moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Zapomniani spadochroniarze

Pamięć o cichociemnych – polskich spadochroniarzach, który desantowano, by wsparli Armię Krajową i żołnierzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego – jest na szczęście dziś powszechna i znaleźli oni poczesne miejsce w panteonie naszych bohaterów. Jednakże z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie wywodzili się także spadochroniarze, którym przyszło służyć i walczyć pod obcym dowództwem.

Powyższe stwierdzenie dotyczy tych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, którzy dzięki porozumieniu Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza z brytyjskim Kierownictwem Operacji Specjalnych (Special Operations Executive – SOE) przechodzili pod jego zwierzchnictwo i byli przeznaczeni do akcji na terytorium Bałkanów lub Europy Zachodniej. I tak z misjami specjalnymi do Grecji desantowano sześciu polskich spadochroniarzy, dwóch do Jugosławii, jednego do Albanii, czterech do Włoch i trzech do Francji. Żołnierze ci niejako przy okazji zadań zlecanych przez SOE mieli też działać na rzecz polskich interesów. Przede wszystkim organizowali szlaki kurierskie do kraju, przerzucali na Zachód rodaków, którzy uciekli z niemieckich obozów jenieckich, a często też – jak cichociemni w kraju – stawali się specjalistami w oddziałach partyzanckich. 

 

 

REKLAMA

Z kolei Oddział II Sztabu Naczelnego Wodza (wywiad) wysłał z brytyjską pomocą dwóch skoczków do Francji. Obydwaj włączyli się tam do pracy w polskiej ekspozyturze wywiadowczej. Wydział Spraw Specjalnych Ministerstwa Obrony Narodowej wespół z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych dzięki SOE desantował we Francji aż 25 spadochroniarzy. Wszyscy oni przede wszystkim mieli za zadanie wykrywać wyrzutnie V1 i naprowadzać na nie bombowce RAF-u, prowadzić rozpoznanie i dywersję na tyłach wojsk niemieckich (zwłaszcza przed i po inwazji w Normandii) oraz współdziałać z francuskim Résistance. Tylko i wyłącznie z ramienia SOE skakało czterech polskich spadochroniarzy – we Francji, w Jugosławii i we Włoszech. Rekordzistą w skokach bojowych w SOE został por. Aleksander Świat-Ihnatowicz „Ataman”. Polak cztery razy desantował się w Jugosławii i we Włoszech. W sumie w latach II wojny światowej „za wolność naszą i waszą” w europejskim ruchu oporu walczyło 46 polskich spadochroniarzy.

Prawdziwi komandosi z Navarony

Szczególnie trudne i niebezpieczne zadania mieli skoczkowie zrzucani do „bałkańskiego kotła”. Tam musieli uważać nie tylko na okupantów z państw osi – Niemców, Włochów czy Bułgarów, ale i kolaborujących z nimi Greków, Chorwatów, Serbów i innych bałkańskich narodowości. Przy tym często dochodziło do bratobójczych walk między partyzantami różnych opcji politycznych, a nierzadko i do zmiany stron. Wczorajsi sojusznicy nagle okazywali się kolaborantami… Kairska placówka SOE o kryptonimie „004” od jesieni 1941 roku wysyłała do Grecji komandosów, których głównym zadaniem było rozpoznanie ruchów niemieckich i włoskich wojsk oraz dyslokacji nieprzyjacielskich okrętów w greckich portach. Jednym z najskuteczniejszych specjalsów alianckich okazał się wtedy polski „Agent nr 1” – Jerzy Iwanow-Szajnowicz (do Grecji trafił jednak nie jako skoczek, lecz na pokładzie okrętu podwodnego).

Z tejże placówki „004”, a od 1943 roku z placówki SOE nr 11 we włoskim Brindisi, nad greckie góry coraz częściej wysyłano do akcji specjalnych samoloty transportowe ze spadochroniarzami, także polskimi. I tak 8 września 1943 roku z Brindisi został przerzucony do Grecji podporucznik piechoty Stanisław Hołły, 5 czerwca 1944 roku porucznik piechoty Jerzy Waletko, 14 września – porucznik kawalerii Tomasz Jakub Kurasiewicz i porucznik artylerii Jerzy Skolimowski, 24 października – porucznik lekarz Jerzy Lisowski. Każdy z nich prowadził samodzielne akcje w różnych rejonach Grecji.

Szczególną rolę spośród nich odegrał por. Jerzy Waletko, noszący pseudonim „Bard” albo „Bytomski”. Ten były powstaniec śląski i sztygar z kopalni w Rudzie Śląskiej, oficer i tobrutczyk z Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w 1942 roku przeszedł do służby specjalnej Sztabu Naczelnego Wodza i został przeszkolony na komandosa w placówce SOE pod Hajfą w Palestynie. Niebagatelne znaczenie miało to, że por. Waletko jako Ślązak bardzo dobrze mówił po niemiecku i mógł znaleźć wspólny język z żołnierzami Wehrmachtu pochodzącymi ze Śląska. Właśnie w tym celu został desantowany do środkowej Grecji. Dzięki jego działaniom już po miesiącu do greckiego ruchu oporu zdezerterowało kilkuset Ślązaków i Pomorzan zmuszonych służyć w niemieckich mundurach. Bardzo efektywna okazała się też stworzona przez Waletkę siatka wywiadowcza. Po klęsce Niemców w Grecji por. Waletko służył w sztabie 2 Korpusu Polskiego.

Człowiek o żelaznej woli

W Jugosławii natomiast sławę komandosa zdobył inny polski spadochroniarz, kpt. Józef Maciąg „Nesz”. Jego losy świadczą też o tym, jak piekielnie niebezpieczna, nawet dla wytrawnego komandosa, była służba na Bałkanach. „Nesz” był synem Polaka i Chorwatki. Płynnie mówił w języku polskim, serbskim i serbsko-chorwackim. Bardzo dobrze znał jugosłowiańskie realia, gdyż przed wojną często przebywał na wakacjach u dziadków. Podobnie jak por. Waletko Maciąg był karpatczykiem z piękną kartą bojową we wrześniu 1939 roku – walczył m.in. w bitwie pod Kockiem. Po kampanii polskiej współtworzył konspiracyjną Służbę Zwycięstwu Polsce i Związek Walki Zbrojnej, by następnie w 1940 roku przedostać się przez kilka zielonych granic do Palestyny, gdzie wstąpił do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich.
W styczniu 1943 roku otrzymał propozycję służby w Oddziale Specjalnym Sztabu Naczelnego Wodza i SOE. W połowie tego roku z kairskiej placówki „004” wyruszył samolotem do Jugosławii. Wraz z nim skakali Irlandczyk David Russel i angielski radiotelegrafista Ridewood. Trzej skoczkowie znaleźli się w górach wschodnioserbskich, w rejonie Homolje, gdzie przy czetnickim korpusie płk. Bosko Pavlovicia funkcjonowała brytyjska misja mjr. Erika Greenwooda. Kpt. „Nesz” bardzo szybko okazał się prawdziwym asem działań wywiadowczo-dywersyjnych. Dosłownie „zapalił” obydwa brzegi Dunaju, po którym pływały niemieckie barki z rumuńską ropą, co szczególnie interesowało mjr. Greenwooda. Maciąg na czele czetników i sporej liczby Polaków – jeńców, dezerterów z armii niemieckiej i przymusowych robotników nie tylko przeprowadzał ataki na niemieckie czy bułgarskie placówki, ale i prowadził dalekie rajdy na terytorium Rumunii, gdzie oznaczał cele dla alianckich bombowców i wyznaczał trasy kurierskie dla polskich władz.

Kpt. Maciąg cieszył się olbrzymim autorytetem wśród swoich ludzi – Polaków, Serbów, a także oficerów brytyjskiej misji, a był przy tym nieugiętym zwolennikiem intensywnej walki z Niemcami i to prawdopodobnie go zgubiło. Istnieją dwie wersje wydarzeń: pierwsza mówi, że to czetnicy pragnący kolaborować z Niemcami wydali im miejsce stacjonowania „Nesza” i jego ludzi we wsi Suke Majdanpek. Druga przeciwnie – że to Brytyjczycy pozbyli się Polaka, któremu nie podobało się opuszczenie czetników i przejście do obozu partyzantów Tity… Kpt. „Nesz” poległ w nierównej walce z niemiecką obławą 11 grudnia 1943 roku. Za pierwszą teorią przemawia fakt, że na czas nie przybyła wtedy odpowiedzialna za ochronę brytyjskiej misji czetnicka kompania. Tak czy inaczej, „Nesz” – jak na polskiego spadochroniarza przystało – był wierny przysiędze do końca.

Spis ilustracji
1. Kpt. Józef Maciąg „Nesz”. Fot. z archiwum Piotra Korczyńskiego
2. Niemcy naprawiają drogę w jugosłowiańskich górach wysadzoną przez komandosów i partyzantów. Na pierwszym planie włoska tankietka. NAC
3. Pościg niemieckich okrętów za łodziami greckich partyzantów na Morzu Egejskim, 1943. NAC
4. Polscy spadochroniarze i partyzanci w Grecji, 1944. Fot. z archiwum Piotra Korczyńskiego

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: archiwum Piotra Korczyńskiego, NAC

dodaj komentarz

komentarze


MON podsumowało 10 miesięcy rządów koalicji
 
Odznaczenia państwowe za medale paryskich igrzysk
Płk dr Sowa: Szkolenie rezerw osobowych jest częścią planu budowy systemu służby powszechnej
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Na Białej Głuchołaskiej stanął most
Operacja „Feniks” – służby działają, wspierają, ale też niosą nadzieję
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Zwycięzca w klęsce, czyli wojna Czang Kaj-szeka
Wyższe świadczenie mieszkaniowe dla żołnierzy
Projekt wsparcia dla pracodawców żołnierzy
Przełom w sprawie rzezi wołyńskiej?
Sojusz także nuklearny
Realizm dowodzenia
Tydzień Kormorana
NATO silniejsze niż kiedykolwiek
„Kieszonkowy” okręt podwodny
Radar na bezzałogowce
Album o żołnierzach-olimpijczykach
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Pod Kockiem walczyli do końca
Ukraińska wizja MRAP-a
Czworonożny żandarm w Paryżu
Czarne Pantery już w Poznaniu
Drony nad poligonem
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Polskie armatohaubice na poligonie w Estonii
Wojsko Polskie w oczach zagranicznych mediów
Polska i Turcja – od wojen do szacunku i sympatii
Wojsko połączy Głuchołazy
Kolejny Kormoran na kursie
Ukoić ból po stracie
Kaszubski Tygrys
Ocean dronów
Tłumy biegły po nóż komandosa
Trójstronne porozumienie
Ostre słowa, mocne ciosy
Underwater Academy
Na zapleczu Feniksa
Podwyżki dla niezawodowych
25 km na 25 lat Polski w Sojuszu
Czy Orka przypłynie z Korei?
WAT po raz 74 zainaugurował rok akademicki
Ogniem i dynamitem
Olimp w Paryżu
Ramstein Flag nad Grecją
Miliony złotych na szkolne strzelnice
„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki
Nie rewolucja, lecz ewolucja
WOT z Pomorza ze wsparciem dla Dolnego Śląska
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Żeby drużyna była zgrana
Hubalczycy nie złożyli broni
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Cezary Tomczyk o podkomisji smoleńskiej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Pamiętamy o bohaterach Batalionów Chłopskich
Olympus in Paris
Pierwszy test „Tarczy Wschód”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO