Tradycją jest, że żołnierzy, którzy po raz pierwszy wykonywali zadania ogniowe z zakrytych stanowisk ogniowych, za pomocą specjalnego rytuału przyjmuje się w poczet artylerzystów. Taki właśnie chrzest odbył się 23 lutego w 1 das, w dniu .
Środowisko artylerzystów, a wcześniej puszkarzy, opiera się na wielowiekowych już tradycjach. Niewielka liczba jednostek oraz specyfika tej niebezpiecznej służby powoduje, że środowisko to od zawsze jest mocno ze sobą zintegrowane oraz darzy szacunkiem wszystkich swoich członków.
Podobnie jak w innych cechach, tak i u artylerzystów wykształciła się forma testu, czy też próby dla kandydatów na nowych członków. Aby stać się prawdziwym artylerzystą, żołnierz musi uczestniczyć w strzelaniu amunicją bojową z zakrytych stanowisk ogniowych, czyli takich, z których nie widać celów oraz zostać pasowanym przez swojego dowódcę. W dniu 23 lutego uroczystość pasowania zorganizowano w przebywającym na zgrupowaniu poligonowym 5 Pułku Artylerii, 1 dywizjonie.
Pierwszą część testu, czyli strzelanie nowi adepci puszkarskiego rzemiosła przeszli dzień wcześniej w trakcie zajęć taktycznych. W sobotę cały dywizjon stanął na apelu przed przygotowaną do pasowania haubicą. Dowódca pododdziału wydał rozkaz do pasowania. Wszyscy debiutanci wystąpili z szyku, a dowódcy baterii przystąpili do przeprowadzenia ostatecznej próby.
Każdy z adeptów musiał pokłonić się haubicy, czyli przeczołgać się pod kadłubem, następnie wspiąć się na nią, ucałować lufę oraz wypić magiczną miksturę z łuski, która pozostała po strzelaniu. Ostatnim punktem było pasowanie delikwenta za pomocą dosyłacza.
Na pamiątkę wszyscy pasowani otrzymali specjalny glejt, potwierdzający fakt bycia członkiem artyleryjskiego cechu.
Źródło: kpt. Marcin Stajkowski
autor zdjęć: 5pa
komentarze