Wiele lat temu Danuta Rinn zaśpiewała jeden ze swoich najpiękniejszych szlagierów „Gdzie ci mężczyźni? Wspaniali tacy...”. Parafrazując słowa piosenki, zadaję sobie pytanie: gdzie podziało się nasze stare wojsko, i gdzie żołnierze w swoich pięknych mundurach wyjściowych? – pisze Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer Jednostki Wojskowej Komandosów, pasjonat historii.
Zniknęli z ulic miast, miasteczek i wsi. Nie spotkasz ich w parku z dziewczyną, z żoną w restauracji, nie wspominając o dancingach, bo przecież kasyn „czar” już dawno przestał czarować środowisko wojskowe. Zdarza mi się rozmyślać o czasach, które były. Kiedy żołnierz w mundurze wyjściowym wyróżniał się w szarym tłumie.
Żołnierza w mundurze można spotkać już tylko podczas świąt. Wyjątek stanowią żołnierze służący w centralnych organach dowódczych SZRP, a i tam zdarzają się wpadki: buty służbowe, dół munduru wyjściowego i cywilna kurtka czy płaszcz, bo tak jest wygodniej, bo nikt nie widzi, bo nikt nie patrzy i znikasz w anonimowym tłumie.
Przyznaję się bez bicia, też tak robiłem… Mea culpa. Niestety etos munduru pomału odchodzi w zapomnienie i nie chodzi mi tylko o żołnierzy. Pamiętam czasy, kiedy to kolejarze, listonosze, policjanci z dumą prezentowali się w mundurach. Ich dostojny wygląd wzbudzał szacunek. I nieprawda, że kiedyś pracujących w tych grupach zawodowych było więcej. Po prostu nie wtapiali się w tłum, jak dzisiaj: w koszulkach, narzutkach i pelerynkach – substytutach munduru. Służb w naszym kraju przybyło, a spotkać mundur na ulicach graniczy z cudem, to niemal jak spotkanie egzotycznego zwierzaka.
Błędna decyzja o zniesieniu umundurowania wyjściowego dla żołnierzy służby zasadniczej spowodowała szybszy, w moim odczuciu, upadek etosu munduru. Tak wiem, ktoś może stwierdzić, że zrobiono ten ruch przed zniesieniem służby zasadniczej, w ramach oszczędności – na co mogę odpowiedzieć tylko tyle, że mundury te spokojnie mogły służyć żołnierzom, np. starszym szeregowych bez większej ujmy dla tego korpusu i nie trzeba było zamawiać droższych oficerskich mundurów letnich i zimowych.
Muszę pochwalić Dowództwo Marynarki Wojennej, które nie ugięło się przed próbą zmiany dla nich przepisów dotyczących umundurowania. Marynarka Wojenna nie zlikwidowała mundurów wyjściowych, dlatego marynarze tak dobrze prezentują się na co dzień. I chwała im za to.
Napisała do mnie koleżanka z czasów młodości. Razem wychowaliśmy się na osiedlu wojskowym w Pruszczu Gdańskim. Zacytuje ją: „Chodzi o codzienny szacunek do munduru, jaki był okazywany przez ludzi na ulicach. W innych krajach wojsko jest wręcz czczone. A u nas? Ostatnio spotkałam dwóch młodych żołnierzy. Pasek nieprzewiązany, zwisający luźno mundur, ręce w kieszeniach, sznurówki w butach niezasznurowane... Przyglądałam się i myślałam o Twoim ojcu, pedantycznym oficerze WP. Nie wytrzymałam. Podeszłam, zwróciłam jednemu uwagę, żeby poprawił ubiór. Na początku zaczął się podśmiewać, ale jak zaczęłam wymieniać, co ma zrobić i co jest źle, to obaj szybko poprawili swój strój. Ludzie zaczęli bić brawa, jakiś starszy pan podszedł i uścisnął im ręce. Optymistyczna była ostatnia scena. Żołnierze stanęli równo i dumnie”. Tak drodzy żołnierze widzi nas ta druga strona „barykady”… Ktoś powie: to oszczędności i wygoda! Ja odpowiem, że nie potrzebna nam armia niechlujów. Bez obrazy, nie mam zamiaru wrzucać wszystkich do jednego wora. Jest grupa żołnierzy, która w brudnym i niedopasowanym mundurze nie wyjdzie poza koszary.
Koleżanki i Koledzy – żołnierze służący w zawodowej służbie – wasza identyfikacja z mundurem nie przynosi wam ujmy, a wręcz odwrotnie – honor i szacunek! I nie trzeba się obawiać reakcji Polaków, większość z nich szanuje was za waszą codzienną służbę i oddanie ojczyźnie. Może te słowa brzmią górnolotnie, ale gdy patrzę na mój mundur wyjściowy, który wisi już niestety na wieszaku, dostrzegam w nim pewną magię. I czasami bardzo żałuje, że sam zrozumiałem to dopiero teraz, kiedy pisząc mój stopień wojskowy dopisuję literki „rez”.
komentarze