Organizacje proobronne i tworzący je ludzie mają zapał i spory potencjał, co pokazał niedawny kongres zorganizowany pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej. Wbrew niektórym opiniom, wyrażanym głównie w mediach, aktywność tych organizacji nie ogranicza się tylko do biegania po lesie – pisze Jacek Matuszak z Ministerstwa Obrony Narodowej.
W Kongresie Organizacji Proobronnych i Klas Mundurowych uczestniczyło kilkuset przedstawicieli reprezentujących ponad 120 organizacji proobronnych. Siedem, obecnie najliczniejszych, utworzyło federację. To był zresztą jeden z celów tego kongresu. Dzięki kongresowi i działalności Zespołu do spraw Społecznych Inicjatyw Proobronnych udało się ocenić wielkość środowiska i zobaczyć, jakim dysponuje potencjałem. Rezultaty są obiecujące.
Jest potencjał, zapał i chęci
Z każdym rokiem liczba organizacji proobronnych lub takich, które w swoim statucie wpisują działalność proobronną jako jeden z obszarów swojej aktywności, systematycznie rośnie. Z różnych stron Polski płyną sygnały, że grupy osób decydują się na sformalizowanie swojej aktywności właśnie przez zarejestrowanie stowarzyszenia czy fundacji, która chce realizować program proobronny. To cieszy, bo pokazuje, że zapał wśród naszych obywateli nie słabnie.
Cenne jest to, że są to inicjatywy oddolne. Nikt nie każe nikomu na siłę wstępować do już działającej organizacji proobronnej lub zakładać własną. Za każdą informacją o powstającej strukturze kryje się zapał i inicjatywa konkretnych ludzi. Na takim fundamencie naprawdę można i warto coś zbudować.
Po to m.in. zwołano kongres, w którym wzięła udział ponad setka organizacji. Były wśród nich takie, które mają kilkadziesiąt lat doświadczeń, jak choćby obchodzący w tym roku 25-lecie działalności Związek Strzelecki. Ale przybyli też przedstawiciele organizacji, które dopiero zaczynają swoją aktywność. Dla jednych i drugich był to ważny moment. Po pierwsze, udało się zintegrować znaczną część środowiska. Po drugie, zarówno formalnie, jak i w rozmowach kuluarowych była okazja, żeby podyskutować, wymienić się doświadczeniami, poradzić tych bardziej doświadczonych. Na to wszystko nałożyła się konkretna propozycja przygotowana i przedstawiona przez resort obrony narodowej.
Warto edukować
Warto przypomnieć, czym zajmują się organizacje proobronne. Wbrew niektórym twierdzeniom i stereotypowym opiniom ich członkowie nie zajmują się tylko bieganiem po lesie z karabinkiem do paintballu. To bywa elementem zajęć, ale nie jest sensem działania tych organizacji.
Tak naprawdę wachlarz tego, co daje przynależność do organizacji proobronnych, jest szeroki. Po pierwsze, można tam sprawdzić samego siebie, nauczyć się działania w grupie, zachowania w sytuacjach stresowych, można poprawić swoją kondycję fizyczną. Bardzo cenne są dodatkowe kursy i szkolenia specjalistyczne. To nie tylko zajęcia z topografii, musztry czy obsługi broni. Można się też nauczyć prawidłowego udzielania pierwszej pomocy i prowadzenia pojazdów mechanicznych. Niektóre organizacje proponują też odbycie kursów spadochronowych, sztuk walki czy krótkofalarskich. Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Lekcja patriotyzmu
Ważne miejsce w działalności tych organizacji odgrywa także aspekt edukacyjny. Dobrze widać to na przykładzie wspomnianego Strzelca, który przyjmuje już kilkunastoletnie dzieci i młodzież. W programie, oprócz zajęć typowo wojskowych i sprawnościowych, jest też miejsce na działalność wychowawczą i edukacyjną. Duży nacisk położony jest na naukę patriotyzmu, postawę koleżeństwa i przywiązania do historii. W ten sposób osoby przychodzące do organizacji mogą liczyć na wszechstronny rozwój.
Organizacje proobronne mają stałe miejsce w naszej historii. W okresie II Rzeczypospolitej odegrały ważną rolę w proobronnym i propaństwowym wychowaniu i przygotowaniu obywateli. Swój egzamin zdały zarówno w kampanii wrześniowej, jak i później w latach okupacji. Dziś wiele organizacji nawiązuje do tego dorobku, wzoruje się na tamtych wartościach i celach działalności.
Nie chodzi o konflikt na Ukrainie
Warto rozprawić się z jeszcze jednym stereotypem, który się pojawia, gdy mowa o organizacjach proobronnych. Słychać głosy, że popularność tych organizacji wynika z tego, że za wschodnią granicą, na Ukrainie, trwa konflikt. Nie do końca jest to prawda. Zdecydowana większość działających w naszym kraju organizacji ma co najmniej kilku- lub kilkunastoletni staż. Swoją działalność rozpoczęły długo przed Majdanem czy aneksją Krymu. Po tych wydarzeniach część organizacji faktycznie odnotowała większą liczbę zainteresowanych, ale nie są to dziesiątki tysięcy czy nawet tysiące osób, a raczej setki. Powszechna chęć nabycia przydatnych w czasie zagrożenia umiejętności nie przekłada się w prosty sposób na rosnącą liczbę zapisów do organizacji.
Ma to swoje racjonalne uzasadnienie. Siłą organizacji jest ich działalność prowadzona przez lata. Można oczywiście zorganizować kilkugodzinne kursy, które pozwolą na opanowanie pewnych podstaw. Ale na bardziej skomplikowane kursy, naukę taktyki, poprawienie kondycji fizycznej czy też wpojenie wartości patriotycznych potrzeba więcej czasu. Działania te przyniosą efekt dopiero wtedy, gdy będą prowadzone systematycznie. Dlatego tak ważne jest to, by członkami organizacji proobronnych zostawały osoby zmotywowane i zaangażowane. Takie, które w przyszłości będą stanowiły naturalne zaplecze dla państwa. Czy to jako rezerwy dla Sił Zbrojnych, czy to jako grupy wyszkolonych i przygotowanych do działania osób stawiających się na wezwanie np. w czasie powodzi bądź innego typu stanów wyjątkowych i klęsk żywiołowych.
Ktoś, kto umie pomóc i nie waha się tego zrobić
Bieganie po lesie i poznawanie swojej najbliższej okolicy jest niezwykle ważne. Z jednej strony pozwala na pewien czas oderwać się od bieżących spraw, a z drugiej poprawić swoją kondycję i nauczyć się czegoś nowego. Ale to tylko jeden z elementów przygotowania zaplecza dla służb państwowych odpowiedzialnych za szeroko pojęte bezpieczeństwo. Członkowie organizacji proobronnych to przyszli liderzy, osoby, które będą potrafiły wziąć odpowiedzialność w sytuacjach zwiększonego stresu i zagrożenia.
Cieszy fakt, że rośnie liczba tych, którzy chcą w takich organizacjach się spełniać. Są to ludzie zmotywowani, gotowi do pewnych wyrzeczeń. Nie każdy z nich zostaje później żołnierzem, policjantem, ratownikiem medycznym czy strażakiem. Ale dobrze jest wiedzieć, że czasem w sytuacji najmniej spodziewanej – gdzieś na ulicy, w tramwaju – można liczyć na pomoc kogoś, kto dzięki przynależności do organizacji proobronnej lub zorganizowanym przez nią kursom umie pomóc i nie waha się tego zrobić. Dlatego warto wspierać takie organizacje, bo one mają w sobie potencjał. Stowarzyszone w nich osoby to ludzie tacy jak my, to osoby, które zdecydowały się poświęcić nieco własnego czasu, by dać coś z siebie innym. Warto ich naśladować.
komentarze