moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Dziki na Legwanach

Po raz kolejny odwiedziliśmy żołnierzy na „pasku”. Służbę na polsko-białoruskiej granicy pełni obecnie 16 Dywizja Zmechanizowana. Wraz z jednym z pododdziałów wybraliśmy się na nocny patrol. Z reportażu dowiecie się m.in., czym jest „taczka”, jak imigranci forsują przygraniczny płot i czy w każdej próbie pokonania zapory chodzi o przedostanie się na nasze terytorium.

Do prób przekroczenia granicy najczęściej dochodzi podczas wieczornej wymiany załóg i między czwartą a piątą nad ranem.

– Panowie dziennikarze, dziś pomęczycie się z dzikami – wita nas w bazie w Dubiczach Cerkiewnych dowódca kompanii manewrowej. – I nie, nie będziecie biegać po lesie w poszukiwaniu zwierzyny – Na twarzy oficera maluje się szelmowski uśmiech. – To wasi kompani – Kapitan kiwa ręką na grupkę stojących w pobliżu wojskowych. I wtedy oświeca mnie – dojrzałem naszywki na rękawach mundurów żołnierzy. Humorystyczne identyfikatory przedstawiające groźnie wyglądające zwierzę z okazałymi kłami, spionizowane, przebrane w hełm i kamizelkę kuloodporną. – Jesteśmy dzikami – Dowódca sekcji wyciąga dłoń na powitanie.

 

REKLAMA

Jak straż pożarna

– Skąd taki pomysł na naszywki? – pytam nowo poznanych towarzyszy. – Zazwyczaj poruszamy się powoli, ale jak trzeba, wchodzimy do akcji galopem – słyszę w odpowiedzi. Po chwili pokiwałem głową, uświadomiwszy sobie trafność tej analogii. Dzików nie przewidziano do pełnienia służby wartowniczej na stałych posterunkach. Pododdział wyposażono w samochody terenowe – koreańskie Kia KLTV – przydzielając mu zadania lotnego patrolu. – Jeździmy wzdłuż zapory i obserwujemy teren. Robimy wszystko to, co załogi posterunków, tyle że nasze sektory są znacznie dłuższe, na jednej zmianie pokonujemy nawet 80 km – mówi jeden z żołnierzy. – A co z tym galopem? – dopytuję. – Jak gdzieś dochodzi do próby nielegalnego przekroczenia granicy, to gnamy ze wsparciem – słyszę.


Realizacja: Marcin Ogdowski, Marcin Łobaczewski

– Jak straż pożarna – usiłuję znaleźć niezwierzęce porównanie. – Jak dziki na Legwanach – mój rozmówca nie ma litości, tym razem przywołując nazwę, pod jaką koreańskie wozy funkcjonują w naszej armii. To lekkie pojazdy rozpoznawcze Legwan, jedne z najnowszych nabytków Wojska Polskiego. Siły zbrojne kupiły około 400 wozów, docelowo ma ich być 4 tys., przy czym większość pojazdów powstanie już w Polsce. Zastąpią poczciwe Honkery, także używane na przygranicznym „pasku”. Jeden z nich pojawił się jak na zawołanie. – Da się porównać Legwana do Honkera? – pytanie samo ciśnie się na usta. – Niebo a ziemia… – Ów lakoniczny komentarz wystarcza mi za odpowiedź.

Droga otwarta do nieba

Jest już ciemno, gdy docieramy pod zaporę. – Jesteśmy blisko, więc najpierw zajedziemy do Sitka – oznajmia stojący na czele patrolu podoficer. – Zajedziemy do Sitka… – powtarzam w myślach. Ta fraza brzmi niczym zapowiedź wizyty u kogoś w domu. Na posterunku, ujmując sprawy w realiach „paska”. Tymczasem chodzi o miejsce, gdzie ranny został – ze skutkiem śmiertelnym – Mateusz Sitek, żołnierz 1 Warszawskiej Brygady Pancernej. Tragedię upamiętnia krzyż postawiony na poboczu przygranicznej drogi. Niezależnie od dat i okoliczności obłożony kwiatami i zniczami. Do tego miejsca nie mają dostępu osoby postronne, ozdoby zostawiają żołnierze i strażnicy graniczni. Ci ostatni ufundowali również tablicę pamiątkową, która zawisła na przęśle zapory. Widnieją na niej słowa Jana Kochanowskiego: „A jeśli komu droga otwarta do nieba, tym, co służą Ojczyźnie”. – Służył, zginął, nam pozostało pamiętać” – kwituje dowódca dzików motywy „wizyty u Sitka”. – Ruszamy dalej – zarządza po chwili.

Przez kilka minut jedziemy w milczeniu, a ja odtwarzam w głowie wydarzenia z 28 maja 2024 roku. Mateusz Sitek został zaatakowany nożem przez migranta, który wraz z większą grupą usiłował sforsować barierę graniczną. Sprawca przecisnął broń przez szczelinę pomiędzy przęsłami i ugodził żołnierza w bok, między żebra. Ranny trafił do szpitala w Hajnówce, potem do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. 6 czerwca 2024 roku Dowództwo Generalne poinformowało o jego śmierci. Nie był to pierwszy akt agresji wobec żołnierzy WP i funkcjonariuszy Straży Granicznej. Nie był też ostatni.

– Regularnie mamy do czynienia z niebezpiecznymi migrantami – Choć to zdanie wypowiada jeden z dzików, podobne deklaracje słyszałem od innych żołnierzy, nie tylko podczas ostatniej wizyty na granicy. – Rzucają w nas kamieniami, prętami, szklanymi butelkami, niekiedy koktajlami Mołotowa. My odpowiadamy pałkami, gazem pieprzowym, bronią gładkolufową – relacjonuje inny z żołnierzy. – Próbują pokonać zaporę przy użyciu drabin? – dopytuję. – Jedni tak, inni tną płot przenośnymi pilarkami tarczowymi – usłyszałem, a wkrótce przekonuję się na własne oczy, że wystarczy usunąć fragmenty dwóch przęseł, by zrobić otwór, przez który przeciśnie się człowiek.

Dziurę, którą oglądam, zabezpieczono tymczasowo przykręconymi płaskownikami. – Rano Straż Graniczna podjedzie tu ze spawaczem, odtworzą przęsła – zapewnia mój rozmówca, gdy podświetlam latarką brudnobrązowe ślady na zaporze. – Widać, że trzeba było sięgnąć po gaz… – wyjaśniono mi pochodzenie plam.

Metodyka i system

– Taczka przy… – I tu pada trzycyfrowy numer posterunku. „Malejąco”, meldunek przez radio jest zwięzły. Te słowa niewiele mi mówią, ale słyszałem na instruktażu przed wyjazdem na „pasek”, że tak właśnie należy komunikować się w eterze. „Taczka” to samochód poruszający się po białoruskiej stronie, „malejąco” oznacza, że jadący wzdłuż granicy z północy na południe. Być może jest to patrol białoruskiej straży granicznej, ale równie dobrze mógłby to być kolejny furgon wykorzystywany przez Białorusinów do podwożenia migrantów pod zaporę.

– Słyszysz? – Dowódca dzików unosi palec. Nieco wcześniej stanęliśmy przy jednym z posterunków, „taczka” jechała właśnie w naszym kierunku. – Kiedy najczęściej dochodzi do prób przekroczenia? – pytam. – Podczas wieczornej wymiany załóg – Podoficer uważnie nasłuchuje dźwięków silnika. – Tamci liczą wówczas, że będziemy zajęci czym innym. No i między czwartą a piątą nad ranem. Tu z kolei mają nadzieję, że po nocce będziemy zmęczeni, mniej czujni. – W jak dużych grupach forsują płot? – drążę dalej. – Czasem w kilka osób, czasem w kilkanaście, ale nie w każdej próbie chodzi o przedostanie się na nasze terytorium – wyjaśnia wojskowy, a ja znów przypominam sobie instruktaż. – Przed chwilą miało miejsce przejście, sześć osób, wszystkie złapane – mówi prowadzący odprawę – Jednak mogło to być wyłącznie przejście, które miało skupić naszą uwagę na pewnym odcinku na „pasku”. Zatem w tych najbardziej newralgicznych godzinach wieczornych proszę was o wzmożenie czujności – uczula podwładnych oficer.

„My naprawdę widzimy więcej niż oni”, mówi żołnierz na jednym z posterunków. Ma na myśli zarówno Białorusinów, jak i migrantów. „I tamci o tym wiedzą”.

– Metodyczne działanie – komentuję. Mój rozmówca kiwa tylko głową. – To cały system, rozbudowany i nadzorowany przez białoruskie służby – mówi mi kilka godzin później gen. Tomasz Biedziak, dowódca 20 Brygady Zmechanizowanej, której żołnierze służą na granicy. – Migranci to tylko narzędzia w ich rękach…

„Taczka” pojechała dalej, ze spływających meldunków wynika, że tym razem nie miała pasażerów. I generalnie to była spokojna noc. Niewykluczone, że ów spokój miał związek z manewrami „Zapad 2025”, które kilka dni później rozpoczęły się na Białorusi. Na poligonach w północno-wschodniej części kraju ćwiczyło wojsko, ale rejon manewrów zabezpieczała łukaszenkowska bezpieka. A reżim, choć opresyjny i rozbudowany, wciąż mierzy się z realiami „krótkiej kołderki”; kagiebiści, na co dzień zaangażowani w operację na białorusko-polskiej granicy, dostali inne zadania.

Puszcza ani na moment nie zasypia

Tak czy inaczej, do porannej zmiany nie wydarzył się żaden incydent. Nawet na odcinku bez stałej zapory – podmokłym, bagiennym obszarze chronionym zwojami koncertiny – tej nocy nie odnotowano choćby prób rozpoznania. – Mamy perymetrię, mocne lampy, termo- i noktowizję, a w powietrzu niemal bez przerwy wiszą drony – mówi żołnierz na jednym z posterunków. – My naprawdę widzimy więcej niż oni – Ma na myśli zarówno Białorusinów, jak i migrantów. – I tamci o tym wiedzą. Ale dziś na naszą korzyść dodatkowo gra ten gość – Żołnierz wskazuje głową na bezchmurne niebo. Stała zapora – wraz z przyległą do niej drogą – to wąski pas wijący się pośród wysokich, odcinających światło drzew. W dorzeczu, gdzie właśnie byliśmy, las rośnie kilkaset metrów dalej. Niemal pełna tarcza księżyca jasno rozświetla najbliższą okolicę. Szybko uznałem, że w tym terenie nie dałoby się poruszać niepostrzeżenie.

Wchodzę na ambonę, by mieć jeszcze lepsze pole widzenia. I wtedy zdaję sobie sprawę z tego, gdzie tak naprawdę byłem. Pradawna puszcza nawet na moment nie mruży oka – zewsząd dochodzą odgłosy jeleni na rykowisku, słychać żubry i nocne ptaki. Z naszej i z białoruskiej strony. Życie toczy się dalej. – Ta cała przyroda jest tu wspaniała – przyznaje jeden z moich mundurowych kompanów z naszywką dzika na mundurze. – Szkoda, że musimy tu być w takich okolicznościach”.

Wracając do bazy, mijamy ekipę budowlaną, która tuż po pierwszym brzasku zaczyna układanie asfaltu na „pasku”. Końca granicznego kryzysu nie widać, stąd tak drastyczna ingerencja w substancję wiekowego lasu. „Szkoda, że musimy tu być w takich okolicznościach” – w głowie wybrzmiewają mi jeszcze raz usłyszane niedawno słowa. Nie mogę się z nimi nie zgodzić…

Marcin Ogdowski

autor zdjęć: Piotr Szafarski/16 DZ,

dodaj komentarz

komentarze


Jednym głosem w sprawie obronności
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Abolicja dla ochotników
Polskie „Tygrysy” nagrodzone w Portugalii
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Strategiczna inwestycja w Bumarze-Łabędy
Baltexpo ‘25 wystartowały
Polski „Wiking” dla Danii
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Pływali jak morscy komandosi
Od doświadczeń z wojny do pokolenia Z
Na Baltexpo o bezpiecznym morzu
Koniec dzieciństwa
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
Zjednoczyć wysiłek w przeciwdziałaniu presji migracyjnej
Apache i Chinook a sprawa polska
Medale pięcioboistów Wojska Polskiego
Rekompensaty na nowych zasadach
Wyzwaniem – czas
Para ratowników i pies w kopalni złota
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Jak skutecznie szkolić polskie wojsko?
Żołnierze testują nowoczesne drony. To polska robota
Owad z drukarki
Przedwczesny triumf
Świadczenia mieszkaniowe w górę
Koniec pewnej epoki
W obronie gazoportu
Speczespół wybierze „Orkę”
Norwegowie zaczynają szkolenia Ukraińców w Polsce
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
AWL zainaugurowała rok akademicki 2025/26
Dzień Bezpieczeństwa na Baltexpo
Rozkaz: zatankować kompanię Abramsów
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
Terytorialsi ćwiczyli taktykę i walkę z pożarem
Terytorialsi dłużej będą wspierać Straż Graniczną
Medycyna na trudne czasy
Maratońskie święto w Warszawie
Rozwijanie śmigłowcowych zdolności
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Kraków – strategiczne centrum wojskowej medycyny
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Okiełznać Borsuka
Dziki na Legwanach
Wioślarze mistrzami świata, a pięcioboiści znów na podium
Wojsko podzieli się Merkurym 2.0
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Kircholm 1605
„Road Runner” w Libanie
RAF nad Polską. Cel: patrolować i odstraszać
Nowe horyzonty medyków
Wkrótce rusza pilotaż powszechnych szkoleń obronnych
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Wyspa komandosów i walka z morskim żywiołem
Historia jest po to, by z niej czerpać
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
W poszukiwaniu majora Serafina
Lubuscy pancerniacy sforsują Odrę
Europa ma być zdolna do obrony
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Drony w natarciu
Brytyjczycy na wschodniej straży

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO