Tylko jeden punkt wywalczyły wojskowe drużyny w ostatniej kolejce ligowych rozgrywek. Tomaszowska Kawaleria zremisowała 1:1 z Klubem Sportowym Rzeczyca, który jest liderem tabeli. Natomiast drużyna Twardego Świętoszów przegrała 2:3 z Włókniarzem Leśna.
Bartłomiej Gonciarz z tomaszowskiej Kawalerii podczas jednej z akcji na polu karnym RKS Rzeczyca
Na Stadionie Miejskim w Tomaszowie Mazowieckim kawalerzyści byli bardzo bliscy pokonania lidera. Gola na wagę trzech punktów mogli strzelić w końcówce spotkania. Niestety, zabrakło im szczęścia i nie zmniejszyli strat w tabeli z pięciu do dwóch oczek. – Szkoda tych punktów. Ambitnie walczyliśmy o zwycięstwo, ale zabrakło nam skuteczności – mówi st. sierż. Piotr Mostowski, prezes Wojskowego Klubu Sportowego Kawaleria.
Film: Jacek Szustakowski/ portal polska-zbrojna.pl
Faul w polu karnym
Obie bramki padły w drugiej połowie meczu. Pierwszy wyciągnął piłkę z siatki – w 74. minucie – mł. chor. Edward Adamczyk, bramkarz Kawalerii. Cztery minuty później wyrównał Sebastian Kawecki. Świetną okazję do zdobycia bramki miał też st. szer. Wojciech Bogusz, ale nie zdążył postawić kropki nad „i”, gdyż został sfaulowany w polu karnym. „Wejście” rywala w jego nogę było tak ostre, że nie mógł już kontynuować gry. Tymczasem sędzina za faul nie ukarała piłkarza gości choćby żółtą kartką.
Po dziewięciu kolejkach liderem grupy I piotrkowskiej klasy A pozostał Rzeczycki Klub Sportowy. Drużyna Kawalerii spadła z trzeciej pozycji na czwartą. W dziesiątej kolejce wojskowi spotkają się w Czerniewicach z jedenastką Relaksu – wiceliderem tabeli.
Twardy się nie poddaje
Nie najlepiej poszło też drużynie Twardego. Doznała trzeciej porażki w tym sezonie, a pierwszej na nowo oddanym do użytku stadionie w Świętoszowie. Wojskowi przegrali na własne życzenie. – Sprezentowaliśmy rywalom trzy gole. Goście mieli nawet okazję prowadzić 4:0, ale nie wykorzystali kolejnej stuprocentowej okazji do zdobycia bramki – mówi mł. chor. Władysław Sadowski, kierownik drużyny Twardego. – Za późno wzięliśmy się za odrabianie strat. Niestety, w doliczonym czasie gry zmarnowaliśmy kolejną „setkę”. Nie udało się nam zdobyć choćby punktu. Duża w tym zasługa bramkarza gości, który ewidentnie grał na czas już od pierwszej połowy. Dziwne, że pozwalał mu na to arbiter, który nawet nie ukarał go za to żółtą kartką – dodaje chorąży.
Goście po pierwszej połowie prowadzili 1:0. W 56. minucie strzelili drugiego gola, a kilka minut później trzeciego. W 74. minucie bramkę z rzutu karnego zdobył Paweł Rissmann. Chwilę później dziesiątego gola w tym sezonie strzelił kpr. Dariusz Łojko. Wojskowi ambitnie walczyli o jeden punkt. W końcówce nawet wszedł na boisko grający trener Twardego st. szer. Sebastian Tylutki. – Graliśmy osłabieni brakiem braci Szkarapatów. To spotkanie pokazało, jak oni są potrzebni całej drużynie. Szkoda punktów, ale walczymy dalej – twierdzi chor. Sadowski.
W najbliższą sobotę drużyna Twardego rozegra wyjazdowe spotkanie z Gryfem Gryfów Śląski.
autor zdjęć: Jacek Szustakowski
komentarze