moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Arcelin – cud, który może się zdarzyć tylko raz

W dziejach wojen bywa, że los tysięcy zależy od woli i determinacji garści ludzi. I nie chodzi w tej historii o pilotów myśliwskich, którym przecież kawaleryjskiej fantazji nie brakowało, ale o kawalerzystów z krwi i kości, o cud, który wywiedziony był z żołnierskiej odwagi, zimnej krwi, sprawności i szybkości podejmowania właściwych decyzji.

Powrót 1 Pułku Szwoleżerów z manewrów pod Warszawą, sierpień 1929.  Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dnia 1 września 1939 roku około godziny piętnastej w sztabie generała Stanisława Grzmota-Skotnickiego, dowódcy Pomorskiej Brygady Kawalerii, zostaje podjęta decyzja, że 18 Pułk Ułanów powinien bezzwłocznie wspomóc piechotę odstępującą z Chojnic pod naciskiem Niemców. Potrzebne jest energiczne działanie, które skonfunduje nieprzyjaciela na tyle, by możliwe było zerwanie kontaktu bojowego z wrogiem i odejście na zaplanowaną kolejną pozycję osłonową. Generał Skotnicki dopisuje coś na druku rozkazu odręcznie, porucznik Grzegorz Cydzik wsiada do sztabowego łazika i jedzie do miejsca postoju pułkownika Mastalerza, dowódcy 18 Pułku i zarazem grupy wydzielonej „Chojnice”. Jest około godziny czwartej po południu, kiedy Kazimierz Mastalerz czyta rozkaz: „Pułk przed zmierzchem wykona całością natarcie na Niemców, po czym zostawi jeden szwadron w styczności z Niemcami, resztą pułku wycofać za Brdę, gdzie są nasze umocnienia”. Osobno łącznik podał pułkownikowi zwitek papieru z odręcznym pismem: „Pomnij naszej przeszłości Legionowej, za wszelką cenę […] powstrzymaj ruch Niemców, czym prędzej przechodząc do akcji zaczepnej”…

Rzut oka na mapę. Pułk musi wykonać najpierw marsz w poprzek domniemanych kierunków natarcia Niemców, obejść ich od północy i wyjść na ich tyły. Stamtąd ma uderzyć i odskoczyć ponownie w poprzek osi natarcia Niemców. Do tego zadania pułkownik wyznacza 1 i 2 szwadron oraz po jednym plutonie z 3 i 4 szwadronu. Pułkownik wydaje ostatnie dyspozycje, wszystko wskazuje na to, że będzie atak w szyku konnym, nie pieszym. Porucznik Cydzik, wciąż wyprężony na baczność, próbuje oponować. Pułkownik Mastalerz mówi tylko do niego ze smutnym uśmiechem: „Nie pan będzie mnie uczył, młody człowieku, jak się wykonuje niewykonalne rozkazy”.

REKLAMA

1. Patrzę na zdjęcie, które zrobiono prawdopodobnie 11 kwietnia 1919 roku w Alejach Ujazdowskich w Warszawie. Przed prezentującą broń kompanią piechoty przechodzi stępa jeden ze szwadronów 1 Pułku Szwoleżerów, prowadzi młody niewysoki oficer, głowę ma lekko przekrzywioną, wyraz twarzy surowy, a w oczach rodzaj smutku, który znajduję na późniejszym o jakieś dwadzieścia lat zdjęciu portretowym Kazimierza Mastalerza już jako pułkownika.

Ale na razie jest, chłodny zapewne, kwietniowy dzień. Pułk istnieje od niedawna, początkowo jako 1 Pułk Ułanów. Jeszcze w grudniu 1918 roku zasłużył się w odsieczy Lwowa, teraz rusza na daleką wyprawę na Wilno, do którego wkracza 19 kwietnia.

Szwoleżer konno przed koszarami 1 Pułku Szwoleżerów, lata 20. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wiosną 1920 roku pułk zostaje przeniesiony z północy na obszar Polesia, skąd rusza w kwietniu na wyprawę kijowską, w czasie której pododdziały pułku zdobywają… pociąg pancerny. Z kolei w maju, działając z przedmieść Kijowa, patrol pułku zdobytym tramwajem wdziera się z zaskoczenia na sam Chreszczatyk, główną ulicę Kijowa, gdzie bierze jeńców: kilku bolszewików, i wraca tym samym tramwajem na pozycje wyjściowe, żeby dwa dni później całością sił wkroczyć do Kijowa w pełnej gali.

Przerzucony koleją nad Berezynę pułk bierze udział w powstrzymaniu pierwszego uderzenia Tuchaczewskiego z północy, żeby w czerwcu i lipcu wziąć udział w walkach z Konarmią Budionnego na południu frontu nad Zbruczem, Prutem i Seretem. Ciągle w ruchu, wciąż w awangardzie pułk pomału zyskuje sobie miano elitarnego, dość szczęśliwego, ale i niezwyciężonego w polu.

8 sierpnia 1920 roku w związku z tworzeniem tzw. Północnej Dywizji Kawalerii, zwanej też po prostu Dywizją Dreszera (od nazwiska dowódcy – pułkownika Gustawa Orlicza-Dreszera), pułk zostaje załadowany ponownie do wagonów kolejowych i rzucony na północ (gdzie będą się rozstrzygać losy tej wojny), na Warszawę. Tutaj nieco kłócą się relacje. Według jednych pułk dociera częściami do Warszawy w dniach 10–12 sierpnia, zasilony dodatkowymi szwadronami organizowanymi w międzyczasie przez szwadron zapasowy, i pozostaje w mieście dwa dni dla doprowadzenia koni, oporządzenia, sprzętu do porządku po wielu tygodniach wyczerpujących działań. Według innych – prosto z rampy kolejowej otrzymuje rozkaz wymarszu w kierunku na Modlin i dalej na północ, w podporządkowanie polskiej 5 Armii toczącej śmiertelny bój na linii rzeki Wkry, na północ od Modlina, z sowiecką XV Armią. Na czele 2 szwadronu pułku jest ciągle – jakby się go kule nie imały – niewysoki, młody oficer o smutnym spojrzeniu i lekko zaciętym wyrazie twarzy.

2. 15 sierpnia 1920 roku 1 Pułk Szwoleżerów dostaje rozkaz wymarszu i po przejściu około 45 km, przekroczeniu Wisły po moście pontonowym staje w rejonie wsi Aleksandrów, około 3 km od Nieporętu. Pułk przy wyjściu z Warszawy otrzymuje jako wsparcie do szwadronu karabinów maszynowych jedną armatę trzycalową z obsadą, zostają też uzupełnione stany sprzętowe – gdy chodzi o ciężkie karabiny maszynowe. Od 12 sierpnia pułk ma też nowego dowódcę, w związku z tym, że dotychczasowy dowódca, major Jan Głogowski, zostaje oddelegowany na stanowisko szefa sztabu IX Brygady Jazdy w tworzącej się, ale niedziałającej jako jedna całość Dywizji Dreszera. Dowództwo pułku przejmuje major Jerzy Grobicki, doświadczony oficer z c.k. armii, gdzie służył także w kawalerii, zyskując nad Donem od Kozaków przydomek „honorowego atamana”, a przez swoich nazywany „austriackim kozakiem”.

Pułk zmierza, można tak to określić, w środek paszczy lwa. Wyjaśnijmy to. Z jednej strony bolszewicy doszli pod Warszawę od wschodu i trwa krwawy bój na przedpolach Pragi. Równocześnie z wojsk ściągniętych z innych odcinków frontu i uzupełnionych, nad Wieprzem, czyli na lewym skrzydle głównych sił bolszewickich uderzających na Warszawę, organizowana jest grupa uderzeniowa, która 16 sierpnia ma rozpocząć kontratak na północ, na Łuków, Garwolin i o ile będzie możliwość – dalej w bok i na tyły sowieckich III i XVI Armii walczących na przedpolu Warszawy. Te elementy historii są dosyć znane.

Tymczasem szwoleżerowie prą na północ – tam, gdzie rozkaz przejścia do przeciwnatarcia na wroga nacierającego na północ od Warszawy otrzymała 5 Armia generała Władysława Sikorskiego. Przy czym jej uderzenie było skierowane w czoło sowieckiej XV Armii, gdy na północ od niej przechodziła, łamiąc opór słabych grup wydzielonych w rejonie Mławy i Działdowa, sowiecka IV Armia. 15 sierpnia sytuacja nad Wkrą robi się szczególnie groźna, bo o ile atak czołowy na XV Armię przynosi efekty, to IV Armia sowiecka obchodzi 5 Armię i uderza na Płock, a korpus bolszewickiej kawalerii w składzie dwóch dywizji kawalerii wychodzi na Wisłę w rejonie Włocławka i zajmuje nawet Nieszawę na lewym brzegu. To już nie jest skrzydło żołnierzy generała Sikorskiego, to są głębokie tyły. Oznacza to, że 5 Armia naciera na zachód na jedną armię bolszewików przed sobą, a na skrzydle i za plecami atakuje drugą armię i korpus kawalerii.

3. Polakom sprzyja jednak tego roku szczęście, i to na wielu poziomach. Do tego bolszewicy popełniają kardynalne błędy. IV Armia rozprasza siły na dużym obszarze. Gdy się patrzy na strzałki na mapie, postępy bolszewików z pozoru robią wrażenie. Tyle że groty tych strzałek wymierzone są w dużej mierze w próżnię, tak jakby sowiecki dowódca upojony sukcesami zapomniał, że celem na wojnie są wojska przeciwnika, które trzeba pobić, a których gros zostało daleko za nim.

Kawaleria Gaj-chana zajmuje Nieszawę, ale to około 150 km od Ciechanowa, gdzie stoi sztab IV Armii. 12 Dywizja Piechoty 15 sierpnia jest pod Brodnicą, skąd do Ciechanowa jest 100 km, a do Nieszawy i Płocka – 90 km. Z kolei Płock, gdzie zmierzają bolszewickie 18 i 54 Dywizje Piechoty, od Ciechanowa dzieli 80 km. IV Armia, kierując się na wyznaczone wcześniej punkty na mapach, idzie w próżnię i oddala się od placu głównego boju. Jej jednostki rozchodzą się szeroko, zamiast chronić skrzydło XV Armii, względnie wykonać zwrot na tyły przeciwnika i go zniszczyć. Może ktoś pomyślał, że przeciwnik jest już pobity. A ten przeciwnik, Polacy, zaciął zęby i robi swoje, uznając, że jest groźnie, ale nie beznadziejnie.

Właśnie 15 sierpnia działająca w składzie 5 Armii VIII Brygada Kawalerii, bez łączności z resztą wojsk, niemal przypadkiem uderza zagonem na Ciechanów, gdzie doprowadza do rozproszenia sztabu IV Armii i rozbicia jej centrum łączności, co ma w kluczowym momencie obezwładnić ten związek taktyczny. Jednak sztab IV Armii zdąża przekazać swoim rozproszonym od Brodnicy po Płock jednostkom rozkazy nakazujące skierowanie się nie na zachód, ale na wschód, właśnie na tyły 5 Armii generała Władysława Sikorskiego. Tyle że polski dekryptaż rozszyfrowuje nadawane drogą radiową dyspozycje ze sztabu Tuchaczewskiego do IV Armii i przekazuje je natychmiast Sikorskiemu, a ten stosownie do sytuacji nakazuje sformować dla osłony swoich tyłów i skrzydła – Grupę Operacyjną „Płońsk”. To miasteczko okazuje się punktem ciężkości batalii na tyłach polskiego frontu. Gdyby zawracającym spod Płocka szybkim marszem bolszewickim 18 i 54 Dywizjom Piechoty udało się zająć Płońsk i uderzyć dalej z niego na zachód – 5 Armia mogłaby ulec zniszczeniu. A to mogłoby podważyć sens całego operacyjnego manewru znad Wieprza, który rozpocząć się ma nazajutrz.

Główną siłą wojsk w rejonie Płońska ma być właśnie IX Brygada Kawalerii zasilona różnymi znajdującymi się w dyspozycji oddziałami improwizowanymi oraz w składzie dwóch pułków kawalerii.

4. Wobec zmieniającej się sytuacji na froncie 1 Pułk Szwoleżerów dostaje 16 sierpnia rano ponownie rozkaz szybkiego marszu, lecz – nie jak się spodziewano w kierunku Ciechanowa, ale Płońska, w którym polska załoga składa się z oddziałów marszowych 4 Pułku Piechoty oraz batalionu marynarzy. Istnieje obawa, że to wojsko – słabo uzbrojone, niezgrane, niewyszkolone i mało liczne – nie utrzyma miasta. Liczy się szybkość manewru, kto pierwszy dopadnie miasteczka – ma szansę wygrać. Przy czym pułk po drodze detaszuje swój 3 szwadron na pomoc 203 Pułkowi Ułanów, który walczy nieco dalej na północ, co zmniejsza jego realną siłę w polu do około 450 szabel. Pod wieczór czoło pułku zbliża się do Płońska, pułkownik Dreszer obecny na miejscu natychmiast nakazuje kontratak w szyku pieszym, bowiem bolszewicy właśnie wlewają się do miasta siłami 52 Brygady z 18 Dywizji Piechoty. 53 Brygada tej dywizji pozostaje w tyle w forsownym marszu. Pułk spiesza się i przy wsparciu jedynej swojej armaty oraz dwóch przydzielonych mu czasowo samochodów pancernych rusza do ataku, wyrzucając z zaskoczenia liczniejszych bolszewików z miasteczka, i ściga ich kilka kilometrów za miasto aż do wsi Ćwiklin i Arcelin. Brani są pierwsi jeńcy, są pierwsze zdobycze wojenne. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że to wstęp do właściwej batalii. Na plac boju ściągają główne siły bolszewików – cała 54 Dywizja Piechoty i reszta 18 Dywizji Piechoty.

Oddział szwoleżerów stojący we wsi. Żołnierze uzbrojeni są w tradycyjną od czasów napoleońskich broń tej formacji – lance, lata 20. Narodowe Archiwum Cyfrowe

5. 17 sierpnia rano do sztabu przybył niedawny dowódca – major Jan Głogowski z poleceniem dowódcy IX Brygady, by wraz z ochotniczym 201 Pułkiem wykonano uderzenie wyprzedzające na siły IV Armii szykujące się do ataku na tyły polskiej 5 Armii. Dowódcy zdawali sobie sprawę z przewagi liczebnej bolszewików, ale nie widzieli innego rozwiązania. Słabość sił własnych miał maskować manewr i śmiałość działania. 1 Pułk miał wyjść z rejonu Ćwiklina w kierunku północnym i obejść, jak sądzono, główne zgrupowanie bolszewików podczas gdy słabszy, gorzej uzbrojony 201 Ochotniczy Pułk Szwoleżerów miał w tym czasie wiązać przeciwnika od czoła.

1 Pułk Szwoleżerów posuwa się kilka kilometrów na zamierzonym kierunku, ale jak się okazuje: uderza na całą 54 Dywizję Piechoty i do południa zalega szeroko rozrzucony szwadronami wachlarzem na obwodzie kilku kilometrów od wsi Galomin, poprzez Dłużniewo, po Sarbiewo, którego to nie udało się szwoleżerom zająć. Tymczasem 201 Ochotniczy Pułk Szwoleżerów początkowo nie jest specjalnie naciskany. Stoi obronnie jednym szwadronem na drodze Ćwiklin–Arcelin, dwoma w rezerwie na wypadek konieczności wsparcia 1 Pułku, a jednym rozpoznaje daleko na zachód od Płońska. Dopiero po południu, gdy 1 Pułk jest już zaangażowany całością sił, od strony Arcelina na Ćwiklin i dalej na Płońsk wychodzą po kolei pułki dwóch brygad 18 sowieckiej Dywizji Piechoty i 201 Pułk, zamiast wspierać w walce 1 Pułk, musi sam podjąć obronę całością sił, a że nie ma na stanie ani jednego karabinu maszynowego, wobec masy nacierającej bolszewickiej piechoty jego sytuacja z minuty na minutę staje się coraz bardziej rozpaczliwa.

Manewr nieprzyjacielskiej 18 Dywizji sprawia też, że 1 Pułk rozrzucony półkolem ku północy znajduje się w zasadzie w okrążeniu, które o tyle jest niedomknięte, że 18 Dywizja nie prze wprost na jego tyły, ale raczej przechodzi za jego plecami w kierunku pozycji 201 Pułku. To nasuwa w najtrudniejszym momencie majorowi Grobickiemu myśl o uderzeniu w szyku konnym całego pułku prosto w bok maszerujących bolszewików. Ten sam manewr rozkazuje mu wykonać dowódca grupy – pułkownik Dreszer, posyłając gońca, który dociera na stanowisko dowodzenia pułku około 16.30. Manewr jest o tyle trudny, że wszystkie szwadrony: 1, 4, 2 oraz szwadron techniczny muszą najpierw zerwać łączność bojową z nieprzyjacielem, wykonać zwrot o 180 stopni i mając za plecami jedną sowiecką dywizję, przejść do ataku na drugą sowiecką, która naciera na pozycje 201 Pułku. Samobójstwo albo majstersztyk.

Pierwszy do szarży może stanąć 2 szwadron podporucznika Kazimierza Mastalerza, bowiem stanowi rezerwę pułku. Tego dnia też jest najmniej zużyty w walce. Za nim w odległości około 200 m ma do szarży pójść 4 szwadron, potem dowódca pułku z pocztem, 1 szwadron, szwadron karabinów maszynowych, ranni na podwodach i jako ostatni, najbardziej oddalony od sił głównych – szwadron techniczny. Francuski doradca przydzielony do pułku, major de Mazarat, oponuje, według niego ta szarża nie ma prawa się udać, jest niewykonalna, tym bardziej że teren w stronę Arcelina jest całkowicie otwarty, nieco się wznosi, a na dodatek przecinają go: kilka rowów, szosa i nasyp kolejowy. Ale major Grobicki wydał już dyspozycje – szwadrony mają natychmiast oderwać się od wroga i nacierać w szyku konnym w ślad za drugim szwadronem. Dzięki szczęśliwie sprawnie przeprowadzonemu manewrowi oderwania się szwadrony w zasadzie wchodzą do akcji niemal równocześnie w szyku nieco ukośnym, jakby w „schody-skos”, który może dodatkowo zmylić przeciwnika co do liczebności polskiej szarży.

Oddział szwoleżerów stojący we wsi. Żołnierze uzbrojeni są w tradycyjną od czasów napoleońskich broń tej formacji – lance, lata 20.  Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dwie brygady bolszewickiej piechoty maszerujące na pozycje 201 Pułku, czyli bezpośrednie tyły 5 Armii, to zapewne jakieś 2 tys., może 2,5 tys. bagnetów. To jest rok 1920, wojna biedaków, wojna, która trwa już dłuższy czas. Dywizje podobne są pod względem liczebności do pułków, pułki do batalionów, a bataliony – do kompanii. Szwoleżerowie mogą wystawić po południu 17 sierpnia w kilku rzutach około czterystu szabel. Przewaga bolszewików na papierze jest pięcio-, może sześciokrotna. Tyle że ten manewr ze strony Polaków nikomu nie przyszedł do głowy. A szwoleżerowie w zasadzie już w okrążeniu błyskawicznie odrywają się od przeciwnika, odwracają się od niego plecami i idą nie front o 180 stopni i nie tam, gdzie idący od południa wróg jest najsłabszy – ale przeciwnie, poszukają miejsca, gdzie przeciwnik jest liczny, by go tam uderzyć z całą furią.

Pogoda jest upalna, dlatego idące w bliskiej odległości od siebie 2 i 4 szwadrony najpierw stępa, potem kłusem, wreszcie na ostatnim odcinku mniej więcej 2 km przechodząc w galop – wzbudzają tumany kurzu, które dodatkowo dezorientują zaskoczonego przeciwnika, a także kryją nieco przed ogniem bolszewickich kulomiotów idące w kolejnych rzutach – poczet dowódcy, 1 szwadron, szwadron karabinów maszynowych i szwadron techniczny. Jak pisał jeden ze świadków: szarżował cały pułk, nawet pluton trębaczy, wszystko na jedną kartę.

Oddział szwoleżerów stojący we wsi. Żołnierze uzbrojeni są w tradycyjną od czasów napoleońskich broń tej formacji – lance, lata 20.  Narodowe Archiwum Cyfrowe

Uderzenie jest tak gwałtowne, że szwadrony pierwszej linii przebijają się błyskawicznie przez słabą osłonę wystawioną przez bolszewików ku północy i wpadają od razu w bok piechoty maszerującej na Ćwiklin. W krwawej kurzawie koledzy szwoleżerów z 201 Pułku w pierwszym odruchu, widząc jeźdźców wmieszanych w szyki piechoty, myślą, że to bolszewicka kawaleria, i są gotowi do nich strzelać, dopiero potem orientują się, że to bratni pułk idzie do ataku z pomocą. Bolszewickie linie chwieją się i rozpryskują na wszystkie strony. Nie tyle z powodu strat, chociaż tych też, co być może dodatkowego psychicznego szoku. Gdyby tylko 201 Pułk nie odesłał swoich koni aż do Płońska – mógłby pójść w pościg za odchodzącymi w rozprzężeniu bolszewikami, na co szwoleżerowie już nie mają dość sił.

Do wieczora bolszewicka 18 Dywizja zwija natarcie i cofa się na zachód, podobnie 54 Dywizja nie uderza już z północy na Płońsk. W 1 Pułku pod wieczór doliczono się 310 szabel, co oznacza, że jednego dnia pułk poniósł straty w zabitych i rannych około 25% stanu. Z drugiej strony wzięto do niewoli około tysiąca jeńców, zdobyto nie mniej niż jedną armatę i kilkanaście karabinów maszynowych, chociaż tutaj relacje i szacunki historyków znacznie się od siebie różnią. Nie to jest jednak najważniejsze. Oba pułki wyszły cało ze zmagań z liczniejszym przeciwnikiem i kolejny raz odepchnęły go od Płońska.

6. Szarża pod Arcelinem była działaniem taktycznym, ale w dziejach wojen bywa tak, że działanie taktyczne miewa ostatecznie znaczenie operacyjne. Bolszewicka IV Armia 17 sierpnia miała wszelkie dane, by wbić nóż w plecy 5 Armii Sikorskiego, a dzięki szarży kilkuset zdeterminowanych ułanów – nie zrobiła tego. W kolejnych dniach okazuje się, że jest na to – także w związku z rozwijającą się sytuacją na innych kierunkach i postępującym chaosem oraz erozją bolszewickiego systemu dowodzenia – za późno. 18 sierpnia na polu bitwy szwoleżerów wizytuje generał Władysław Sikorski i odznacza Srebrnymi Krzyżami Virtuti Militari dowódcę pułku majora Grobickiego, pośmiertnie dowódcę 4 szwadronu, porucznika Zbigniewa Stroynowskiego, podchorążego Jana Ciurlika-Nowińskiego, wachmistrza Ludwika Bilewicza z 2 szwadronu i wreszcie dowódcę 2 szwadronu, podporucznika Kazimierza Mastalerza, który prowadził czoło tej niemożliwej do wykonania zdaniem francuskiego majora szarży.

7. 26 sierpnia 1939 roku 18 Pułk Ułanów rozwinięty do pełnych stanów ponownie wymaszerowuje w stronę pozycji w rejonie Chojnic jako główna siła wydzielonej grupy „Chojnice”. Kapitan Janusz Pasturczak, dowódca tej jedynej baterii artylerii przydzielonej 18 Pułkowi, składającej się z czterech armat, wspominał, że dowódca pułku poprosił go tego dnia na osobiste spotkanie do sztabu, który stał w miejscowości Lichnowy, w budynku szkoły.
– Będzie wojna, kapitanie? – miał zapytać pułkownik.
– Bezwzględnie tak, panie pułkowniku – padła odpowiedź.
– No to ja tego nie przeżyję – miał odpowiedzieć pułkownik Kazimierz Mastalerz, jakby w przeczuciu, że cud dwa razy się zdarzyć nie może.

1 września 1939 roku, towarzysząc swoim ludziom w boju, pułkownik Kazimierz Mastalerz, bohater spod Arcelina, ginie. Szwadrony 18 Pułku z marszu idą do szarży na Niemców z 93 Pułku Piechoty Zmotoryzowanej, zaskoczonych na biwaku opodal miejscowości Krojanty. Po początkowym szoku przeciwnika, z nieodległego lasu wychodzą niemieckie samochody pancerne i koszą ogniem działek oraz karabinów maszynowych kilkudziesięciu ułanów, a także poczet dowódcy pułku wraz z dowódcą. Kazimierz Mastalerz jest chowany przez Niemców z honorami wojskowymi na miejscu walki. Po dwóch tygodniach jego mogiła zostanie rozkopana, a zwłoki przeniesione. Do dzisiaj miejsce pochówku pułkownika Kazimierza Mastalerza pozostaje nieznane.

Radosław Wiśniewski

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna,

dodaj komentarz

komentarze


Arcelin – cud, który może się zdarzyć tylko raz
 
Rosja prowadzi przeciw Polsce wojnę informacyjną
Granice są po to, by je pokonywać
Na nowy rok – dodatek stażowy po nowemu
Minister wyznaczył szefa Inspektoratu Wsparcia
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Zrobić formę przed Kanadą
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Co się zmieni w ustawie o obronie ojczyzny?
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Szef Inspektoratu Wsparcia odwołany
Z Jastrzębi w Żmije
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Czworonożny żandarm w Paryżu
Co może Europa?
MON o przyszłości Kryla
Polska stawia na europejskie bezpieczeństwo
Kluczowy partner
Awanse dla medalistów
Polacy łamią tajemnice Enigmy
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Budżet obrony narodowej wykonany w 99,91%
Silna aktywna rezerwa celem na przyszłość
Miliardy na obronność w 2024 roku
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Wicepremier Kosianiak-Kamysz w Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Nie walczymy z powietrzem
Biegający żandarm
Less Foreign in a Foreign Country
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Siedząc na krawędzi
Atak na cyberpoligonie
Czy europejskie państwa wspólnie zbudują niszczyciel?
Rosomaki i Piranie
PGZ – kluczowy partner
Żołnierzowi grozi dożywocie
Żołnierze górą w głosowaniu na sportowca 2024 roku
Zmiana warty w PKW Liban
Polska wizja europejskiego bezpieczeństwa
Fiasko misji tajnych służb
2024! To był rok!
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Narluga słucha pod wodą
Wielkopolanie powstali przeciw Niemcom
Posłowie o modernizacji armii
Przetrwać z Feniksem
Śmierć szwoleżera
Zmiany w prawie 2025
Na zagraniczne kursy razem z rodziną?
Lektury na czas świąt i nie tylko
Bez kawalerii wojny się nie wygrywa
Wiązką w przeciwnika
Ostatnia prosta
Zdarzyło się w 2024 roku – część IV
Węgrzy w polskich mundurach
14 lutego Dniem Armii Krajowej
Minister o dymisji szefa Inspektoratu Wsparcia
TOP 10 z wideoteki ZbrojnejTV
Dobrze jest pomagać
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Okręty rakietowe po nowemu
Ciężki BWP dla polskiego wojska
Gen. bryg. Mirosław Bodnar będzie dowódcą wojsk dronowych
Turecki most dla Krosnowic
Olympus in Paris

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO