Po 40 dniach spędzonych na morzu dziś rano do portu w Gdyni powrócił okręt szkolny ORP „Wodnik”. Na jego pokładzie praktyki zaliczali podchorążowie z drugiego, trzeciego i czwartego roku Akademii Marynarki Wojennej. – Choćby ze względu na pogodę nie mieli łatwego zadania – przyznaje dowódca okrętu.
– Rejs był krótszy od tych z poprzednich lat, ale za to bardzo intensywny – podkreśla kmdr por. Paweł Ogórek, dowódca ORP „Wodnik”. Okręt opuścił Gdynię w połowie czerwca. Skierował się na zachód i przez cieśniny duńskie, Morze Północne, Zatokę Biskajską dotarł na Morze Śródziemne. – Nie byliśmy tam długo, ale za to po drodze zawinęliśmy do dwóch portów: w Palermo i Barcelonie – wspomina kmdr por. Ogórek. Potem przez Cieśninę Gibraltarską ORP „Wodnik” wyszedł na Atlantyk i obrał kurs na Wielką Brytanię. Okrążył ją, robiąc przystanek w Edynburgu, a następnie przez Morze Północne wrócił na Bałtyk i do Gdyni. – Jak widać, rejs charakteryzował się długimi przejściami, podczas których dość często zmagaliśmy się ze sztormem – wyjaśnia kmdr por. Ogórek.
Zmienna pogoda na tego typu okręcie jest nieco mniej dokuczliwa niż na żaglowcu, ale i tu – jak przyznają marynarze – sztorm potrafi nieźle dać w kość. – Niezależnie od tego, jak mocno by kołysało, każdy z podchorążych musi odsłużyć na swoim stanowisku czterogodzinną wachtę. Trzeba pokonać własną słabość i wytrwać – podkreśla kmdr por. Ogórek. Podczas sztormu praktykanci nie otrzymują jednak dodatkowych zadań. – Muszą wykonać tylko te czynności, które są niezbędne do zachowania żywotności okrętu – tłumaczy dowódca.
W zakończonym dziś rejsie wzięli udział podchorążowie drugiego, trzeciego i czwartego roku. Są to przyszli nawigatorzy i specjaliści od uzbrojenia, ale też mechanicy. Każda grupa zaliczała inny rodzaj praktyk.
Drugi rocznik Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego miał przede wszystkim zajęcia z astronawigacji. Studenci uczyli się wyznaczać pozycję okrętu na podstawie układu ciał niebieskich. Podchorążowie czwartego rocznika mieli natomiast praktykę oficerską. – Dublowaliśmy oficerów wachtowych. Wykonywaliśmy wszystkie przypisane im zadania, tyle że pod ich nadzorem – wyjaśnia bsm. pchor. Aleksandra Kwiecińska. Wiązało się to na przykład z prowadzeniem okrętu po szlaku żeglugowym. – Był to intensywny, pełen zajęć czas, choć dla nas był to już czwarty rejs. Wróciliśmy w stare miejsca, bo wcześniej na Morzu Śródziemnym, również na pokładzie „Wodnika”, zaliczaliśmy też astronawigację – podkreśla bsm. pchor. Kwiecińska. Ona wróciła do Polski, wcześniej niż okręt. – Nasz rocznik został podzielony na dwie grupy. Wymieniły się one w Barcelonie. Ci, którzy tam opuścili pokład okrętu, polecieli do Polski samolotem – tłumaczy.
Z kolei podchorążowie Wydziału Mechaniczno-Elektrycznego odbyli praktykę specjalistyczną. Zapoznawali się z różnymi urządzeniami okrętowymi, zasadami ich działania, dokumentacją. Pełnili też wachty w okrętowych siłowniach.
ORP „Wodnik” wszedł do służby w 1976 roku. Podchorążowie regularnie odbywają na jego pokładzie praktyki morskie. Okręt bywa też wykorzystywany do innych celów. W 1991 roku jako jednostka szpitalno-ewakuacyjna wziął udział w pierwszej wojnie przeciwko Irakowi.
Kilka dni po ORP „Wodnik” Gdynię opuścił inny okręt szkolny – żaglowiec ORP „Iskra”. Studenci wojskowi, którzy zaliczają praktyki na jego pokładzie, wzięli między innymi udział w regatach The Tall Ships’ Races. Do Polski wrócą w poniedziałek samolotem z norweskiego Kristansand. Sama ORP „Iskra” do macierzystego portu zawinie kilka dni później.
autor zdjęć: kmdr ppor. Radosław Pioch
komentarze