Komandosi z Lublińca w operacjach często wykorzystują śmigłowce, bo są one niezbędne w działaniach specjalnych.
Technik pokładowy melduje pilotom gotowość do lotu. Trzy śmigłowce UH-60M Black Hawk z Brygady Lotnictwa Szturmowego amerykańskiej 1 Dywizji Pancernej podrywają się do startu. W ładowni jednego z nich jest kilku zamaskowanych operatorów uzbrojonych w karabinki HK416. Na ramionach mężczyzn widać charakterystyczne naszywki z symbolem kotwicy i biało-czarne flagi z orłem w koronie.
Po chwili śmigłowce lądują przy kompleksie, w którym najprawdopodobniej znajduje się jeden z poszukiwanych celów. Sekcje bojowe błyskawicznie opuszczają maszyny i przystępują do szturmu. Black hawki tworzą pierścień wokół miejsca prowadzenia operacji. Krążą nad zabudowaniami, bo czekają na podjęcie operatorów. „Śmigłowce przede wszystkim zapewniają nam mobilność. Dzięki nim możemy szybko zareagować, zaskoczyć przeciwnika i opuścić teatr działań”, tłumaczy „Józek”, jeden z dowódców służących w Jednostce Wojskowej Komandosów z Lublińca. Kiedy operatorzy wykonują swoje zadania, piloci mogą prowadzić obserwację okolicy lub zapewnić bezpośrednie wsparcie ogniowe. Ze względu na złożony charakter operacji specjalnych trudno jest wskazać typ śmigłowca, który sprawdziłby się w każdych okolicznościach. „Wszystko zależy od tego, co chcemy osiągnąć, ile osób bierze udział w operacji i jakie panują warunki w miejscu akcji. Według tego klucza dobiera się konkretne maszyny. Jednocześnie siły specjalne muszą być gotowe do tego, żeby wykorzystywać sprzęt, który w danym momencie jest dostępny”, zaznacza „Józek”.
Śmigłowce, mimo wielu zalet, mają pewne ograniczenia. Podczas planowania należy wziąć pod uwagę ich podatność na nawet najprostsze środki obrony przeciwlotniczej, ograniczony pułap i zasięg oraz hałas wirnika. Dzięki specjalistycznym modernizacjom można zminimalizować niektóre niedogodności. Niezależnie od możliwości technicznych ostatecznie powodzenie operacji z użyciem śmigłowca zależy jednak od wyszkolenia, umiejętności i doświadczenia zarówno pilotów, jak i operatorów.
autor zdjęć: Michał Zieliński