Dziś strzelaliśmy ze wszystkiego, co mamy w swoim wyposażeniu, począwszy od Grotów, indywidualnego wyposażenia żołnierza, skończywszy na Javelinach, Warmate’ach i moździerzach oraz broni snajperskiej – mówił gen. Krzysztof Stańczyk, dowódca wojsk obrony terytorialnej, po zakończonych zajęciach na poligonie w Nowej Dębie. Uczestniczyło w nich ponad pół tysiąca terytorialsów.
W czwartek sześciuset żołnierzy WOT-u prowadziło działania w ramach ćwiczeń „Ognista burza ’25”, będących częścią największego tegorocznego przedsięwzięcia szkoleniowego Sił Zbrojnych RP – „Żelazny obrońca ’25”. – Widzieliśmy działanie trzech plutonów lekkiej piechoty, wspartych zespołami zadaniowymi – tłumaczył gen. Stańczyk. – Żołnierze zorganizowali zasadzkę, w trakcie której m.in. eliminowali tzw. cele wysokoopłacalne.
Odwrót osłaniany przez moździerze
Co konkretnie można było zobaczyć w Nowej Dębie? Scenariusz ćwiczeń zakładał, że wzmocniona kompania WOT-u zaatakuje konwój logistyczny przeciwnika. Wyposażoną w broń strzelecką piechotę wsparli snajperzy, członkowie obsługi wyrzutni przeciwpancernych Carl-Gustaf i Javelin oraz operatorzy dronów – zarówno obserwacyjnych FlyEye, jak i uderzeniowych Warmate. W manewrach wykorzystano także drony kamikadze FPV.
Żołnierze zorganizowali tzw. zasadzkę liniową (wzdłuż drogi przejazdu), w którą oprócz pojazdów logistycznych wpadł również ubezpieczający je pluton zmechanizowany. W ruch poszły granatniki, snajperzy wzięli na cel dowódców wrogiego ugrupowania. Przeciwnik zdołał jednak wezwać artyleryjskie wsparcie, a niebawem w eterze pojawiły się ostrzeżenia o nadciągającym mu z odsieczą ugrupowaniu pancernym. W tej sytuacji dowódca kompanii WOT-u podjął decyzję o użyciu bezzałogowców – podczas ćwiczonego epizodu doszło do podwójnego uderzenia Warmate’ów w cele pozorujące czołgi.
Gdy konwój został zniszczony, a odsiecz unieruchomiona, dowodzący akcją zarządził odwrót. Wycofujących się żołnierzy WOT-u osłaniał ogień z moździerzy.
Rosnąca rola wojsk obrony terytorialnej
Ćwiczenia na poligonie w Nowej Dębie dla biorących w nich udział pododdziałów oznaczały zwieńczenie sześcioletniego procesu szkoleniowego. Jego pierwszym etapem było zgrywanie żołnierzy na poziomie sekcji, później drużyny, następnie plutonu i na końcu kompanii (w większych ugrupowaniach WOT, jako formacja lekkiej piechoty, samodzielnie nie operuje). Były to zarazem pierwsze szkolenia terytorialsów – od początku istnienia formacji – w których użyto wszystkich rodzajów wykorzystywanej przez nich broni.
„Ćwiczenia »Ognista burza« pokazują, że Wojsko Polskie potrafi zareagować na różne scenariusze. Są zarazem świadectwem rosnącej roli WOT-u w systemie bezpieczeństwa państwa” – napisał w liście do wojskowych minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego słowa odczytano przed frontem żołnierzy; wicepremier nie mógł być osobiście w Nowej Dębie, przebywa bowiem w Kijowie.
Łącznie we wszystkich epizodach „Żelaznego obrońcy” swoje umiejętności sprawdza ponad 2,5 tys. terytorialsów. Używają oni 480 jednostek sprzętu. Ćwiczą w województwach warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim, mazowieckim i podkarpackim.
autor zdjęć: WOT

komentarze