Dziewięcioro polskich sztangistów wystartuje w Igrzyskach XXX Olimpiady w Londynie. Dwoje z nich jest żołnierzami: st. szer. Aleksandra Klejnowska-Krzywańska i szer. Marcin Dołęga z Wojskowej Grupy Sportowej w Bydgoszczy.
St. szer. Aleksandra Klejnowska-Krzywańska jest jedyną polską sztangistką, która w Londynie wystartuje po raz czwarty na igrzyskach olimpijskich. W Sydney (2000) i Atenach (2004) była piąta, a w Pekinie (2008) siódma. – Ola we wszystkim jest pierwsza. Choć w podnoszeniu ciężarów bardziej znaną od niej jest Agata Wróbel, to nie ona, a właśnie nasza zawodniczka była pierwszą polską mistrzynią świata i Europy. Teraz jako pierwsza jedzie na olimpiadę po urlopie macierzyńskim. Przeciera szlaki innym zawodniczkom. Jest też pierwszą sztangistką-żołnierzem – wylicza trener klubowy ośmiokrotnej mistrzyni Polski sierż. Piotr Wysocki z Cywilno-Wojskowego Stowarzyszenia Podnoszenia Ciężarów „Zawisza” Bydgoszcz.
Utytułowana zawodniczka po igrzyskach w Pekinie zamierzała zakończyć przygodę ze sportem wyczynowym. Trudno jej było pogodzić życie rodzinne z uprawianiem tak trudnej dyscypliny jak podnoszenie ciężarów. W decyzji o przedłużeniu kariery pomogła jej stabilizacja życiowa, którą osiągnęła po otrzymaniu etatu w bydgoskiej WGS. – Ona nie kryje tego, że jest bardzo zadowolona z pracy w wojsku. Przeprowadzka do Bydgoszczy również dobrze wpłynęła na jej wyniki sportowe – mówi sierżant Wysocki, który na co dzień trenuje z Klejnowską.
Po powrocie z urlopu macierzyńskiego miała nieudany start w mistrzostwach świata w 2010 roku. Z kolejnej mistrzowskiej imprezy – ME w Kazaniu w 2011 roku – wróciła jednak z brązowym medalem. W tym roku na kwietniowych ME w tureckiej Antalyi spaliła wszystkie trzy próby w rwaniu, a w podrzucie wywalczyła „mały” srebrny medal. – W Turcji złapała drobną kontuzję, ale na szczęście już o niej zapomniała. W Londynie wystąpi w lżejszej niż dotychczas kategorii wagowej. Ola powiedziała, że nie chciałaby jechać na czwarte igrzyska na wycieczkę tylko, aby powalczyć o jakieś dobre miejsce. Dlatego zmieniła kategorię, gdyż uważa, że w lżejszej ma większe szanse na zajęcie punktowanego miejsca – mówi trener Wysocki. O zmianę kategorii wagowej jest spokojny. – Wszystko było pod kontrolą. Ola jest niesamowicie ambitna i waleczna. Dzięki temu jedzie na czwarte igrzyska i myślę, że z jej startu będziemy zadowoleni – dodaje szkoleniowiec. – Znamy już wszystkie rywalki naszej zawodniczki. Z wyników uzyskanych przez nie w tym sezonie wychodzi, że Ola ze swoim rezultatem plasuje się na miejscach 5-8. Finał jest więc w jej zasięgu – dodaje dowódca bydgoskiej WGS mjr Dariusz Bednarek.
Szer. Marcin Dołęga w Londynie po raz drugi wystąpi na olimpijskim pomoście. Przed czterema laty był o 70 gramów od medalu. Dźwignął taki sam ciężar w dwuboju co Rosjanin Łapikow, ale miejsce na podium przegrał wagą ciała. – W Pekinie tak naprawdę pokonała go kontuzja kolana. Po pechowych igrzyskach na szczęście szybko doszedł do siebie i wywalczył dwa tytuły mistrza świata. Ze startu w ostatnim czempionacie ze względu na kontuzję zrezygnował. Wyleczył ją i skoncentrował się na przygotowaniach do igrzysk. Najważniejsze, że teraz czuje się bardzo dobrze i nie narzeka na żadne dolegliwości. Nie chcę zapeszać, ale jest naprawdę bardzo dobrze przygotowany i psychicznie oraz fizycznie. Wyniki na treningach są obiecujące, także Marcin jest bardzo dobrej myśli – mówi trener klubowy trzykrotnego mistrza świata sierż. Piotr Wysocki.
Zdaniem szkoleniowca, w Londynie faworytów do medali jest czterech, z obrońcą tytułu Bułgarem Andriejem Aramnowem na czele. – Trzech z nich rywalizowało ze sobą w Pekinie: Polak, Bułgar i Rosjanin. Czwartym kandydatem do medalu jest drugi z rosyjskich sztangistów. Wszyscy bardzo dobrze się znają. Marcin na pewno pokaże, na co go stać, a możliwości ma naprawdę ogromne – twierdzi sierż. Wysocki. – Na Dołęgę można liczyć. Jest mocno zmotywowany i myślę, że spełni swoje medalowe zapowiedzi – uzupełnia przełożony sztangisty i jego trenera mjr Bednarek.
Marcinem Dołęgą w kadrze narodowej od lat opiekuje się trener Grzegorz Chruściewicz. Poza zgrupowaniami kadry sztangista często trenuje w Bydgoszczy. Wtedy opiekę szkoleniową sprawuje nad nim trener klubowy. Zanim mistrz świata przeniósł się do miasta nad Brdą wielokrotnie zmieniał kluby. – Nie jest łatwo w naszych realiach utrzymać zawodnika w kategorii seniorów. Kluby nie są bogate. Marcin zdecydował się zostać żołnierzem zawodowym i – jak podkreśla – nie żałuje tej decyzji. Sprawy życiowe ustabilizowały mu się. Zmiany klubów źle na niego wpływały, a potrzebny był mu olimpijski spokój – przyznaje sierż. Wysocki. Najważniejsze, że sztangista jest w olimpijskiej formie. A co z tego wyniknie zobaczymy 6 sierpnia.
autor zdjęć: WGS Bydgoszcz / Robert Sawicki
komentarze