Współtwórca legendarnej grupy Pink Floyd spotkał się w Warszawie z grupą weteranów z Iraku i Afganistanu. Muzyk, który przyleciał do Polski na koncert, od lat podczas trasy zaprasza na spotkania żołnierzy różnych armii. – Jego dziadek i ojciec zginęli w walce, takich rzeczy się nie zapomina – mówią weterani.
Roger Waters przyjechał do Warszawy z multimedialnym widowiskiem „The Wall”. We wtorkowy wieczór wystąpił na Stadionie Narodowym przed czterdziestotysięczną publicznością. W przerwie koncertu spotkał się z 20 weteranami misji w Iraku i Afganistanie. – Porozmawialiśmy chwilę o muzyce. Roger podarował nam koszulki i zdjęcia z autografem. My wręczyliśmy mu pamiątkowy ryngraf, bardzo się z niego ucieszył – opowiada Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Choć rozmowa trwała zaledwie kwadrans, żołnierze podkreślają, że takich wydarzeń się nie zapomina. –To spotkanie z legendą muzyki. Znaleźliśmy się w elitarnym gronie – podkreśla Kloc.
Spotkania z weteranami to już tradycja podczas koncertów Watersa. Gitarzysta rozmawiał z byłymi żołnierzami m.in. dwa lata temu, gdy był w Łodzi. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w nowojorskiej imprezie „Stand Up For Heroes”. Zaprosił wówczas na scenę czternastu weteranów armii USA i wspólnie z nimi odśpiewał utwór „Wish You Were Here”. – Straciłem dziadka w 1916 i ojca w 1944 roku, więc rozumiem, czym jest strata i wiem, co takie uczucie może zrobić z człowiekiem… Nigdy nie wypowiadam się na temat polityki, ponieważ to dla mnie nieistotne. Tym, co zaprząta moją uwagę, jest brzemię, jakie niosą ze sobą żołnierze – tłumaczył wówczas Waters.
Motyw wojny i śmierci ojca pojawia się bardzo często w twórczości byłego członka Pink Floyd. Eric Fletcher Waters zginął w bitwie pod Anzio w 1944 roku. Roger miał wówczas zaledwie kilka miesięcy. To wydarzenie wpłynęło na życie przyszłego muzyka. To właśnie ojcu dedykował album Pink Floyd „The Final Cut”, do jego śmierci nawiązuje też utwór „When The Tigers Broke Free”. Antywojenne echa pobrzmiewają także w piosenkach składających się na album „The Wall”. Nagrany w 1979 roku jest najbardziej znaną płytą Pink Floyd. To koncepcyjny album, określany przez krytyków mianem rockopery, który opowiada historię człowieka o imieniu Pink. Bohater jest gwiazdą muzyki. W pewnym momencie podejmuje decyzję, by odgrodzić się od świata murem. Album był jedną z najlepiej sprzedających się płyt w historii rocka. Stał się także inspiracją dla pokoleń muzyków, również reżysera Alana Parkera, który na jego motywach nakręcił film „The Wall”.
Roger Waters grał i komponował w grupie Pink Floyd w latach 1965–1985. Potem rozpoczął solową karierę.
autor zdjęć: Jacek Matuszak
komentarze