moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

USA-Iran: na krawędzi wojny?

Szef MSZ Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt w związku z rosnącym napięciem między USA a Iranem wyraził obawę, że dalsza eskalacja może doprowadzić do wybuchu konfliktu „przez przypadek”. Taki scenariusz niestety wydaje się możliwy.

Biorąc pod uwagę politykę zagraniczną prowadzoną przez Donalda Trumpa, udział USA w kolejnej wojnie na Bliskim Wschodzie byłby pewnym paradoksem. Trump wyraźnie obiecywał, że zmniejszy zaangażowanie amerykańskich sił w misje prowadzone poza granicami USA i zerwie z polityką, w której Waszyngton występuje w roli światowego policjanta. Warto przypomnieć, że jeszcze w grudniu sekretarz obrony Jim Mattis odszedł z Pentagonu ponieważ Trump, wbrew doradcom, podjął decyzję o wycofaniu amerykańskich sił z Syrii, co dla wielu było sygnałem powrotu do bardziej izolacjonistycznej polityki USA. Tymczasem niedawno „New York Times” napisał o możliwości wysłania nawet 120 tys. dodatkowych amerykańskich żołnierzy do Iraku w związku z napiętymi relacjami z Iranem. Wprawdzie administracja Trumpa zaprzeczyła tym doniesieniom, ale już Aleksander Gorczakow mawiał, że nie wierzy w niezdementowane informacje.

Dlaczego pięć miesięcy po decyzji o wycofaniu 2 tys. żołnierzy amerykańskich z Syrii zaczyna się dyskusja na temat tego, czy za chwilę na Bliskim Wschodzie nie pojawi się 120 tys. kolejnych żołnierzy USA? Cóż, jest to efekt połączenia taktyki negocjacyjnej Trumpa z wojowniczością jego doradców ds. bezpieczeństwa (zwłaszcza Johna Boltona). Sam Trump – jak wskazują sygnały płynące z Waszyngtonu – nie miał zamiaru wplątywać USA w duży konflikt na Bliskim Wschodzie. Zwłaszcza na rok przed wyborami prezydenckimi, w których będzie rozliczany z obietnic wyborczych (a więc również z zapowiedzi, że żołnierze USA będą wracać do domów z misji zagranicznych). Iran stawiałby bardziej zacięty opór niż Irak w 2003 roku ze względu na większy potencjał militarny Teheranu. Zapewne mógłby też liczyć na ciche wsparcie Rosji, a bez wątpienia na pomoc Hezbollahu, Hamasu i szyickich milicji w całym regionie (Irak, Jemen), które nękałyby USA atakami terrorystycznymi i dywersyjnymi. Te działania mogłyby być też wymierzone w Izrael, jeśli zdecydowałby się poprzeć amerykańskiego sojusznika.

Pytanie też, jakie miałyby być cele takiej wojny. Obalenie reżimu w Teheranie oznaczałoby prawdopodobnie konieczność wieloletniej obecności sił amerykańskich w Iranie. Samo skłonienie Teheranu do rozmów mogłoby z kolei zostać uznane przez opinię publiczną za niewarte przelewania amerykańskiej krwi. A przecież trzeba przy tym pamiętać, że taki konflikt na Bliskim Wschodzie musiałby odbić się na światowych cenach ropy, co przy i tak zwalniającej światowej gospodarce mogłoby doprowadzić do poważnego kryzysu. Militarnie USA taką wojnę zapewne by wygrały, ale trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym wygrałyby ją politycznie.

Prezydent USA o tym wszystkim zapewne wie, dlatego jego plan był zupełnie inny. Trump wypowiedział w 2018 roku porozumienie nuklearne zawarte przez mocarstwa zachodnie z Iranem trzy lata wcześniej, bo chciał odzyskać narzędzie w postaci sankcji. Sądził, że w ten sposób mógłby zmusić Teheran do rozmów na temat nowego porozumienia na swoich warunkach. Sankcje zapewne miały prowadzić do całkowitej likwidacji irańskiego programu nuklearnego a także objęcia ścisłą kontrolą programu rakietowego Teheranu. Strategia Trumpa wobec Iranu przypomina więc tę przyjętą wobec Korei Północnej – agresywna retoryka połączona z dotkliwymi dla gospodarek tych krajów sankcjami. Trump, który całe życie zajmował się biznesem, jest przekonany, iż nic nie przemawia do jego oponentów tak jak pieniądze (a mówiąc konkretnie – ich brak).

Stosunki międzynarodowe okazują się jednak być nieco bardziej złożone. Zarówno władze w Pjongjangu, jak i w Teheranie rozumieją, że zgadzając się na rozbrojenie w zamian za danie oddechu swojej gospodarce, narażają się na los Muammara Kaddafiego. On także pozwolił na likwidację programu nuklearnego, a po kilku latach został obalony z pomocą Zachodu, bo nie miał w ręku żadnego siłowego argumentu. Iran zachowuje się odwrotnie, niż spodziewał się Trump. Po zaostrzeniu na początku maja sankcji (wprowadzenie bezwzględnego embargo na import ropy z Iranu) Teheran zamiast szukać porozumienia zaostrzył tylko retorykę: zagroził blokadą cieśniny Ormuz (ważnej dla transportu ropy naftowej z Bliskiego Wschodu), zaczął mobilizować szyickie milicje do wojny zastępczej z siłami USA w Iraku (o czym niedawno informował „The Guardian”). W ostatnim czasie doszło też do aktów sabotażu wobec saudyjskich tankowców i infrastruktury związanej z wydobyciem ropy (w zapewnienia Iranu, że nie ma z tym nic wspólnego, raczej nikt nie wierzy).

Teheran powiedział: „sprawdzam”. Rozpoczął tym samym nakręcanie spirali konfliktu, co może – wbrew woli prezydenta USA – mieć daleko idące konsekwencje. Wobec sygnałów o możliwych atakach ze strony Hezbollahu, czy szyickich milicji w Iraku, USA wysłały w rejon Iranu grupę bojową lotniskowca Abraham Lincoln, grupę zadaniową bombowców B-52, baterię Patriotów oraz okręt desantowy. Widać tu wpływy Johna Boltona – doradcy Trumpa uznawanego za przedstawiciela tzw. jastrzębi w Białym Domu. Ponadto USA, aby zademonstrować Teheranowi, że sytuacja jest poważna, zaleciły ewakuację części swojego personelu dyplomatycznego z Iraku. Co na to Iran? Gen. Amir Ali Hajizadeh, dowódca sił powietrzno-kosmicznych Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zasugerował, że lotniskowiec USA nie jest zagrożeniem dla Iranu, lecz co najwyżej celem dla wojsk tego kraju. Teheran i Waszyngton znalazły się na kursie kolizyjnym, a sytuacja przypomina rywalizację kierowców, którzy pędzą w swoją stronę, zderzenie czołowe jest coraz bliżej, ale żaden nie chce skręcić, bo to oznaczałoby przyznanie się do słabości. Stąd wspomniana na wstępie obawa szefa brytyjskiego MSZ. Do wojny może dojść nie dlatego, że któraś ze stron jej chce, ale dlatego, że żadna nie chce pokazać, iż się jej boi.

Sytuację komplikuje jeszcze postawa bliskowschodnich sojuszników USA. Powiązane z saudyjską rodziną królewską media już apelują do Amerykanów o dokonanie „chirurgicznych ataków na Iran”. Dla Rijadu, od lat konkurującego z Teheranem o wpływy w regionie, osłabienie rywala rękoma USA byłoby bardzo pożądane. Również rząd Izraela nie zmartwiłby się konfliktem USA z Iranem, zwłaszcza, że od kilkunastu miesięcy niepokój w Tel Awiwie budzi coraz większa obecność sił Iranu w Syrii, która – czego obawia się rząd Benjamina Netanjahu – mogłaby stać się przyczółkiem Iranu do ataku na Izrael. Ewentualny konflikt USA-Iran oddaliłby to egzystencjalne zagrożenie od Izraela.

Czy to oznacza, że wojna jest nieunikniona? Nie, Donald Trump naprawdę jej nie chce. Według informacji CNN, prezydent USA próbuje otworzyć nowe kanały dyplomatyczne między Waszyngtonem a Teheranem, korzystając z pośrednictwa Szwajcarii, by w ostatniej chwili zejść z kursu kolizyjnego. Jednocześnie jednak wielu bohaterów tego dramatu (Arabia Saudyjska, Izrael, „jastrzębie” w administracji Trumpa, ale też „jastrzębie” w irańskich władzach i armii) mogą takiego starcia chcieć. Co się stanie, jeśli ofiarą aktu sabotażu padnie któryś z okrętów USA znajdujących się w pobliżu Iranu? Co się stanie, jeśli dojdzie do inspirowanego przez Iran ataku terrorystycznego na siły USA w Iraku? Co się stanie, jeśli Teheran rzeczywiście zablokuje cieśninę Ormuz? Odpowiedzią na każde z tych zdarzeń może być wojna.

Artur Bartkiewicz , dziennikarz „Rzeczpospolitej”

autor zdjęć: Google Maps

dodaj komentarz

komentarze


Rekordowa obsada maratonu z plecakami
 
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Medycyna w wersji specjalnej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Marynarka Wojenna świętuje
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
A Network of Drones
Transformacja dla zwycięstwa
Od legionisty do oficera wywiadu
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
„Husarz” wystartował
„Jaguar” grasuje w Drawsku
W MON-ie o modernizacji
Wzmacnianie granicy w toku
Nowe uzbrojenie myśliwców
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Jaka przyszłość artylerii?
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Ostre słowa, mocne ciosy
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
O amunicji w Bratysławie
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Jesień przeciwlotników
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Karta dla rodzin wojskowych
Right Equipment for Right Time
Norwegowie na straży polskiego nieba
„Szczury Tobruku” atakują
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wybiła godzina zemsty
Setki cystern dla armii
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Huge Help
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Czworonożny żandarm w Paryżu
Święto podchorążych
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Olympus in Paris
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Polskie „JAG” już działa
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Olimp w Paryżu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO