moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Nie daj się zhakować

Społeczeństwa zachodnie znajdują się w samym centrum wojny kognitywnej. To nowy rodzaj konfrontacji, który wykracza poza tradycyjnie rozumiane operacje wojskowe, rozgrywa się bowiem w ludzkich umysłach. Choć to batalia, która nie pozostawia po sobie rozbitych dywizji i zniszczonych miast, jej efekty mogą być równie porażające.

Lista oskarżeń, jakie Kreml od początków wojny w Donbasie kierował pod adresem Ukrainy, jest długa. Znalazło się na niej też takie, że we wschodniej części tego kraju istnieje jakoby sieć tajnych laboratoriów wytwarzających zakazaną konwencjami międzynarodowymi broń biologiczną. Podobne oskarżenia Rosja regularnie wysuwa nie tylko pod adresem Ukrainy – jeśli bowiem prześledzi się doniesienia z ostatnich kilkunastu lat, można zauważyć, że w zależności od zapotrzebowania propagandowego takie miejsca urzędnicy rosyjscy odkrywają w Gruzji, ale też w Kazachstanie czy Uzbekistanie, ostatnio zaś w Armenii. Istotnym elementem tych wieści jest wskazanie, że za wszystkim stoją jakieś mroczne siły z Zachodu: Stany Zjednoczone, Sojusz Północnoatlantycki albo Unia Europejska. Co ciekawe, oskarżenia w sprawie rzekomych laboratoriów pojawiają się wtedy, gdy komplikują się kontakty Moskwy z sąsiadami. Tak było w przypadku Gruzji, wojny w Donbasie czy pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Gdy ta ostatnia się rozpoczęła, pojawiły się doniesienia, że część laboratoriów Amerykanie przenieśli z Ukrainy do… Polski i państw bałtyckich. Informacje tego rodzaju pojawiają się na różnych kanałach komunikacyjnych, także w języku polskim.

 

REKLAMA

Niewidzialna batalia

To stała zagrywka rosyjskich służb, bo nigdy nie przedstawiono dowodów, że takie laboratoria we wskazanych państwach kiedykolwiek istniały. Doniesienia na ten temat służą do podgrzewania nastrojów antyamerykańskich, antynatowskich lub w ogóle antyzachodnich. Stanowią jednocześnie narzędzie delegitymizowania rządów konkretnych państw. Wykorzystywane są tu mechanizmy psychologiczne, dotyczące obaw związanych z bronią biologiczną i testowaniem jej na ludziach. Temat jest regularnie przywoływany i służy dezinformacji, manipulacji oraz kształtowaniu nastrojów i światopoglądu. To właśnie jeden z przejawów wojny kognitywnej. I choć to batalia, która nie pozostawia po sobie rozbitych dywizji i zniszczonych miast, jej efekty mogą być równie porażające.

Jak bowiem pisał niegdyś chiński strateg wojskowy Sun Tzu, „sto zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem osiągnięć. Prawdziwym szczytem osiągnięć jest pobicie armii wroga bez walki”. Klucz do sukcesu to złamanie woli przeciwnika. Można do tego doprowadzić, zakłócając jego percepcję, zmuszając do przyjęcia własnego punktu widzenia i narzucając przekonanie o bezcelowości oporu. Innymi słowy: mieszając mu w głowie. Myśl Sun Tzu należy potraktować jako najkrótszą wykładnię wojny kognitywnej. To nowy rodzaj konfrontacji, który wykracza poza tradycyjnie rozumiane operacje wojskowe. – Niektórzy mówią o tym jako o zhakowaniu ludzkiego umysłu – zauważa dr hab. Agnieszka Szczygielska z Wydziału Wojskowego Akademii Sztuki Wojennej, ale dodaje: – To raczej przejęcie kontroli nad procesami poznawczymi po to, aby wojnę wygrać, zanim dojdzie do działań prowadzonych konwencjonalnymi środkami walki.
Taką wojnę o umysły Rosja prowadzi z Zachodem, podstawowym problemem dla demokratycznego świata jest zaś to, jak się przed tego rodzaju działaniami bronić.

Jak zniszczyć morale przeciwnika

Głównym orężem w tej batalii jest informacja kolportowana za pośrednictwem tradycyjnych środków masowego przekazu i mediów społecznościowych, ale trzeba przyznać, że pojawienie się platform cyfrowych wykreowało zupełnie nową sytuację. – Ich użytkownicy mogą w niespotykanym dotąd tempie budować sieć powiązań i puszczać w obieg określone narracje. Do tego dla wielu osób, zwłaszcza młodych, pozostają one jedynym źródłem wiedzy o świecie – tłumaczy płk dr Robert Reczkowski, zastępca dyrektora Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych. Taki odbiorca jest szczególnie podatny na manipulację.

Zagrożeniem jest także to, że nowoczesne systemy oparte na sztucznej inteligencji (AI) nie tylko ułatwiają produkcję spreparowanych treści, choćby deep fake’ów (np. fałszywe filmy wykorzystujące wizerunek rzeczywistych osób), ale pomagają także przeprowadzić pracę analityczną. Dzielą potencjalnych odbiorców na grupy, tworzą ich profile psychologiczne i światopoglądowe, wskazują, jakie treści są dla nich najbardziej odpowiednie. Dzięki temu, że są w stanie zidentyfikować nasze słabości, atak może stać się precyzyjniejszy. W ten sposób do obrotu wprowadzane są narracje potrzebne manipulatorowi.

W porównaniu z tradycyjną wojną informacyjną lub psychologiczną wojna kognitywna, czy inaczej poznawcza, postrzegana bywa jako kompleksowy rodzaj operacji wpływu, ponieważ jest wymierzona w najbardziej podstawowy poziom – wartości kształtujące ludzkie działania. Sprawa jest poważna, a w dokumentach tworzonych na potrzeby NATO pojawia się kwestia uznania domeny kognitywnej za kolejną, nową przestrzeń rywalizacji obok dotychczasowych domen operacyjnych: lądowej, morskiej, powietrznej, cybernetycznej i kosmicznej.

Wojna kognitywna może przybierać różne oblicza, jednak wspólnym mianownikiem wszystkich związanych z nią działań pozostaje zniszczenie morale przeciwnika. We współczesnym świecie nie ogranicza się on już tylko do armii, przeciwnikiem stają się bowiem całe społeczeństwa. Należy tu jednak rozgraniczyć pojęcia wojny kognitywnej, hybrydowej, informacyjnej i psychologicznej. – Wojna kognitywna polega na kształtowaniu poglądów, przekonań i opinii w celu budowania w państwie, społeczeństwie czy narodzie określonej świadomości. Z kolei wojna hybrydowa to wszelkie działania na pograniczu sfery cywilnej i wojskowej, ukierunkowane na osiągnięcie celu politycznego. Wykorzystuje środki kinetyczne, ekonomiczne, prawne, informacyjne, psychologiczne, działania w cyberprzestrzeni, choć mieszczą się tutaj także elementy działań kognitywnych – wyjaśnia dr hab. Agnieszka Szczygielska.

Wojna kognitywna może zatem stanowić część wojny hybrydowej, ale może być też oddzielną domeną, a działania prowadzi się niezależnie, przy użyciu rozmaitych narzędzi i sposobów. Należą do nich głównie operacje informacyjne, psychologiczne i działania w cyberprzestrzeni. Dr hab. Szczygielska zaznacza, że te pierwsze odnoszą się przede wszystkim do kontroli informacji, do jej przepływu i przekazu. Te drugie są z kolei skupione na oddziaływaniu na emocje, a cyberprzestrzeń to obszar, który wszystkie sfery łączy. Poza tym operacje informacyjne i psychologiczne prowadzone są zwykle na poziomie indywidualnym, emocjonalnym i często incydentalnym, wojna kognitywna dotyczy zaś zbiorowych schematów poznawczych i toczy się ją w perspektywie długofalowej. Nierzadko działania na jej rzecz zaczynają się kilka lat przed danym wydarzeniem, żeby zaprogramować sposób myślenia społeczeństwa. Aspekt długotrwałości podkreśla także Kamil Basaj, ekspert z Dowództwa Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni: – To operacje wielopoziomowe, które nie są planowane w cyklach krótkoterminowych. – Jak wskazuje, analizy rosyjskich dokumentów i operacji podpowiadają, że procesy oceny skuteczności operacji tego typu ujmowane są w cyklach dziesięcioletnich. Przykład sprawy z rzekomymi laboratoriami może sugerować, że niektóre wątki działań mogą być realizowane nawet przez dekady.

Słowa strzelają

Operacje kognitywne stanowią jeden z kluczowych elementów wojny nowego typu. Tej samej, o której 12 lat temu mówił gen. Walerij Gierasimow, przewodniczący Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. – W moskiewskiej Akademii Nauk Wojskowych wspominał on o roli czynników niekinetycznych i kinetycznych w prowadzeniu współczesnych działań wojennych. Proporcję pomiędzy nimi ustalił na cztery do jednego. Zaledwie dwa lata później ówczesny rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu podbił jeszcze znaczenie tych pierwszych, mówiąc: „Słowa też strzelają” – przypomina płk dr Reczkowski. W tym czasie Rosja systematycznie rozbudowywała i umacniała machinę odpowiedzialną za operacje psychologiczno-informacyjne. Wydatki na ten cel zaczęły skokowo rosnąć przed inwazją na Gruzję w 2008 roku. Po 14 latach sięgnęły 1,5 mld dolarów, czyli były o 30% wyższe niż dekadę wcześniej.

Ośrodek Studiów Wschodnich podaje, że tylko w pierwszym kwartale 2022 roku, kiedy rosyjskie czołgi przekraczały granicę z Ukrainą, państwowe media otrzymały na swoją działalność o 200% więcej pieniędzy niż rok wcześniej. Największym beneficjentem zmian okazał się kanał RT (dawniej Russia Today), którego zadaniem jest transfer kremlowskiej propagandy poza granice Rosji. Strumień pieniędzy płynie też do agencji informacyjnych Tass i Sputnik.

Sączeniem rosyjskiej narracji zajmują się też politycy, dyplomaci, przedstawiciele ośrodków naukowych, powiązanych z Kremlem fundacji, blogerzy, a nawet duchowni Cerkwi prawosławnej. Szczególną rolę odgrywa tu internet. Rosja stworzyła fabrykę trolli, a zatrudnione w niej osoby każdego dnia inicjują i podsycają wojny w mediach społecznościowych na Zachodzie. Wpuszczają do sieci fake newsy, poprzez odpowiednio dobrane komentarze inicjują i podsycają światopoglądowe wojny, starając się pogłębiać w społeczeństwach istniejące podziały. Schematy tego typu działań opracowywane są w ośrodkach wojskowych. W samej armii trwa też rozbudowa struktur przeznaczonych do prowadzenia wojny kognitywnej. – Wiosną 2025 roku powstała w Rosji zupełnie nowa specjalność wojskowa – konfrontacja informacyjna, w jednostkach wojskowych zaś utworzono specjalne pododdziały przygotowane do prowadzenia walki informacyjno-psychologicznej – zaznacza płk dr Reczkowski.

Jednym z przykładów rosyjskich działań dezinformacyjnych jest operacja „Döppelganger” (z niem. sobowtór). Punktem wyjścia było stworzenie na portalu X sieci botów. – Konta powstawały w różnych punktach świata. Początkowo publikowały informacje o kryptowalutach. W odpowiednim momencie przełączyły się na język polski, udając zatroskanych obywateli – tłumaczy prof. Dariusz Jemielniak z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego. Wpisy dotyczyły m.in. nadmiernego uwikłania Polski w interesy UE czy katastrofy, którą na kraj miałaby sprowadzić obecność ukraińskich imigrantów. Do posta był dołączony link odsyłający do fejkowych artykułów publikowanych pod szyldem „Polityki” czy Polskiego Radia.

Innym przykładem szeroko zakrojonej operacji z ostatnich miesięcy jest sprawa rosyjskich dronów, które wleciały do Polski ze wschodu w nocy z 9 na 10 września. Atak nie ograniczał się wówczas tylko do przestrzeni powietrznej. Kiedy wojskowi strącali kolejne bezzałogowce, w internecie trwała ożywiona kampania dezinformacyjna. Według ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego jeszcze przed świtem zostały uaktywnione rzesze rosyjskich botów. – Liczba wpisów i komentarzy rozsiewających prokremlowskie narracje tego dnia wzrosła trzykrotnie – przyznaje prof. Jemielniak. Dominował przekaz, że atak dronów to ukraińska prowokacja, która ma na celu wciągnięcie Polski i NATO do wojny z Rosją. Rzekomy dowód: zasięg maszyn – zbyt mały, aby mogły wystartować z rosyjskiego terytorium. Żaden ze zwolenników tej tezy nie zająknął się, że bezzałogowce – na co wskazywały dane z radarów – w większości przyleciały z Białorusi…

Ostatecznie z tego starcia Polska wyszła obronną ręką. Przedstawiciele rządu i prezydenta zgodnie wskazywali, że za atakiem stoi Rosja, a jej działalność stanowi zagrożenie dla interesów Polski. Według wyliczeń Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura w pierwszych dniach po ataku zdanie to poparło 41% użytkowników najpopularniejszych portali społecznościowych. Niemal 24% przemówiło jednak językiem Kremla… – Negatywną rolę odegrali tutaj, niestety, aktorzy wewnętrzni. I nie dotyczy to wyłącznie agentury wpływu. Po narracje zbieżne z kremlowskimi niekiedy sięgały też osoby, których związki z Rosją trudno wykazać – przyznaje dr Michał Marek, kierownik Zespołu Analiz Zagrożeń Zewnętrznych w NASK-u. Odpowiedzialność Rosji za nalot kwestionowali niektórzy politycy oraz niszowe media. Cała operacja posłużyła wytworzeniu szumu informacyjnego oraz przemyceniu tez, które stanowią stałą oś w rosyjskich działaniach propagandowych i informacyjnych: odsunięcie odpowiedzialności Rosji za to, co się dzieje, oraz obarczenie nią swojego głównego przeciwnika: Ukrainę.

Kłamstwo powtórzone tysiąc razy

– Podstawowym założeniem sowieckich speców od propagandy było stwierdzenie, że co do zasady prawda nie istnieje. Zamiast niej w umysłach ludzi pojawia się wyłącznie wyobrażenie świata. Jest ono produktem procesu poznawczego, kognitywnego – wyjaśnia Kamil Basaj. Znając mechanikę przetwarzania informacji w ludzkim umyśle, nad czym także prowadzono wieloletnie badania, Sowieci doszli do wniosków, które stały się podstawą planowania operacji manipulacyjnych. – Uznali, że każdy człowiek i każda grupa społeczna ma swój indywidualny obraz świata, który można opisać i policzyć. Da się dzięki temu stworzyć model tego, jak dana grupa społeczna postrzega świat. Sowieccy badacze nazwali to modelem subiektywizmu – wskazuje ekspert DKWOC-u.

Sowieci uznali, że proces poznawczy można trwale zakłócać za pomocą działań informacyjnych, i testowali przy tym różne sposoby manipulowania. – Chodziło o umiejętność sklasyfikowania operacji decepcyjnych i dezinformacyjnych w taki sposób, aby można było stworzyć gotowe modele działania – podkreśla Kamil Basaj. Zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: otóż Sowieci zauważyli, że proces poznawczy zachodzący w ludzkich umysłach jest w pewien sposób ułomny. – Jeśli mózg ludzki jest poddawany ciągłemu oddziaływaniu informacyjnemu, sterowanemu i kontrolowanemu, to zasoby wiedzy i danych, których nie jest on na co dzień świadomy, nasycają się tym oddziaływaniem. Im więcej zróżnicowanych informacji o charakterze manipulacyjnym, tym większa wrażliwość mózgu na podejmowanie decyzji błędnych z perspektywy racjonalnej, ale zgodnych z intencją przeciwnika. To w pewnym sensie naukowe, kognitywistyczne ujęcie bardzo powszechnego sloganu, który mówi, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą – podsumowuje ekspert. Oznacza to, że zasypywanie ludzkiego umysłu informacjami, które zakłócają proces wnioskowania, zwiększa możliwość wpływu przeciwnika. Osłabia też reakcję na rosyjskie prowokacje. Powtarzające się sytuacje nietypowe i naruszenia prowadzą do ich normalizowania i oswajania, przez co zaciera się granica między aktem agresji a incydentem. – To klasyczna taktyka z arsenału wojny kognitywnej, ponieważ nie chodzi tutaj o fizyczny atak. Można to uznać za broń niejednoznaczności, bo dochodzi do różnej interpretacji zjawisk, zdarzeń i sytuacji – wyjaśnia dr hab. Agnieszka Szczygielska.

Gra na emocjach

Rosjanie dobierają sposoby swojej narracji w zależności od kraju, który znalazł się na ich celowniku. – W Polsce rosyjska propaganda podatny grunt znajduje w kwestiach, wobec których polskie społeczeństwo jest podzielone. Dotyczy to zwłaszcza relacji z Ukrainą i postaw wobec migrantów – tłumaczy prof. Jemielniak. Z kolei Kamil Basaj podkreśla, że rosyjska dezinformacja bardzo często posługuje się silnymi emocjami, są one elementem wiążącym uwagę i podnoszącym efektywność oddziaływania przekazu. A ponieważ do najsilniejszych emocji należy strach, to właśnie on jest najczęściej wykorzystywany. – Rosjanie straszą zatem zagładą nuklearną, wojną, prowokacją, odwetem – wskazuje ekspert. Budują jednocześnie obraz swojego kraju, który rzekomo musi się ciągle bronić przed obcą agresją. W ten sposób zmuszają zachodnie społeczeństwa, w tym polskie, do zastanawiania się, jak daleko mogą się posunąć w kształtowaniu swojej polityki obronnej, żeby się nie narażać na tzw. odwet. Efektem jest przenoszenie odpowiedzialności z agresora na ofiarę, bo to państwa, które doświadczyły rosyjskich prowokacji, muszą uzasadniać swoje działania.

Poprzez ciągłe prowokowanie i przesuwanie granic tego, co dopuszczalne, wywołuje się w społeczeństwach zachodnich poczucie niepewności i osłabia zaufanie do NATO, Unii Europejskiej czy rządów własnych państw. Odpowiedzią na ciągłe naruszanie porządku międzynarodowego są choćby protesty, wyrazy zaniepokojenia itp., a nie konkretne działania. – To sprawia, że rosną emocje, lęk, niepewność czy gniew wobec „bierności Zachodu”. W ten sposób skłóca się i dzieli społeczeństwo, polaryzuje postawy, preferuje rozwiązania skrajne, deprecjonuje rzeczywiste autorytety i podkłada fałszywe narracje – podsumowuje dr hab. Szczygielska.

Łatwo w takich warunkach rozsiewać toksyczną retorykę, wprowadzać szkodliwe tezy, psuć wizerunek osób, państw. Rosja nie tworzy przy tym podziałów w społeczeństwach, które poddawane są operacjom kognitywnym, ale te podziały wykorzystuje i pogłębia. – Działania kognitywne są niczym katalizator, który wydobywa wszystko to, co nas antagonizuje i polaryzuje – wskazuje ekspertka. Sianie wątpliwości lub podważanie zaufania do instytucji państwowych i międzynarodowych służy osłabieniu spoistości społecznej i dezorientacji, tę zaś łatwo wykorzystać, podsuwając własne rozwiązania i koncepcje – np. w kwestii tego, kto ponosi odpowiedzialność za konkretne akty agresji.

Wiedza bronią

Walka z rosyjską dezinformacją i propagandą jest trudna. Choćby dlatego, że w zachodnich demokracjach jedną z fundamentalnych wartości stanowi wolność słowa, a media nie są sterowane przez państwo. – O ile można blokować rosyjskie kanały, które sieją dezinformację, o tyle trudno wyobrazić sobie, że służby przejmują kontrolę nad serwisami społecznościowymi zarządzanymi przez big techy – przyznaje płk dr Reczkowski. Zachód jednak nie jest bezbronny. Nie musi się skupiać wyłącznie na minimalizowaniu skutków rosyjskich uderzeń. Na poziomie NATO rozbudowywane są struktury przeznaczone do prowadzenia wojny kognitywnej, ale zakres i sposób ich działania jest niejawny. – Podobne działania realizowane są też w naszych siłach zbrojnych. Niemniej jednak system ten pozostaje w pewnym stopniu rozproszony i wymaga scentralizowania, choćby w aspekcie osiągnięcia efektu synergicznego pomiędzy elementami wojskowymi i cywilnymi – zaznacza Reczkowski.

W walce z dezinformacją nowoczesna technologia także się przydaje. – Wykorzystując algorytmy uczenia maszynowego, można analizować treść postów w mediach społecznościowych i artykułów, aby wykrywać te mylące lub fałszywe – tłumaczy prof. Jemielniak. A dr Michał Marek z NASK-u dodaje, że aby ograniczyć rozpowszechnianie rosyjskiej dezinformacji, warto rozważyć wprowadzenie prawnych regulacji, np. uwzględnić w Kodeksie karnym termin „agent wpływu” i penalizować celowe rozpowszechnianie dezinformacji. W państwach Zachodu piętnowanie wypowiedzi jest co prawda ryzykowne, bo automatycznie nasuwa skojarzenia z cenzurą. Tyle że wolność słowa, co mocno podkreślają eksperci, nie może oznaczać prawa do wygłaszania kłamstw, które w dodatku uderzają w fundamenty społeczeństwa i państwa. Kluczem do zwycięstwa w tej wojnie jest edukacja. – Trzeba wzmocnić społeczną odporność. W szkołach powinno się uczyć, jak weryfikować informacje w wiarygodnych źródłach. Na poziomie państwa zaś wypracować skoordynowaną strategię komunikacyjną i odbudować zaufanie do publicznych instytucji – podkreśla ekspert, dr Marek.
Społeczeństwa Zachodu stanęły wobec wyzwania, z jakim nie mierzyły się nigdy dotąd. Wszystko wskazuje na to, że działania Rosji na polu wojny kognitywnej w najbliższym czasie się nie zmniejszą. Decydenci na Kremlu mają bowiem świadomość, że są militarnie słabsi od NATO, dlatego zrobią wszystko, by osłabić Zachód innymi metodami. Po co? Być może to rozpisany na lata wstęp do klasycznej operacji militarnej. A może Rosjanie po prostu liczą, że poprzez operacje wpływu uda im się przejąć kontrolę nad środkowo-wschodnią Europą. Że osłabiając mechanizmy demokracji, zdołają tam utorować drogę rządom, które będą skłonne realizować prokremlowską politykę. Możliwych rozwiązań jest wiele. Pewne pozostaje wszakże jedno: walka o serca i umysły cały czas trwa.

Łukasz Zalesiński, Robert Sendek

autor zdjęć: Adobe Stock

dodaj komentarz

komentarze


Wellington „Zosia” znad Bremy
Terytorialsi najlepsi na trasach crossu
Brytyjczycy na wschodniej straży
Zasiać strach w szeregach wroga
Rekordowe wyniki na torze łyżwiarskim
Polski „Wiking” dla Danii
Redakcja „Polski Zbrojnej” w szkole przetrwania
Tomahawki dla Ukrainy? Pentagon mówi „tak”, Trump mówi „nie”
Pancerniacy na „Lamparcie ‘25”
Sto lat Grobu Nieznanego Żołnierza
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Marynarze podjęli wyzwanie
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
Grób Nieznanego Żołnierza – drogowskaz i zwierciadło
Pięściarska uczta w Suwałkach
Palantir pomoże analizować wojskowe dane
Weterani odzyskują równowagę po trudnych doświadczeniach
„Road Runner” w Libanie
Pomnik nieznanych bohaterów
Sportowcy na poligonie
Polski K2 przyjedzie z Gliwic
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Niespokojny poranek pilotów
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
MiG-i-29 znów przechwyciły rosyjski samolot
Odznaczenia za wzorową służbę
Abolicja dla ochotników
Husarze bliżej Polski
Mundurowi z benefitami
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Szansa na nowe życie
Kircholm 1605
Szkolenia obronne tuż-tuż. Instruktorzy uczą się przekazywać wiedzę
Inwestycja w bezpieczeństwo
Mity i manipulacje
Starcie pancerniaków
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Nie daj się zhakować
Ukraina to największy zagraniczny klient polskiej zbrojeniówki
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Męska sprawa: profilaktyka
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Koniec dzieciństwa
Nowe zasady dla kobiet w armii
Sukces Polaka w biegu z marines
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Standardy NATO w Siedlcach
Nowe sanitarki dla wojskowych medyków
Zapomniany utwór dla nieznanego żołnierza
Kolejny kontrakt Dezametu
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Nieznana strona Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Marynarze mają nowe motorówki
Poszukiwania szczątków rosyjskich dronów wstrzymane
Trump ogłasza powrót do prób nuklearnych
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO