuje to innym wykonanie zadania – wyjaśnia Skaliński. – Zadanie jest zespołowe – przyznaje pilot.
Widzowie defilady na pewno nie przeoczą myśliwców F-16, ponieważ będzie ich aż 10, w tym 4 maszyn z Krzesin i 6 z Łasku. – Dla nas udział w defiladzie to zadania zupełnie inne niż te, które wykonujemy na co dzień. Najważniejsze to zgranie się w czasie – mówi jeden z łaskich pilotów F-16 i podkreśla, że na niebie podczas defilady jest dość „ciasno”. – Miejsca nie ma dużo, samoloty są dość blisko siebie i niewiele widać. W formacji tak naprawdę tylko lider rozgląda się i obserwuje ruch powietrzny. Reszta obserwuje go i to wystarczy, by poprawnie wykonać zadanie – wyjaśnia pilot. – Dlatego tak mocno kładzie się nacisk na to perfekcyjne zgranie w czasie, by nikt na siebie nie wpadł – dodaje lotnik. Pilot myśliwca zwraca uwagę na to, że warunki meteorologiczne potrafią zaskoczyć dlatego trzeba być gotowym na różne warianty. – Bezpieczeństwo jest dla nas bardzo ważne – mówi pilot myśliwca. F-16 z Łasku pojawią się na katowickim niebie, tworząc kształt grota strzały, około godziny 14.25. – Z Łasku do Katowic dolecimy pewnie w około 10 minut, ale proszę pamiętać, że to nie jest tak, że z marszu wlatujemy na defiladę. Samoloty w pewnym miejscu muszą ustawić się „w kolejce” do przelotu. Więc z Łasku wylecimy na pewno wcześniej – dodaje pilot F-16.
Przed 15 sierpnia pilotów czekają jeszcze treningi, w tym co najmniej jeden wspólny. – W Krzesinach treningi odbywały się 8, 9 i 12 sierpnia i prócz tego odbędą się jeszcze dwa – mówi kpt. Krzysztof Nanuś, rzecznik prasowy 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Piloci ćwiczą jednak nie nad Katowicami a nad Powidzem. Czy będzie próba generalna na Śląsku? Prawdopodobnie nie. – Spokojnie, przylecimy nad Katowice gotowi na 100 procent! – zapewniają piloci.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze