Na misji był działonowym Rosomaka. Ciężko ranny w ostrzale rebeliantów musiał wrócić do kraju. Mimo długiej rehabilitacji, nie poddał się. St. szer. Jarosław Latała nadal będzie służyć w wojsku. Za męstwo prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego.
Do służby zasadniczej zgłosił się na ochotnika. Niedługo potem został żołnierzem zawodowym. – Wybrałem 10 Brygadę Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, bo to najlepsza jednostka Wojsk Lądowych – mówi. Najpierw służył w dywizjonie artylerii samobieżnej, potem jako działonowy czołgu Leopard w 24 Batalionie Ułanów.
Do Afganistanu wyjechał z VIII zmianą. – Chciałem się sprawdzić, zobaczyć czy dam radę – opowiada. Miał być działonowym Rosomaka. Po kilku tygodniach stacjonowania w bazie Ghazni jego oddział dostał rozkaz objęcia jednego z posterunków w dystrykcie Adżiristan.
Gdy pierwszego dnia st. szer. Latała pełnił służbę na wieżyczce obserwacyjnej, rebelianci otworzyli ogień. Jedna z kul trafiła żołnierza. – Usłyszałem, że Jarek dostał, musieliśmy zorganizować dla niego pomoc – opowiada por. Szymon Gmerek, dowódca plutonu, w którym służył st. szer. Latała. – Wyznaczyłem trzy osoby, by ewakuowały rannego z wieżyczki, oraz ekipę ogniową, aby ich osłaniała – tłumaczy porucznik.
Koledzy razem z ratownikiem medycznym opatrzyli szeregowego i wezwali śmigłowiec, by go przetransportował do szpitala w bazie. – Cały czas byłem przytomny, ale nie czułem ręki i myślałem, że już po niej – wspomina Latała. Operację przeszedł w szpitalu w Bagram. Okazało się, że kula przeszła przez prawe ramię i uszkodziła tętnicę szyjną. Lekarze wszczepili mu by-passy z tkanek pobranych z nogi i pozszywali uszkodzone włókna nerwowe.
St. szer. Latała na misji spędził 42 dni. Po powrocie do domu czekała go wielomiesięczna rehabilitacja. Na szczęście z ręką jest coraz lepiej. – Mogę nią ruszać, choć nie mam czucia w dwóch palcach. Lekarze jednak mówią, że nerwy mogą się jeszcze zregenerować – opowiada.
Żołnierz mógł pójść na wojskową rentę, ale z niej zrezygnował. – Chciałem wrócić na służbę – mówi starszy szeregowy. Zgłosił się nawet na kolejną misję. Jednak komisja lekarska przyznała mu kategorię „zdolny z ograniczeniami” i nie zgodziła się na wyjazd. Nie może też wrócić na swoje stanowisko. – Niestety o byciu działonowym Jarek na razie musi zapomnieć – mówi por. Gmerek.
Jednak od nowego roku st. szer. Jarosław Latała wróci do swojej kompanii. Będzie pracował w kancelarii. – Cieszę się, że mimo wszystko będę służył z kolegami i znów założę mundur – mówi.
Hobby nie zmienił. – Nie mogę za bardzo poszaleć na mojej terenowej hondzie, ale lekarz mówi, że trochę wysiłku fizycznego dobrze mi zrobi – cieszy się żołnierz.
autor zdjęć: arch. Jarosława Latały
komentarze