Dzisiejsza Al-Kaida ma inne oblicze od tej, która powstała dokładnie 25 lat temu. Teraz głównym celem Al-Kaidy i organizacji z nią powiązanych będzie bliski wróg, reżimy w krajach arabskich i na Bliskim Wschodzie, ale jeśli przy okazji będzie można atakować też dalekiego wroga, tzn. jego przedstawicielstwa w regionie Bliskiego Wschodu, to tym lepiej – pisze dr Kacper Rękawek, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Al-Kaida powstała 18 sierpnia 1988 roku w Pakistanie, nieopodal granicy z Afganistanem. Z założenia miała być globalną siatką terrorystyczną, mającą struktury rozsiane po całym świecie. Jej cechą charakterystyczną jest to, że używa dyskursu religijnego do debaty politycznej. Ale chociaż założyli ją ludzie mający podobne poglądy, dążyli oni do nieco innych celów. Jednym zależało przede wszystkim na obaleniu dyktatury w Algierii, dla innych celem było wzniecenie rebelii w Libii, dla jeszcze innych w Egipcie. Dla Osamy bin Ladena pierwszym celem był komunistyczny południowy Jemen. Początkowo ścierały się też różne wizje i poglądy na strategię organizacji. Osama bin Laden z czasem przychylił się do poglądu, który mówił o tym, że głównym zadaniem siatki powinna być walka z dalekim wrogiem, czyli przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi. Nie brakowało także opinii, że Al-Kaida powinna skupiać się głównie na działaniach na Bliskim Wschodzie czy w Afryce Północnej. Ostatecznie zwyciężyła koncepcja Osamy bin Ladena.
Dzisiejsza Al-Kaida ma inne oblicze od tej, która działała na początku lat 2000. Nie chodzi tu nawet o śmierć Osamy bin Ladena. Oczywiście zabicie ikony organizacji było ogromnym ciosem, ale to inne wydarzenia w większym stopniu wpłynęły na zmiany w Al-Kaidzie. Zasadniczą rolę odegrała arabska wiosna. To wtedy z więzień zostało zwolnionych lub uciekło wielu działaczy Al-Kaidy lub kiedyś powiązanych z tą organizacją na pograniczu afgańsko-pakistańskim lub w Afganistanie rządzonym przez talibów w latach 90. XX w. Na wolności znaleźli się więc bojownicy m.in. w Libii, Syrii czy Egipcie. Zaangażowali się oni w operacje terrorystyczne, ale także tzw. dawę – szerzenie islamu, działalność absolutnie legalną w niemal wszystkich krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Dzięki temu zaczęła się odradzać organizacja, która ponosiła ogromne straty w wyniku wojny w Afganistanie (spora część dowódców Al-Kaidy zginęła podczas walk z żołnierzami koalicji oraz w nalotach na tereny pakistańskie przeprowadzone za pomocą dronów). Teraz źródłem siły Al-Kaidy jest cała rzesza mniejszych organizacji działających w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Gdy – w samym środku arabskiej wiosny – zginął Osama bin Laden, jego następcą został Egipcjanin, Ajman al-Zawahiri. Od początku był zwolennikiem skoncentrowania działań organizacji na szeroko rozumianym Bliskim Wschodzie. Pod jego przywództwem prawdopodobnie Al-Kaida zwróci też większą uwagę na kwestię izraelsko-palestyńską. Dotychczas przywódcy organizacji byli krytykowani za brak podejmowania bardziej zdecydowanych działań w tej sprawie.
Zmiany w Al-Kaidzie mogą oznaczać, że zmniejszy się bezpośrednie zagrożenie państw zachodnich. Terroryści raczej nie będą organizować zamachów takich jak te w Londynie czy Madrycie. To oczywiście nie oznacza, że zagrożenia nie będzie w ogóle. Pośrednie – zagrożenie dla placówek i przedstawicieli gospodarczych czy dyplomatycznych ulegnie zwiększeniu – vide groźba ataku na amerykańskie ambasady, która doprowadziła do ich tymczasowego zamknięcia na Bliskim Wschodzie w pierwszych dniach sierpnia. Będziemy mieć do czynienia z sytuacją 2 w 1 – tzn. celem głównym Al-Kaidy i organizacji z nią powiązanych będzie bliski wróg, reżimy w krajach arabskich i na Bliskim Wschodzie, ale jeśli przy okazji będzie można atakować też dalekiego wroga, tzn. jego przedstawicielstwa w regionie Bliskiego Wschodu, to tym lepiej.
komentarze