Należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka Jelcz podpisała dzisiaj drugi co do wartości kontrakt zbrojeniowy w swojej historii. Za 420 mln zł ma dostarczyć w ciągu trzech lat pięćset ciężarówek średniej ładowności wysokiej mobilności Jelcz 442.32 wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym. Pojazdy trafią do jednostek obrony terytorialnej.
Model 442.32 to nie tylko najmniejsza ciężarówka obecnie produkowana przez spółkę Jelcz z Laskowic, lecz również jedna z najnowszych. Konstrukcja została po raz pierwszy publicznie zaprezentowana w 2013 roku podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Dwuosiowy pojazd o długości 7,98 metra, wysokości 2,74 m i szerokości 2,55 m ma masę 9600 kg i może zabrać sześć ton ładunku albo 24 w pełni wyposażonych żołnierzy. Sercem auta, określanego w nomenklaturze wojskowej jako ciężarówka średniej ładowności wysokiej mobilności, jest wysokoprężny silnik MTU 6R106TD21 o mocy 326 koni mechanicznych, dysponujący momentem obrotowym 1300 Nm przy 1200–1600 obr./min. Umożliwia on, w połączeniu z 9-stopniową skrzynią biegów, osiągnięcie prędkości maksymalnej 85 kilometrów na godzinę.
Ciężarówka, której wszystkie koła są wyposażone we wkładki Beadlock, pozwalające na krótkotrwały przejazd przy obniżonym ciśnieniu, jest przystosowywana do pokonywania przeszkód wodnych o głębokości do 1,2 metra.
Jelcze 442.32 są już w wyposażeniu polskiej armii. Na mocy podpisanej w grudniu 2013 roku rekordowej dla firmy należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej umowy o wartości 674 mln zł, wojsko ma do końca 2018 roku otrzymać 910 tych pojazdów. Do tej pory siły zbrojne odebrały prawie sześćset ciężarówek – 476 w wersji skrzyniowej z ławkami i opończą oraz 117 podwozi przeznaczonych do specjalistycznej zabudowy.
Grafika: MON
Dzisiaj w Laskowicach, w obecności ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, podpisano umowę na dostawę kolejnych Jelczy 442.32. Tym razem chodzi o pięćset pojazdów, za które wojsko zapłaci 420 mln zł. Umowa, którą parafowali płk Dariusz Pluta, szef Inspektoratu Uzbrojenia; płk Maciej Zając, zastępca szefa Szefostwa Techniki Lądowej Inspektoratu Uzbrojenia MON; Łukasz Dudkowski, prezes zarządu Jelcz sp. z o.o., oraz Leon Szuturma, wiceprezes zarządu Jelcz sp. z o.o., jest wariantowa.
Zakłada bowiem zamówienie gwarantowane na 97 ciężarówek (w 2017 roku 36 sztuk, w 2018 – 25 i w 2019 roku kolejne 36 sztuk), za które armia zapłaci 81,5 miliona zł oraz tzw. opcję na 403 kolejne (w 2017 roku – 64, w 2018 – 225, w 2019 roku – 114) za 338,5 miliona zł. Co to oznacza? Że wojsko może, ale nie musi opcjonalnych pojazdów kupić. Jeśli się jednak zdecyduje, to cena za nie będzie właśnie taka, jak w kontrakcie.
Prezes Jelcza, Łukasz Dudkowski, podkreśla, że umowa opiewająca w swojej maksymalnej wersji na 420 mln zł, ma dla spółki należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej znaczenie strategiczne. – Tylko raz w historii zakładu udało nam się pozyskać większy kontrakt. Dzięki zamówieniom, jakie w Jelczu składa resort obrony, zapewniamy stabilną pracę setkom pracowników, a także możemy realizować strategię wieloletniego rozwoju fabryki – mówi.
– Jak mało który zakład, nie tylko dotrzymujecie terminów, a to jest główna bolączka polskiego przemysłu, także niestety polskiego przemysłu obronnego, ale tworzycie perspektywy pozwalające zwiększyć zamówienia, a Polsce wasze produkty są bardzo potrzebne - powiedział minister Macierewicz.
autor zdjęć: Spółka Jelcz, mjr Robert Siemaszko / CO MON
komentarze