Po ośmiu latach od wypadku Paweł powoli odzyskuje wiarę, że powrót do normalnego życia jest możliwy.
Baczność. Spocznij. Równaj w prawo. W czwórki w prawo zwrot. Za mną marsz!”, padają kolejne komendy i rusza pierwszy szereg. Po asfalcie niesie się miarowy stukot żołnierskich butów – ćwiczą uczniowie Centrum Edukacji Mundurowej w Ełku. Na czele idzie Paweł Rorbach, weteran z misji w Syrii i Iraku. Był żołnierzem zawodowym tylko trzy lata, ale miłość do munduru pozostała do dziś. Po ośmiu latach od wypadku Paweł powoli odzyskuje wiarę, że powrót do normalnego życia jest możliwy. W lutym 2016 roku Sąd Okręgowy w Olsztynie przyznał mu prawo do wojskowej renty inwalidzkiej, uznając, że jego problemy zdrowotne są związane ze służbą wojskową na misji w Iraku. Ma nadzieję, że gdy dostanie status weterana poszkodowanego, MON pomoże mu w zakupie dobrego aparatu słuchowego. Z powodu ciężkiego niedosłuchu unikał kontaktów z ludźmi, zamknął się w sobie. Teraz, jako wolontariusz, pomaga w Centrum Edukacji Mundurowej. „Jestem szczęśliwy, bo mam zajęcie i czuję się potrzebny”, mówi.
W listopadzie 2007 roku st. szer. Paweł Rorbach ukończył szkolenie dla celowniczych ręcznych granatników przeciwpancernych i ponad dwa miesiące później wyjechał na misję do Iraku. Do 30 września 2008 roku pełnił służbę na X zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego.
Dobrze pamięta tamten dzień. Po kilku latach laryngolog oceni, że 27 lutego 2008 roku Paweł Rorbach doznał urazu akustycznego ucha, którego skutkiem był obustronny niedosłuch ciężkiego stopnia. Uraz wystąpił nagle, po strzelaniu z granatnika przeciwpancernego. Wówczas jednak nie została sporządzona wymagana dokumentacja. Lekarz w bazie udzielił poszkodowanemu pomocy medycznej, podał leki przeciwbólowe i kazał odpocząć. „Zaczęły się szumy w uszach i problemy ze słuchem. Nie reagowałem na dźwięk budzika, raz nawet przespałem atak, bo nie słyszałem ostrzegającej syreny”, wspomina Paweł. Zaczął unikać spania. Aby nie zasnąć, pił napoje energetyczne, nawet po osiem puszek dziennie. Koledzy ostrzegali go, że niszczy sobie organizm.
Po powrocie do kraju szumy w uszach się nasiliły. Chłopak się zmienił, stał się drażliwy, zerwał z dziewczyną. Przyznaje, że bał się powrotu do jednostki. Nie stawił się na badania kontrolne. Został zwolniony z powodu porzucenia pracy. Wcześniej, w czasie służby w Polsce, uprawiał sporty walki, grał w koszykówkę, nie palił, nie pił. Teraz zamknął się w sobie, źle sypiał w nocy, dręczyły go koszmary. Alkohol pomagał mu zasnąć, koił także lęki, niepokoje, ataki agresji, szumy w uszach. W wieku 26 lat Paweł zachorował na martwicze zapalenie trzustki. Przeszedł kilkanaście operacji, dwa miesiące leżał w śpiączce. Był w stanie wycieńczenia, schudł około 50 kg.
Krok do przodu
Nie wiedział wówczas, że cierpi – podobnie jak wielu kolegów z misji – na PTSD. Trafił do kliniki stresu bojowego w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Psychiatrzy stwierdzili zespół stresu pourazowego. „Wiem, że od razu powinienem się tam znaleźć, ale nie miałem pojęcia, że taki oddział istnieje”, mówi Paweł. Był wielokrotnie hospitalizowany z rozpoznaniem zaburzeń adaptacyjnych, następnie zaburzeń nastroju i osobowości. Terapia pomogła. Od grudnia 2013 roku utrzymuje abstynencję alkoholową.
Mężczyzna nie miał jednak dokumentów potwierdzających, że słuch stracił podczas służby. Dlatego nie miał prawa do świadczeń odszkodowawczych. Wojskowe Biuro Emerytalne w Olsztynie odmówiło mu przyznania wojskowej renty inwalidzkiej, bo Rejonowa Wojskowa Komisja Lekarska w Ełku uznała, że utrata słuchu nie ma związku ze służbą wojskową. Żył wówczas z zasiłku opieki społecznej.
Dopiero w lutym 2016 roku Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że inwalidztwo Pawła Rorbacha „powstało wskutek długotrwałego naruszenia sprawności organizmu pozostającego w związku ze służbą wojskową”. Sąd wskazał, że „w dokumentach Centralnego Archiwum Wojskowego znajduje się potwierdzenie doznanego urazu akustycznego ucha oraz skierowanie na konsultacje specjalistyczne”.
Paweł jest inwalidą pierwszej grupy i dostanie rentę wojskową, a za 40-procentowy uszczerbek na zdrowiu z powodu niedosłuchu przysługuje mu odszkodowanie. Nie zgadza się z opinią biegłych sądowych, którzy z tytułu PTSD przyznali mu tylko 5-procentowy uszczerbek na zdrowiu, więc zwrócił się do sądu o dodatkową opinię.
Dziś jest wolontariuszem w Centrum Edukacji Mundurowej w Ełku. Podoba mu się to zajęcie, bo ma kontakt z młodzieżą i powoli wraca do normalnego życia. „Paweł wspomaga nas swoją wiedzą merytoryczną, jest doskonałym praktykiem. Trenował boks, a nasza szkoła potrzebuje instruktorów sztuk walki. Część młodzieży planuje związać swoje przyszłe życie zawodowe z policją. Podstawy boksu to jeden z wymogów Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie”, wyjaśnia dyrektor Centrum Edukacji Mundurowej Agnieszka Pasko.
Z powodu niedosłuchu Paweł nie może sam prowadzić grupy, dlatego jest instruktorem wspomagającym. Dyrektor Pasko zapewnia, że młodzież chętnie z nim pracuje. Jak mówi, dla uczniów kontakt z weteranem to nowe doświadczenie, które wzbogaca ich wrażliwość i uczy współpracy z osobą niepełnosprawną. Na jego przykładzie widzą też, że czasem służba w mundurze może mieć przykre konsekwencje zdrowotne.
Wszechstronne wsparcie
Paweł może liczyć także na wsparcie z Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Anna Siemion Mazurkiewicz, psycholog z tej instytucji, podkreśla, że mimo niepełnosprawności mężczyzna pomaga innym, np. kolegom ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. „Utrzymujemy z nim przyjacielskie kontakty, motywujemy go do pracy. Chcemy, by wiedział, że jest dla nas ważny”, mówi.
W 2011 roku po raz pierwszy Paweł pojechał na organizowane przez to stowarzyszenie w Lądku Zdroju warsztaty terapeutyczne. „Wspieramy go w różny sposób: zapraszamy na organizowane przez nas imprezy, m.in. rajdy górskie czy spływ kajakowy. Pojechał także na kurs płetwonurków. Co prawda nie mógł zejść pod wodę, ale zdobył patent sternika”, wylicza Janusz Raczy, wiceprezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Jak mówi, organizacja skupiająca weteranów wspiera Pawła także finansowo, przyznając zapomogi na zakup węgla na zimę oraz aparatu słuchowego. Koledzy pomagali mu również w odnalezieniu dokumentów niezbędnych do uznania wypadku na misji jako związanego ze służbą wojskową, co pozwoli na przyznanie mu uprawnień weterana poszkodowanego.
Agnieszka Klawinowska, psycholog z 7 Brygady Obrony Wybrzeża, poznała Pawła cztery lata temu na warsztatach psychologicznych „Razem łatwiej”, organizowanych przez Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. „Ujęła mnie jego niezłomna walka o powrót do normalności”, mówi.
autor zdjęć: Małgorzata Schwarzgruber