Około 60 tysięcy osób z ponad 240 miast wzięło udział w tegorocznym Biegu Tropem Wilczym, upamiętniającym żołnierzy wyklętych. Warszawski bieg zainaugurował minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Wśród biegaczy znaleźli się m.in. żołnierze, weterani zagranicznych misji oraz Amerykanie z 3 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej, którzy stacjonują w Polsce.
Bieg na cześć bohaterów podziemia antykomunistycznego odbył się po raz piąty. Zainicjowała go Fundacja Wolność i Demokracja. W tym roku imprezę zorganizowano w ponad 240 miastach w całej Polsce, a także w Nowym Jorku, Chicago, Wilnie i na Kresach. Na trasie stawiło się aż 60 tysięcy biegaczy. – Dziękuję za waszą obecność, dzięki takim inicjatywom jak wasza, dzięki takiej determinacji, jaką wykazujecie, pamięć o żołnierzach wyklętych powróciła do polskich rodzin, powróciła do polskich domów – mówił w niedzielę szef MON-u podczas warszawskiej edycji biegu, która odbyła się w parku Skaryszewskim.
Głównym przesłaniem Biegu Tropem Wilczym jest upamiętnienie żołnierzy niezłomnych, przypomnienie ich historii oraz upowszechnienie wiedzy o ich walce. Dlatego każdy z uczestników biegł w koszulce z wizerunkiem jednego z tych bohaterów. W tym roku do wyboru były koszulki przedstawiające: Józefa Bandzo „Jastrzębia”, Pawła Jasienicę „Nowinę”, Wandę Czarnecką-Minkiewicz „Dankę”, Lidię Lwow-Eberle „Lalę”, Lucjana Minkiewicza „Wiktora”, Franciszka Niepokólczyckiego „Teodora”/„Żejmana”, Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, Danutę Siedzikównę „Inkę”, Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”. Ci, którzy dotarli do mety, otrzymali także pamiątkowe medale. W wielu miejscach wręczali je bliscy żołnierzy niezłomnych, a w Warszawie – Antoni Macierewicz.
Film: MON
W całym kraju biegacze rywalizowali na kilku dystansach. Najwięcej z nich zdecydowało się pokonać najdłuższą, 10-kilometrową trasę. W Warszawie najszybsi byli Mariusz Marszał i Maciej Łukasiewicz, którzy równocześnie przekroczyli linię mety, uzyskując czas 35 minut i dwie sekundy. Popularnością cieszyła się także trasa 5-kilometrowa. W tej kategorii zwyciężył Radosław Gromek z czasem 16 minut i 44 sekundy.
W każdym z miast odbył się także symboliczny bieg na dystansie 1963 metrów, który miał upamiętnić ostatniego poległego żołnierza wyklętego – Józefa Franczaka „Lalka”, zastrzelonego 21 października 1963 roku. Na start na tym dystansie zdecydował się między innymi Krzysztof, który wraz z całą rodziną, uczestniczył w biegu Tropem Wilczym w stolicy. – Jestem tu dla mojej rodziny. Trzeba zaszczepić dzieciakom pamięć o żołnierzach wyklętych. Oni zasługują na to, aby oddać im cześć, honor i sprawiedliwość po tylu latach – dodał.
W biegu na 1963 metry, który odbył się w Lesznie, wziął też udział prezydent miasta Łukasz Borowiak. – Samorząd wspiera tę imprezę od jej początków. To ciekawy sposób na upamiętnienie żołnierzy, którzy przez lata byli prześladowani, potem zapomniani – mówił. Impreza w Lesznie przyciągnęła zarówno najmłodszych, jak i najstarszych mieszkańców miasta. – Mieliśmy naprawdę małe dzieci, choćby dziewczynkę, którą tata umieścił w zawieszonym na plecach nosidełku. Na starcie stawił się również pan, który przyjechał do nas z oddalonej o sto kilometrów Legnicy – mówi Bartosz Domagała, jeden z organizatorów. Ba, w biegu wziął udział nawet pies Maja. Wprawdzie suczka biegła z właścicielem, ale otrzymała swój numer startowy.
W Lesznie na dystansie 4,7 kilometra najszybsza była Ewa Pachurka z Jarocina, a wśród mężczyzn zwyciężył Szymon Krawczyk, żołnierz 4 Pułku Przeciwlotniczego, który stacjonuje w Lesznie.
Wojskowe wsparcie
W upamiętnienie wyklętych włączyło się wojsko. Żołnierze nie tylko startowali w Biegu Tropem Wilczym, lecz także w wielu miejscach byli inicjatorami przedsięwzięcia. Dzięki nim bieg odbył się w 40 miastach garnizonowych. 17 Brygada Zmechanizowana zorganizowała imprezę w Głębokiem, w Sulęcinie i Krośnie Odrzańskim. 7 Brygada Obrony Wybrzeża włączyła się w przygotowanie biegu w Słupsku, a 9 Pułk Rozpoznawczy – w Lidzbarku Warmińskim. Bieg odbył się także w Lublińcu. A to za sprawą Wojskowego Klubu Biegacza Meta i Jednostki Wojskowej Komandosów. Trasę o długości 2150 metrów pokonało 301 zawodników. Na udział zdecydował się między innymi Damian Stegienko z 316 Drużyny Harcerskiej im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, który przyjechał do Lublińca z trzema kolegami z pruszkowskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Parasol”. – Mogliśmy wystartować w Żyrardowie, Warszawie czy Grodzisku Mazowieckim, a specjalnie przyjechaliśmy do Lublińca, bo tu bieg organizują żołnierze z najlepszej jednostki w Polsce – podkreślił.
Zwycięzcą podczas tej rywalizacji został 24-letni Mateusz Kmieć z WKB Meta. Trasę pokonał w 7 min 11 s. – Wynik nie miał dzisiaj znaczenia. Bardziej liczyła się idea uczczenia Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych – mówił. W rywalizacji kobiet wygrała Klaudia Smyla (9 min 21 s). Jednym z najstarszych uczestników tego biegu był Florian Ulfik z WKB Meta, były żołnierz 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej (rocznik 1948). – Chciałem pobiec z młodszymi kolegami i młodzieżą, by zamanifestować swoje przywiązanie do żołnierzy, o których przypomniano sobie przed kilku laty – mówił.
Wynik nie był najważniejszy
Mimo że większość z uczestników biegu zacięcie walczyła o uzyskanie jak najlepszego czasu, przyznawali także, że wynik nie jest najważniejszy. – Jestem tu, aby uczcić wyklętych. Oni byli zapomniani przez wiele lat. Cieszę się, że minister obrony narodowej przywraca pamięć o nich – mówił Mariusz, biegacz z Warszawy. – Żołnierze wyklęci są dla mnie autorytetem, a bieg o charakterze patriotycznym – zawsze wewnętrznym przeżyciem. Tak jak podczas Biegu 11 Listopada, tutaj również upamiętniamy postaci, które zrobiły coś wielkiego dla naszego kraju – podkreślała Beata Popadiak, która była najszybszą kobietą na dystansie pięciu kilometrów w Krakowie.
Na trasach nie zabrakło zawodowych sportowców. Na przykład w Lublinie pobiegł Veljko Nikitović, asystent trenera Franciszka Smudy. Biegł ramię w ramię z Jakubem Drzewieckim, rzecznikiem prasowym klubu Górnik Łęczna z Lubelszczyzny. – Przed startem dużo czytałem o żołnierzach wyklętych. W Serbii, skąd pochodzę, pod koniec II wojny światowej także tworzyły się grupy antykomunistyczne, dlatego chciałem wziąć udział w tym biegu – mówił Veljko Nikitović. Z kolei rzecznik Górnika Łęczna dodał, że klub sportowy jest odpowiedzialny nie tylko za wychowanie fizyczne, lecz także za edukację młodego pokolenia. – Chcemy pielęgnować wartości historyczne oraz pamięć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego, bo historia i tradycja to dla nas niezwykle ważne wartości – dodał Drzewiecki.
Film: Piotr Raszewski
Zawodowi lekkoatleci zdominowali klasyfikację końcową lubelskiego biegu. Symboliczne 1963 metry najszybciej pokonał Michał Kitliński z AZS UMCS Lublin, brązowy medalista mistrzostw Polski juniorów na 800 metrów. Na mecie wyprzedził dwóch swoich klubowych kolegów. – Rzeczywiście klubowo wyszło to bardzo dobrze. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że do startu w tak ważnej imprezie udało mi się namówić dwóch moich kolegów z klasy, którzy nie biegają zawodowo – podkreślił licealista z Lublina. Na dystansie trzykrotnie dłuższym zwyciężył znany lubelski biegacz Dariusz Listopad. – Mój szwagier był żołnierzem wyklętym. Przesiedział 13 lat we Wronkach. Miał trzykrotną karę śmierci, po 12 latach zamienioną na dożywocie. Dlatego dedykuje ten bieg wszystkim żołnierzom niezłomnym – mówił 66-letni Henryk Kowalski.
Pobiegli także misjonarze
Biegi upamiętniające żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego działającego w latach 1944–1963 zorganizowano także w polskich kontyngentach wojskowych. W Kuwejcie razem z Polakami wystartowali także Włosi i Amerykanie. Dystans 1963 m pokonało ponad 70 biegaczy. Pierwsze trzy miejsca zajęli Polacy. 40 żołnierzy rywalizowało na trasie o długości 10 km. Jako pierwszy na mecie zameldował się Włoch, który dobiegł tuż przed dwoma Polakami.
W Kosowie z kolei wystartowało aż 200 biegaczy reprezentujących Polskę, Węgry, USA, Danię i Ukrainę. Na podium stanęło 5 naszych rodaków. W kategorii żeńskiej pierwsze miejsce zajęła szer. Katarzyna Klimek, która na co dzień służy w Oddziale Specjalnym Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim, natomiast wśród mężczyzn bezkonkurencyjny okazał się st. szer. Arkadiusz Wąsik. W Bośni i Hercegowinie najlepsi byli por. mar. Leszek Krzyżanowski, Michał Kaproń i mjr Maciej Augustynowicz.
Jednak najwięcej biegaczy poza granicami kraju pobiegło w Kabulu (Afganistan). Tam na starcie biegu stawiło się aż 315 osób z 40 krajów! Zwyciężył reprezentant Danii, a najszybszą kobietą okazała się Australijka.
Do upamiętniania żołnierzy wyklętych włączyli się także amerykańscy żołnierze z 3 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej, którzy stacjonują w Polsce. W Skwierzynie, gdzie bieg zorganizował 35 Dywizjon Rakietowy Obrony Wybrzeża, wystartowało aż 100 przedstawicieli US Army. – Żołnierze amerykańscy chcą się przyłączyć do tego wielkiego biegu pamięci o niezłomnych, tak jak przyłączyli się do polskiego wojska, by ramię w ramię bronić naszej niepodległości – komentował tę informację minister Macierewicz.
Atrakcje dla każdego
W całym kraju odbyły się także msze święte w intencji niezłomnych i apele pamięci. W wielu miejscach złożono kwiaty pod pomnikami upamiętniającymi żołnierzy podziemia antykomunistycznego. W Krakowie w auli Audytorium Maximum UJ pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się dwa koncerty galowe poświęcone pamięci żołnierzy niezłomnych. Zgodnie z zapowiedzią organizatorów III Festiwalu Wolnej i Niezawisłej, na scenie auli wystąpiło ponad 200 artystów – śpiewaków krakowskich chórów akademickich oraz muzyków Orkiestry PASSIONART pod batutą Janusza Wierzgacza.
Organizatorzy warszawskiej edycji Tropem Wilczym zadbali natomiast o to, aby zapewnić atrakcję dla najmłodszych uczestników wydarzenia. Specjalnie dla nich przygotowali rodzinną grę miejską Tropem Wilczym. Zgodnie z jej scenariuszem zawodnik chce dołączyć do 5 Wileńskiej Brygady mjr. Łupaszki. Aby było to możliwe, musi odwiedzić kilka punktów kontrolnych i wykonać zadania, nawiązujące do działalności wyklętych. – Zawodnicy muszą udzielać pierwszej pomocy, wykazać się celnością w strzelaniu z procy, a także złożyć samolot, który wzbije się w powietrze – mówi Jakub, uczestnik gry.
W stolicy można było także obejrzeć rekonstrukcję historyczną, przedstawiającą obławę ludowego Wojska Polskiego na partyzantów. Pokaz przygotowała Grupa Rekonstrukcji Historycznej WiN z Warszawy. – Dziś zaprezentowaliśmy zatrzymanie przez żołnierzy podziemia antykomunistycznego pojazdu wiozącego oficera NKWD – mówi Jan Dubiel, jeden z rekonstruktorów.
W Lublinie natomiast swoje stanowisko wystawiła Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody, a pomiędzy biegaczami przechadzali się przedstawiciele stowarzyszenia w mundurach ułańskich. – Łączymy trzy pasje: jazdę konną, ochronę przyrody i tradycje historyczne 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich. Krzewimy także wartości patriotyczne wśród studentów, dlatego nie mogło nas tu zabraknąć – wyjaśnił Paweł Kołodziejczyk, zastępca komendanta Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody. Niespodziankę dla wszystkich wbiegających na metę przygotował także Batalion Dowodzenia Wielonarodowej Brygady. Rozdawane zwykle po biegu napoje izotoniczne tym razem zastąpiła wojskowa grochówka. – Przygotowaliśmy trzysta litrów zupy. Są warzywa, boczek, kiełbasa, czosnek i majeranek, a do tego tajne składniki – zachwalał regeneracyjny posiłek st. szer. Mariusz Krasnopolski.
Bieg Tropem Wilczym odbył się po raz piąty. Pierwsza edycja imprezy miała miejsce w 2013 roku w lesie nieopodal Zalewu Zegrzyńskiego.
autor zdjęć: Fot. Fot. Michał Zieliński, Łukasz Zalesiński, Jacek Szustakowski, Piotr Raszewski, kpt. Konrad Radzik, por. Błażej Łukaszewski, ppor. Robert Suchy/CO MON, chor. Rafał Mniedło
komentarze