Radzymin znów w Polskich rękach, nad Wkrą toczą się ciężkie walki, a zdobyta w Ciechanowie sowiecka radiostacja zaważy na losach bolszewickiej 4 Armii – trwa trzeci dzień Bitwy Warszawskiej. Jednocześnie nad Wieprzem kończą się przygotowania do decydującego kontruderzenia, które poprowadzi marszałek Józef Piłsudski.
Obsługa ciężkiego karabinu maszynowego 7,62 mm Colt wz. 1895/14 na pozycji pod Starą Miłosną. 1920 r. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne
Niedziela, 15 sierpnia, godzina 5.30 rano. Rusza polski generalny szturm na zajęty przez bolszewików Radzymin. Do bitwy Polacy skoncentrowali ok. 17 tys. żołnierzy wspartych plutonem czołgów. Dowództwo nad całością sił objął gen. Lucjan Żeligowski.
Wcześniej, w nocy z 14 na 15 sierpnia, wojska bolszewickie wznowiły ataki na polskie linie obrony z zamiarem przebicia się w rejonie Nieporętu i Jabłonny. Do zaciętych walk doszło pod Wólką Radzymińską, gdzie starł się 28 Pułk Strzelców Kaniowskich z sowiecką 81 Brygadą Strzelców. Sowieci ponieśli wysokie straty i zostali zmuszeni do odwrotu na pozycje wyjściowe.
Radzymin w polskich rękach
Polski atak rozpoczęła trwająca 20 minut nawała artyleryjska, potem do szturmu ruszyły oddziały 10 Dywizji Piechoty i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Polskie natarcie wspierały czołgi Renault FT i samoloty. „15 sierpnia był wielkim dniem polskiego lotnictwa. Samoloty atakowały zdążające na linię frontu kolumny, skupiska oddziałów, baterie artylerii. Aby skuteczniej razić przeciwnika, piloci schodzili na wysokość kilkudziesięciu metrów. Zaciętość nalotów i ruchliwość maszyn sprawiały wrażenie, że jest ich znacznie więcej”, podaje Janusz Odziemkowski w artykule „Walki na przedmościu warszawskim i ofensywa znad Wieprza 1920 roku”.
Miasto udało się opanować jeszcze przed południem, niestety kontratak bolszewickich 61 i 62 Brygady Strzelców wyparł Polaków z miasta. Ale szala zwycięstwa powoli przechylała się na naszą korzyść. – Rosnące straty, silny opór Polaków i brak sukcesów spowodował upadek nastrojów w szeregach czerwonoarmistów. Niektóre pułki zaczęły wyraźnie unikać walki, opieszale wykonywano rozkazy. Rosnące straty spowodowały konieczność uzupełniania oddziałów frontowych żołnierzami z taborów i formacji tyłowych, nie posiadających doświadczenia bojowego ani ducha walki – opisuje Janusz Odziemkowski.
Bateria 6 pułku artylerii ciężkiej na stanowisku bojowym. Widoczna haubica ciężka 155 mm wz. 1917. Rok 1920. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne
Ruszyło kolejne kontruderzenie. Siły 19 Brygady Piechoty wchodzącej w skład 10 Dywizji łamiąc opór nieprzyjaciela zaczęły obchodzić Radzymin od północy. Jednocześnie oddziały 10 DP i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej posuwały się w kierunku wsi Ciemne, na południe od miasta. Bojąc się okrążenia o zmroku bolszewicy wycofali się z Radzymina. Do miasta jako pierwsi wkroczyli żołnierze z 30 Pułku Strzelców Kaniowskich. „W zrujnowanym Radzyminie nie ostał się ani bezpański pies”, zapisał jeden z polskich oficerów. Po całodziennych walkach nie tylko odzyskano Radzymin, ale też po raz pierwszy załamał się rosyjski atak na Warszawę.
Epizod na miarę zwycięstwa
Zacięte walki toczyły się też nad Wkrą. Od poprzedniego dnia 5 Armia gen. Władysława Sikorskiego nacierała tam w kierunku Nasielska. Szturm utknął jednak w miejscu i rozpętały się ciężkie walki. Udało się jednak zahamować działania Sowietów: 15 Armii Augusta Korka i 3 Armii Władimira Łazariewicza.
Mapa pochodzi z publikacji „Wojna 1920” Wydawnictwa Demart.
15 sierpnia o świcie bolszewicy rozpoczęli natarcie. 11 Dywizja Strzelców zadała pod Borkowem duże straty polskiej 9 Dywizji Piechoty, a 5 Dywizja Strzelców z 3 Armii sforsowała dolną Wkrę. Jednocześnie pułki polskiej 18 Dywizji Piechoty zepchnęły oddziały 4 i 16 Dywizji Strzelców na wschód i nocą z 15 na 16 sierpnia osiągnęły linię kolejową Nasielsk – Ciechanów.
Główne siły 4 Armii Aleksandra Szuwajewa maszerowały nad dolną Wisłę i polskie dowództwo obawiało się, że mogą zagrozić lewemu skrzydłu i tyłom polskiej 5 Armii. Na szczęście podczas walk zdarzył się epizod, który zaważył na losach sowieckiej armii.
203 Ochotniczy Pułk Ułanów mjr. Zygmunta Podhorskiego walczący w składzie 8 Brygady Jazdy otrzymał zadanie opanowania Ciechanowa. „Szybko rozwijam pułk i przez zaskoczenie wpadam do Ciechanowa, w koszarach następuje krótka walka, zostawiam tam jeden szwadron, a z trzema przechodzę przez miasto i zajmuję dworzec i cukrownię. W cukrowni napotykam słaby opór, trafiamy na sztab armii” – opisywał mjr Podhorski. W siedzibie sztabu 4 Armii ułani zdobyli jedną z dwóch radiostacji służących Rosjanom do łączności z dowództwem w Mińsku.
Polacy wiedzieli, że druga z radiostacji 4 Armii jest czasowo wyłączona, ponieważ przewożona jest w inne miejsce. W tym czasie Michaił Tuchaczewski, dowódca frontu zachodniego wydał 4 Armii rozkaz zawrócenia na południowy wschód i uderzenia na armię gen. Sikorskiego. Po rozszyfrowaniu tego rozkazu polski radiowywiad postanowił przestroić warszawski nadajnik na częstotliwość sowieckiej radiostacji i rozpocząć zagłuszanie odleglejszych nadajników z Mińska. Nasi radiotelegrafiści nadawali bez przerwy teksty Pisma Świętego, jedyny dostatecznie obszerny tekst, który udało się szybko znaleźć.
Patrol bolszewicki schwytany przez polskich żołnierzy pod Warszawą. 15.08.1920 r. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne
Dzięki temu druga radiostacja 4 Armia nie była w stanie odebrać rozkazów i oddziały bolszewickie parły dalej do wyznaczonych wcześniej celów, czyli przepraw na Wiśle w Płocku, Włocławku i Toruniu, przez co praktycznie zostały wyeliminowane z bitwy o Warszawę.
„Ten wypadek – drobny w swej istocie, odegrał rozstrzygającą rolę w biegu naszego działania i dał początek jego katastrofalnemu wynikowi. […] 5 Armia przeciwnika była uratowana i zupełnie bezkarnie, mając na flance i tyłach naszą potężną armię z czterech dywizji strzelców i dwóch dywizji jazdy, nacierała dalej na nasze armie 3 i 15. Takie położenie, wprost potworne i nie do pomyślenia, pomogło Polakom nie tylko zatrzymać ofensywę armii 3 i 15, ale jeszcze krok za krokiem wypierać ich oddziały w kierunku wschodnim.” – zapisał Tuchaczewski we wspomnieniach „Pochód za Wisłę".
Piłsudski gotowy do walki
Kiedy pod Radzyminem i nad Wkrą trwały zacięte walki, nad Wieprzem koncentrowała się grupa manewrowa mająca wykonać decydujące uderzenie. Od rana Józef Piłsudski, naczelny wódz, wizytował oddziały szykujące się do natarcia. „Po dłuższym namyśle zdecydowałem zacząć stąd o świcie [...] chcę 4. Armii i 1 legionowej [DP] nadać od początku taką samą szybkość i takie szalone tempo, jakie kiedyś użyłem przy ukraińskiej ofensywie. Jeżeli mi się uda, a wysiłków nie poskąpię i już wprowadzam całą armię w trans w tym kierunku, to obliczenia moje okażą się słusznymi” – napisał Piłsudski z puławskiej kwatery głównej w liście do gen. Tadeusza Rozwadowskiego, szefa Sztabu Generalnego.
Stanowisko bojowe pod Radzyminem. Sierpień 1920 r. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne
Naczelny wódz wydał też rozkaz do Bitwy Warszawskiej. Atak miał się rozpocząć następnego dnia o świcie, a Piłsudski objął bezpośrednie dowództwo nad kontrofensywą. „Zwracam uwagę na bezwzględną konieczność przeprowadzenia całej operacji w nakazanych rozmiarach. [...] Wszystkie wojska zrozumieć muszą, że bitwa ta rozstrzyga losy wojny i kraju i że dać może pożądane rezultaty tylko przy najwyższym wysiłku sił i woli każdego poszczególnego żołnierza i oficera”.
Korzystałam z: Norman Davies „Orzeł biały czerwona gwiazda” Kraków 1997, Janusz Odziemkowski „Walki na przedmościu warszawskim i ofensywa znad Wieprza 1920” Rocznik Mińsko-Mazowiecki nr 6/2000, Tadeusz Krząstek „Wojna polsko-rosyjska 1919-1920” Warszawa 1995, Lech Wyszczelski „Bitwa na przedpolach Warszawy” Warszawa 2000, Władysław Sikorski „Nad Wisłą i Wkrą” Warszawa 2015.
Z okazji 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.
Mecenasem jednodniówki jest Polska Spółka Gazownictwa.
Zapraszamy do lektury!
autor zdjęć: Wojskowe Biuro Historyczne, Wydawnictwo Demart
komentarze