Napędzana elektrycznie „Czajka” to samolot w klasie micro – waży mniej więcej tyle co pomarańcza. Za to „Łoś” uniesie 14 kilogramów. Modele skonstruowane przez studentów z dęblińskiej Szkoły Orląt zajęły drugie i piąte miejsce na AeroDesign – światowej rangi zawodach modelarskich w Stanach Zjednoczonych.
Konkurs w Kalifornii zorganizowało Stowarzyszenie Inżynierów Transportu Society of Automotive Engineers i firma Lockheed Martin. Do rywalizacji stanęli konstruktorzy z 37 krajów, wśród nich studenci z Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Trzech adeptów lotnictwa i kosmonautyki na zawody przygotowało projekty dwóch modeli tzw. samolotów udźwigowych.
– To takie modele, które są sterowane drogą radiową, nie tylko uniosą się w powietrze, ale zrobią to z dodatkowym obciążeniem, kilkakrotnie przewyższającym wagę samego samolotu – wyjaśnia płk Adam Witoszka, opiekun Naukowego Koła Młodych Konstruktorów, do którego należą studenci.
Budowa „Łosia” i „Lapwing-Czajki” zajęła im niemal trzy miesiące. – Ten pierwszy to płatowiec napędzany silnikiem spalinowym, model klasy regular, który waży niecałe 4,5 kg i może podnieść 14 kilogramów. Drugi waży niecałe 380 gramów i jest modelem micro wyposażonym w silnik elektryczny – opowiada Wojciech Lorenc, jeden z konstruktorów.
Podczas pierwszej konkurencji – prezentacji samych modeli Polacy wypadli bardzo dobrze. – Choć obawialiśmy się drobiazgowych, technicznych pytań, bo sędziami byli emerytowani pracownicy Boeinga czy Lockheed Martina – przyznaje Lorenc.
Ale studenci szczegółowo omówili parametry techniczne samolotów, a także etapy projektowania i budowy skorupy, skrzydeł i w końcu całych modeli. To ważne, ponieważ podczas zawodów oceniane były nie tylko same modele. – Liczyła się zgodność ich wykonania z raportem technicznym i regulaminem zawodów, a przede wszystkim odbyte przez nie loty – mówi Paweł Mietecki z dęblińskiej drużyny.
– W ramach prezentacji musieliśmy też w trzy minuty przygotować samolot do lotu. Nam zajęło to jedną minutę i szesnaście sekund. Zrobiliśmy na sędziach naprawdę dobre wrażenie – mówi Krzysztof Figur, konstruktor. Równie dobry wynik osiągnęli studenci, gdy model już po prezentacji trzeba było spakować. Choć mieli na to aż dwie minuty, im wystarczyło 57 sekund.
Jednak największym wyzwaniem były loty samolotów z obciążeniem, które sukcesywnie zwiększano. Podczas konkursu „Łoś” i „Lapwing-Czajka” wystartowały w ośmiu konkurencjach. W ostatniej micro został obciążony 1700-gramowym balastem, regular zaś uniósł aż 14,5 kilograma. – To ciężar, który według naszego raportu model powinien unieść. Dzięki temu zdobyliśmy dodatkowe punkty – mówi Paweł Mietecki.
Jednak loty modeli rzadko odbywają się bez usterek. – To bardzo widowiskowy etap konkursu, ale też najtrudniejszy. Gdy model jest w powietrzu, jego pilot na ziemi musi działać bardzo precyzyjnie. Zbyt szybkie podejście do lądowania może zakończyć się uszkodzeniem samolotu i zgubieniem np. jakiejś części. Wtedy ten lot nie zostanie zaliczony – opowiada Wojciech Lorenc.
Niemal każda ekipa startująca w AeroDesign popełniła jakiś błąd. – Nam podczas lądowania regulara z 10-kilogramowym obciążeniem spadła opona koła. Sędziowie nie zaliczyli tego lotu. Byliśmy źli, ale przed kolejnym lotem zabezpieczyliśmy wszystkie koła, żeby uniknąć podobnego wypadku – mówi Wojciech Lorenc. Jeden lot nie powiódł się także mniejszemu modelowi Polaków. – Gdy micro był już tuż nad ziemią, odkleił się kawałek taśmy ze skrzydła – tłumaczy Krzysiek Figur.
Mimo drobnych kłopotów Polacy za oceanem odnieśli sukces. Dęblińska ekipa zdobyła dwa drugie miejsca w klasie micro: za zgodność lotów z parametrami wpisanymi do raportu oraz za stosunek podniesionej masy do ciężaru modelu. Miejsce piąte i szóste w klasie regular studenci zajęli również dzięki ciężarowi podniesionemu przez samolot oraz w punktacji ogólnej. – Występ w Kalifornii to jak dotąd nasze największe osiągnięcie. To znak, że praca włożona w budowę modeli nie poszła na marne – ocenia Paweł Mietecki.
Ale nie tylko wysokie lokaty cieszą członków Naukowego Koła Młodych Konstruktorów. – Oba modele były lepsze niż te z ubiegłego roku. Zdobyliśmy nowe doświadczenia i mamy już pomysły na budowę następnych modeli samolotów – mówi Wojciech Lorenc. Studenci chcą poprawić ich aerodynamikę, zmniejszyć masę, a do budowy samolotów wykorzystać nowe materiały konstrukcyjne.
autor zdjęć: Wojciech Lorenc, Monika Kowalczy
komentarze