Program budowy systemu obrony powietrznej jest największym, jaki do tej pory był przygotowywany w Polsce. Bumar nie miał więc jeszcze okazji do zarządzania tak dużym przedsięwzięciem. Jestem jednak przekonany, że moglibyśmy zostać liderem programu – mówi portalowi polska-zbrojna Krzysztof Krystowski, prezes Grupy Bumar.
Bezcenne są tu doświadczenia z zarządzania projektem dotyczącym Kołowego Transportera Opancerzonego. W przypadku Rosomaka roczne przychody wynoszą miliard złotych. Natomiast budowa tarczy antyrakietowej to – jak się szacuje – przychody rzędu 2 mld złotych. To oczywiście dwa razy więcej, ale różnica nie jest aż tak kolosalna.
Bumar prowadzi duże projekty z partnerami zagranicznymi, na przykład z Rafaelem czy z Kongsbergiem. W tych programach nasz udział jest naprawdę znaczący, bo wynosi 50 – 70 proc. W ostatnim czasie Bumar znacznie się zmienił. I mam nadzieję, że zostanie to zauważone i docenione. Przez ostatni rok, odkąd zostałem prezesem i został powołany nowy zarząd, zmieniliśmy strategię, struktury czy sposób zarządzania projektami.
Kto byłby dla nas najlepszym partnerem? Tu liczy się przede wszystkim stanowisko potencjalnego partnera – czy widzi Bumar jako lidera projektu czy nie. Czy chce nas wesprzeć, czy dyktować nam, co będziemy robić.
Na pewno budowa systemu obrony powietrznej musi się odbywać przy udziale polskiego przemysłu. To dlatego, że tworząc system powinniśmy się opierać się na rozwiązaniach stosowanych już w Polsce. Mam na myśli chociażby systemy informatyczne. Nie może być tak, że nagle wprowadzamy rozwiązania, których w polskiej armii nigdy nie było. My powinniśmy poprawiać, modernizować i udoskonalać te systemy, które w Polsce funkcjonują. Wtedy to, co nowe, będzie integralnym elementem naszego systemu obronności. Muszą to brać pod uwagę ewentualni partnerzy zagraniczni.
komentarze