– Przez większość czasu pozostawaliśmy w tle. Zdarzały się jednak chwile, kiedy odgrywaliśmy główne role. Tak było w przypadku scen batalistycznych – opowiada por. Tomasz Doliński, dowódca żołnierzy, którzy statystowali w serialu ,,Misja Afganistan”. Ale przykładów współpracy armii z filmowcami jest więcej.
– To była fajna przygoda – tak o udziale w serialu „Misja Afganistan” mówi por. Tomasz Doliński z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Przez cztery miesiące dowodził plutonem żołnierzy, którzy podczas zdjęć wcielili się w role statystów. – Zabezpieczaliśmy tło, ale też służyliśmy radą. A wszystko po to, by film jak najwierniej oddawał realia misji – tłumaczy.
W serialu pojawiło się przeszło 30 żołnierzy. Pluton został sklejony z dwóch kompanii. – Staraliśmy się wybrać żołnierzy, którzy mają za sobą służbę na misjach w Iraku bądź Afganistanie, a zarazem nie zostali zakwalifikowani do Grupy Bojowej Unii Europejskiej. Termin szkolenia nakładał się bowiem z kalendarzem dni zdjęciowych – tłumaczy mjr Szczepan Głuszczak, rzecznik 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
W „Misji Afganistan” będzie można obejrzeć także należący do dywizji sprzęt. – Wypożyczyliśmy filmowcom cztery transportery opancerzone Rosomak, platformę transportową Faun Elephant, cztery ciężarówki Star, koparkę, samochód-dźwig, cysternę, pojazd sanitarny i trochę drobniejszego sprzętu, np. radiostacje – wylicza mjr Głuszczak. Zdjęcia były kręcone m.in. na poligonach w Wędrzynie i Świętoszowie.
Aby wojsko mogło pomóc w realizacji serialu, konieczna była specjalna decyzja Ministerstwa Obrony Narodowej. Określała ona szczegółowo warunki, które powinien spełnić producent – Akson Studio. Sprzęt i nieruchomości zostały udostępnione za darmo, na zasadzie użyczenia.
Udział żołnierzy jako statystów, instruktorów oraz konsultantów był odpłatny i – jak podaje Departament Prasowo-Informacyjny MON – „rozliczany jako specjalistyczne usługi wojskowe wykonywane w czasie realizacji zadań szkoleniowych”. Producent musiał ponadto zobowiązać się, że służbę żołnierzy przedstawi w sposób „wiarygodny i realny”, nie uderzy w wizerunek armii, zaś informację o wsparciu Wojska Polskiego zamieści w napisach końcowych po każdym z odcinków.
Armia wspiera produkcje filmowe od lat. Ostatnio – na podobnych zasadach, jak w przypadku „Misji Afganistan” – użyczyła śmigłowców producentowi filmu „Wałęsa”. Odrębna decyzja MON przygotowywana jest w sprawie współpracy z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych. Wojsko pomóc ma przy realizacji fabularnego obrazu „Karbala”. To właśnie w tym irackim mieście polscy żołnierze stoczyli największą bitwę po II wojnie światowej. W ciągu kilku dni rozbili rebelię tzw. milicji Mahdiego, zabijając przy tym kilkuset bojowników.
Udział armii nie ogranicza się do produkcji fabularnych. Wątek wojskowy pojawił się także w programie kulinarnym „MasterChef”, który emitowany jest na antenie TVN. Podczas jednego z odcinków uczestnicy rywalizacji gotowali na poligonie, widzowie zaś mogli zobaczyć pokaz sprzętu i wyszkolenia żołnierzy. W tym wypadku zaangażowanie wojska regulował zapis z decyzji szefa MON o działalności promocyjnej w resorcie. – Mówi on o tym, że do celów promocyjnych, za zgodą właściwego dowódcy rodzaju Sił Zbrojnych, może być wykorzystane uzbrojenie i sprzęt wojskowy – wyjaśnia Departament Prasowo-Informacyjny MON.
Trzy lata temu należący do armii sprzęt pojawił się także w reklamie wody mineralnej „Cisowianka”. W spocie grupa żołnierzy z podziwem obserwuje podniebne ewolucje myśliwca F-16. Wkrótce okazuje się, że za jego sterami zasiada młoda kobieta. Zdjęcia do spotu kręcone były w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego na poznańskich Krzesinach. Według pojawiających się wówczas nieoficjalnych informacji armia miała zarobić na tym 300 tys. zł. Na pewno wiadomo tylko to, że w zamian za użyczenie sprzętu producent wody został jednym ze sponsorów Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Air Show w Radomiu.
autor zdjęć: ppłk Tomasz Szulejko
komentarze