10 Wrocławska Brygada Łączności otrzymała kilkanaście amerykańskich transporterów opancerzonych Cougar 4×4 klasy MRAP. Przeciwminowe pojazdy, które wyposażono w WKM-y 12,7 mm, dają szansę łącznościowcom m.in. na samodzielne odpieranie ataków grup dywersyjnych. Żołnierze z wrocławskiej brygady właśnie ćwiczą przed pierwszym strzelaniem bojowym.
Przezbrajanie pododdziałów to dla kadry dowódczej oraz szkoleniowców brygady dosyć trudne zadanie. Poza wprowadzeniem nowego uzbrojenia trzeba także przyjąć nowych ludzi, opracować dla nich nowe plany szkoleniowe, aby żołnierze jak najszybciej nauczyli się posługiwać nowym sprzętem. – Takie szkolenie podzielone jest na kilka etapów. Jest etap nauki indywidualnej poszczególnych osób funkcyjnych, etap zgrywania się składów załóg, później zgrywania załóg w składach plutonów kompanii, a na końcu w składzie batalionu i brygady – wyjaśnia kpt. Tomasz Słowiński, oficer sekcji szkolenia 10 Brygady Łączności.
Gunnerzy w akcji
Ostatnio wrocławscy łącznościowcy trenowali na poligonie w okolicy Świętoszowa. Na pas taktyczny przy tzw. Wzgórzu Prezydenckim wyjechały dwa wielozadaniowe transportery opancerzone Cougar 4×4 klasy MRAP (Mine Resistant Ambush Protected) produkcji amerykańskiej. Trening przechodzili celowniczy broni pokładowej, czyli wielkokalibrowych karabinów maszynowych WKM-B kalibru 12,7 mm, w które MRAP-y zostały wyposażone już w Polsce. Do strzelania przygotowywało się 17 celowniczych. Wszyscy mają już za sobą kurs obsługi WKM-u 12,7 mm. Dla wielu z nich było to przygotowanie do pierwszego strzelania z broni pokładowej, które wkrótce się odbędzie. W tej grupie znaleźli się jednak i tacy żołnierze, którzy pierwsze strzelania mieli już za sobą. – Pierwsze strzelanie z WKM-u zaliczyłem na piątkę. Emocje były bardzo duże – mówi szer. Krzysztof Eliasz. Jak twierdzi, nowa broń daje większy komfort działania, ponieważ po oddaniu strzału z WKM-u nie ma dużego odrzutu. – Wystarczyło dobrze zgrać przyrządy celownicze, żeby ogień był celny – przyznaje szeregowy.
Autor zdjęć: Bogusław Politowski. Montaż: Michał Korsak / ZbrojnaTV
Żołnierze szybko opanowali strzelanie z wielkokalibrowego karabinu. – Niektórzy z moich podwładnych strzelali już z WKM-ów podczas szkolenia na poligonie w okolicy Żagania. Poradzili sobie dobrze, z czego jestem bardzo zadowolony – mówi por. Dawid Kaczmarek, kierownik strzelania, na co dzień dowódca kompanii ochrony i regulacji ruchu w batalionie łączności 10 Wrocławskiej Brygady Łączności.
Cel: działko przeciwpancerne
Podczas zajęć na pasie taktycznym celowniczowie trenowali działania, które muszą wykonać przed pierwszym strzelaniem. Najpierw na zbiórce omówiono warunki strzelania, rodzaj celów, ilość amunicji, jaką otrzymają. Żołnierze dowiedzieli się także, ile razy muszą celnie trafić, żeby uzyskać pozytywną ocenę. Por. Kaczmarek kładł także duży nacisk na omówienie warunków bezpieczeństwa przed prowadzeniem ognia i w jego trakcie.
Później żołnierze trenowali wykrywanie celów. Podczas pierwszych strzelań celowniczy musieli trafić w figurę bojową imitującą działko przeciwpancerne. Ukazywała się ona na przedpolu cztery razy z trzydziestosekundowymi przerwami, za każdym razem zaledwie na 50 sekund. Aby uzyskać ocenę bardzo dobrą, gunner musiał trzy razy trafić cel ustawiony w odległości 400–500 metrów. Gdy trafił dwa razy, dostawał czwórkę, a gdy tylko raz – trójkę. Do wykonania zadania strzelający otrzymali taśmę, na której było 40 nabojów. Dysponowali amunicją kalibru 12,7 mm zwykłą i smugową. Co trzeci pocisk wpięty do taśmy był smugowy. Dzięki amunicji smugowej celowniczy, prowadząc ogień, widzi, jak układają się wystrzelone pociski i dzięki temu może odpowiednio korygować ogień.
Podczas wykonania zadania oprócz gunnera w transporterze Cougar znajduje się kierowca oraz dowódca, który ma łączność z kierownikiem strzelania, i wydaje gunnerowi komendy do ładowania i otwarcia ognia. Ćwiczenia przygotowujące żołnierzy 10 Wrocławskiej Brygady Łączności do pierwszego strzelania trwały kilka godzin. W trakcie zajęć przećwiczono wszelkie procedury i działania związane z prowadzeniem skutecznego ognia z WKM-ów. Strzelanie bojowe dowództwo brygady zaplanowało na maj.
Puma sobie poradzi…
Wielozadaniowy transporter opancerzony Cougar z napędem na cztery koła jest wozem o zwiększonej odporności na miny, przeznaczonym do zadań patrolowych, konwojowania oraz transportu żołnierzy obsługujących tzw. broń zespołową. Został tak skonstruowany, żeby zapewnić dwuosobowej załodze oraz czterem żołnierzom desantu ochronę przed eksplozją ładunku wybuchowego o mocy 7 kg trotylu pod podwoziem i aż 14 kg trotylu pod kołem.
MRAP-y zostały wyposażone w WKM-B, czyli broń maszynową przeznaczoną do zwalczania przeciwnika ukrytego za lekkimi osłonami oraz lekko opancerzonych celów naziemnych czy nisko latających obiektów powietrznych na odległościach do 1500 metrów. Ten rodzaj wielkokalibrowego karabinu maszynowego jako broń pokładową zastosowano w części Cougarów, w które wyposażone jest Wojsko Polskie. Broń pokładową pozostałych stanowią karabiny maszynowe UKM kalibru 7,62 mm.
Transportery Cougar są bardzo ważną częścią uzbrojenia 10 Wrocławskiej Brygady Łączności. W kompaniach ochrony i regulacji ruchu stanowią element bojowego zabezpieczenia stanowisk dowodzenia oraz miejsc zgrupowania środków łączności. W warunkach bojowych w razie ataków grup dywersyjnych czy przestępczych wrocławscy łącznościowcy będą w stanie sami odeprzeć ataki, bez pomocy pododdziałów innych jednostek operacyjnych.
10 Wrocławska Brygada Łączności podlega dowódcy Garnizonu Warszawa i jest jedną z największych tego typu jednostek w Polsce.
autor zdjęć: Bogusław Politowski

komentarze