MYŚLIWSKA DROGA

Witold Herbst jest jednym z ostatnich pilotów słynnego Dywizjonu 303.

 

Już jako dziesięciolatek marzył o lataniu. Dziewięć lat później, po skończeniu gimnazjum w rodzinnym Świeciu, Witold Aleksander Herbst postanowił zdawać do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Udało mu się przejść przez trudne egzaminy i w 1938 roku został przyjęty na pierwszy rok pilotażu. „Z 7000 kandydatów tylko 200 zostało przyjętych. Nic dziwnego, że byłem dumny”, napisał w swojej autobiograficznej książce „Podniebna kawaleria”.

 

Z Dęblina do Londynu

Po roku naukę przerwał wybuch II wojny światowej. Herbst ewakuował się razem z innymi słuchaczami dęblińskiej podchorążówki przez Bukareszt, Stambuł i Marsylię do Lyonu, aby trafić ostatecznie do Wielkiej Brytanii.

Żeby walczyć z Niemcami na myśliwcach, przeszedł kurs pilotażu w Szkocji. Egzaminujący go instruktor tak ocenił młodego adepta latania: „Bez słabych punktów, w rzeczy samej to najlepszy uczeń, z jakim latałem od wielu miesięcy”.

Karierę w Royal Air Force Witold Herbst zaczął w 1942 roku od lotów na nocnych myśliwcach, gdzie wprawiał się w pilotażu z wykorzystaniem instrumentów. Potem dostał przydział do eskadry B polskiego 308 Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”. Zasiadł tam po raz pierwszy za sterami legendarnej maszyny Spitfire Mk V.

W 1943 roku, już jako porucznik, przeniósł się do bazy Northolt pod Londynem, gdzie stacjonował elitarny 303 Dywizjon Myśliwski „Warszawski” imienia Tadeusza Kościuszki. „O lepszej jednostce trudno było wtedy marzyć”, zapisał.

Jak przypomina Herbst w swoich wspomnieniach, Dywizjon 303 miał rekordową liczbę zestrzeleń w 1940 roku, a w 1943 roku, pod dowództwem mjr. Jana Falkowskiego, był znów na czele listy. W 303. Herbst przesiadł się na nowszą wersję spitfire’a – Mk IX. „To była świetna maszyna, zwrotniejsza niż niemieckie Messerschmitty czy Focke-Wulfy”.

 

„D-Day” i bombowce

W trakcie służby w RAF-ie pilot odbył 141 lotów bojowych i uczestniczył w wielu ryzykownych misjach. Latał głównie jako osłona myśliwska brytyjskich i amerykańskich bombowców podczas nalotów na Niemcy, Francję czy Belgię. Brał udział m.in. w wielkim rajdzie 250 „latających fortec” B-17 na fabryki w Zagłębiu Ruhry.

Uczestniczył też w „D-Day”, osłaniając 6 czerwca 1944 roku z powietrza lądowanie aliantów w Normandii. Tego dnia w ciągu doby wykonał trzy loty, podczas których eskortował lądujące wojska. „W powietrzu uwijały się dywizjony myśliwskie, poniżej przelatywały Typhoony ruszające do ataku na niemieckie cele, a piechurzy brnęli do plaży po pas w wodzie”.

Jednym z najtragiczniejszych dni w lotniczej historii Herbsta był lot nad Antwerpię jako eskorta dla amerykańskich bombowców. W czasie patrolu konwój broniony przez 12 polskich myśliwców zaatakowało 60 maszyn wroga.

„Chroniąc bombowce, musieliśmy brać ataki niemieckich myśliwców na siebie bez nadziei na zestrzelenie przeciwnika”. Dzięki takiemu poświęceniu konwój stracił tylko jeden bombowiec, zestrzelonych zostało za to pięć spitfire’ów.

 

Uznany za zabitego

„Wszyscy piloci bojowi mieli takie same szanse, jedni już ginęli, inni mieli zginąć trochę później, a niektórym było dane wyjść z tej wojny cało”, napisał Herbst. Wyraźnie jemu był sądzony ten ostatni los, bo mimo trzykrotnego zestrzelenia przeżył i ani razu nie dał się złapać wrogowi.

Po raz pierwszy musiał skakać nad kanałem La Manche, kiedy pilotowanej przez niego maszynie artyleria nieprzyjaciela odstrzeliła część ogona. Lotnik został ranny w głowę odłamkiem szrapnela i stracił przytomność.

„Potem nie mogłem sobie przypomnieć, jak wydostałem się z kabiny i otworzyłem spadochron. Przyswajałem te wszystkie nawyki od prawie dwóch lat i najwyraźniej nauka nie poszła w las”.

Herbst miał szczęście, bo wiatr zniósł go prawie do samej łodzi ratunkowej. Dochodził potem do siebie w angielskim szpitalu, a po powrocie do bazy, w ramach rekonwalescencji, był przez pewien czas instruktorem w kabinie do ćwiczeń latania bez widoczności.

Kolejny raz jego samolot został trafiony przez niemiecki myśliwiec na południe od francuskiego Beauvais. Tym razem obyło się bez większych obrażeń, Herbst miał tylko podrapaną lewą dłoń, musiał jednak skakać nad okupowaną Francją. Wylądował przez nikogo niezauważony około 30 mil od Paryża.

Dzięki pomocy leśniczego dotarł do stolicy Francji. „Byłem otoczony przez wroga, ale na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi”. W Paryżu nieoceniona okazała się pomoc jednej z pań lekkich obyczajów, która nie tylko udzieliła mu schronienia, ale też nakarmiła i dała pieniądze na dalszą drogę.

Udało mu się szczęśliwie przejechać pół Francji i dzięki pomocy ruchu oporu przekroczyć hiszpańską granicę. Dwa tygodnie po zestrzeleniu pojawił się w swojej bazie, budząc ogromną sensację. Nikt już nie wierzył w jego powrót, a dowództwo oficjalnie uznało go za zabitego.

Ostatni raz Witold Herbst użył spadochronu podczas operacji „Market Garden”, gdy alianci zrzucali zaopatrzenie dla walczących żołnierzy. Jego spitfire został trafiony szrapnelem w skrzydło, a Herbst wyskoczył koło Ostendy, zajętej już na szczęście przez Anglików.

 

Na obczyźnie

W 1945 roku wojna się skończyła, ale Herbstowi, tak jak wielu jego kolegom walczącym o wolną Polskę na Zachodzie, pokój nie przyniósł oczekiwanej radości. „Czy pozostanie przy życiu naprawdę było takim szczęściem? Miałem teraz poważne wątpliwości? Czy uda się nam powrócić do kraju. Nasz wysiłek okazał się daremny, zostaliśmy wygnańcami”.

Pilot, jak wielu naszych żołnierzy w podobnej sytuacji, wybrał emigrację. W Polsce zostawił rodziców, których nigdy już nie zobaczył. Ojca, znanego z antyniemieckich akcji w okresie międzywojennym, okupanci zastrzelili na początku wojny. Matkę z kolei Sowieci po wkroczeniu do Świecia wywieźli na Syberię, gdzie zmarła.

Herbst początkowo mieszkał w Londynie, gdzie ukończył London School of Economics i się ożenił. W 1960 roku przeniósł się do Nowego Jorku. Wykorzystując swoje ekonomiczne wykształcenie i dobrą znajomość kilku języków, pracował w handlu zagranicznym.

Działał też w środowisku polonijnym. Po 1989 roku zaczął organizować wyjazdy na wakacje do Świecia amerykańskich wolontariuszy uczących młodzież angielskiego. Czas na emeryturze Witold Herbst spędza z rodziną w Edmonds niedaleko Seattle. W sierpniu skończy 96 lat.

„Kiedy mówimy o historii, to wydaje się, że nie ma nic cenniejszego niż indywidualny przekaz żywego człowieka i to nie tylko świadka, lecz także jej uczestnika. Taką osobą jest właśnie Herbst, który wyróżnia się wiernością wartościom – patriotyzmowi i pamięci o kolegach”, mówi o lotniku Krzysztof Poraj-Kuczewski z Domu Polskiego w Seattle.

 

Miłość do latania

Za swoją służbę Witold Herbst otrzymał brytyjski Krzyż Walecznych. Przez polskie władze został uhonorowany krzyżem kawalerskim Polonia Restituta i medalem „Pro Memoria”. Wojenne wspomnienia opisał w „Podniebnej kawalerii”, która powstawała na bieżąco podczas trzech lat służby w RAF-ie.

Został również zrealizowany pełnometrażowy dokument „Spitfire Liberator: The Alex Herbst Story”, opowiadający o życiu pilota. „Do zajęcia się tym tematem skłoniła mnie historia lotnika, z jednej strony pełna rzadkich, niesamowitych przypadków, z drugiej reprezentatywna dla zilustrowania polskich losów. To opowieści świadka historii”, tłumaczy Sławomir Ciok, reżyser i producent filmu.

Pełnometrażowy dokument, nakręcony z aktywnym udziałem bohatera, zawiera też cytaty z filmów archiwalnych, współczesne zdjęcia lotnicze oraz nowoczesne grafiki. Jego światowa premiera zaplanowana jest w Nowym Jorku na wrzesień. Możliwe, że film będzie pokazywany także w Polsce.

„Być może Witold Herbst (nie) jest postacią wyjątkową. Jego historia (nie) jest jedyna. Jest przedstawicielem odchodzącego już, niestety, wyjątkowego pokolenia, które na zawsze wyznaczyło nam standardy myślenia, działania, miłości i poświęcenia dla Ojczyzny”, napisała we wstępie do „Podniebnej kawalerii” Joanna Kozińska-Frybes, konsul generalny RP w Los Angeles.

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO