„Czarne karabiny”, czyli żołnierze z Gwardii Narodowej z Waszyngtonu, którzy przez ostatnie kilka miesięcy stali na czele Batalionowej Grupy Bojowej NATO, wracają do domu. Od dziś ich zadania będą realizowali gwardziści z Kalifornii. Uroczystość, podczas której przejęli dowodzenie sojuszniczymi pododdziałami, odbyła się na Mazurach.
Uroczystość przekazania dowodzenia Batalionową Grupą Bojową NATO odbyła się w piątek w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Orzysz, gdzie stacjonują sojusznicze pododdziały.
– Wysunięta wzmocniona obecność sił NATO na wschodniej flance, szczególnie w tym momencie, jest bardzo ważnym elementem kolektywnej obrony Sojuszu. Działania o charakterze hybrydowym na granicy polsko-białoruskiej i narastające agresywne działania rosyjskie wobec Ukrainy są potwierdzeniem znaczenia, jakie wszyscy powinniśmy przywiązywać do zapewnienia bezpieczeństwa w naszym regionie – zwrócił się do sojuszników Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej. Przypomniał, że wojskowi z sojuszniczych armii wspólnie z żołnierzami Wojska Polskiego mają nie tylko ćwiczyć, lecz także będą odpowiedzialni za bezpieczeństwo Polski i NATO. – Wasza obecność jest dla nas bardzo ważna. Fakt, że tu jesteście, to potwierdzenie, że zawsze można na was liczyć – zaznaczył szef MON-u.
Gen. Jarosław Mika, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, przypomniał, że przez ostatnie kilka miesięcy w Polsce stacjonowali żołnierze z 3 Batalionu 161 Pułku Piechoty Gwardii Narodowej z Waszyngtonu, a teraz ich obowiązki przejęli wojskowi z 1 Batalionu 185 Pułku Piechoty Gwardii Narodowej z Kalifornii. – Nie jest łatwo znajdować się daleko od domu i swoich bliskich, a mimo wszystko realizować swoje obowiązki. Dziękuję za waszą pracę i poświęcenie – mówił gen. Mika do gwardzistów z Waszyngtonu. – Teraz czas, abyście to wy podjęli wyzwanie. Wierzę, że efektywnie wykorzystacie nadchodzący czas. Dziękuję, że jesteście tu z nami – zwrócił się do żołnierzy rozpoczynających służbę na Mazurach.
Podczas uroczystości ppłk Craig Broyles, ustępujący dowódca Batalionowej Grupy Bojowej NATO, przekazał na ręce nowego dowódcy BGB – ppłk. Trevora Phillipsa – proporzec Grupy. – Dowodzenie Batalionową Grupą Bojową NATO było dla mnie wielkim honorem. Oddział nazywany „czarnymi karabinami” włożył całe swoje serce, aby Batalionowa Grupa Bojowa NATO była spójna i silna. Chcemy po sobie pozostawić to dziedzictwo, tak jak zrobili to nasi poprzednicy – ocenił ppłk Broyles. Przypomniał również, że mottem sojuszników jest hasło „Strong together”, czyli razem silniejsi. Jest to możliwe nie tylko dzięki żołnierzom ze Stanów Zjednoczonych, lecz także brytyjskim wojskom rozpoznawczym, chorwackim artylerzystom, rumuńskim przeciwlotnikom. To także zasługa ich współpracy z 15 Brygadą Zmechanizowaną. – Dołożyliśmy wszelkich starań, aby Polska zawsze pozostała wolna, i mam pewność, że zawsze tak będzie, bo razem jesteśmy silniejsi – podkreślił.
Ppłk Trevor Phillips podziękował za zaangażowanie swojemu poprzednikowi, a także zapewnił, że zrobi wszystko, aby z takimi samymi sukcesami kontynuować jego pracę. – Wspólnie z członkami naszego międzynarodowego oddziału pokonamy wszelkie wyzwania, które przed nami staną – zapewnił. – Ponosimy ogromną odpowiedzialność wobec naszych nowych przyjaciół i partnerów, ale zapewniam, że nie zawiedziemy. Thunderbolt przejmuje ster – dodał.
W Orzyszu ppłk Broyles został odznaczony przez gen. Mikę Brązowym Medalem Wojska Polskiego. Uroczystość zakończyła defilada pododdziałów.
Czy rotacja amerykańskich żołnierzy nie wpłynie na skuteczność działań, które do tej pory realizowali sojusznicy? Płk Piotr Fajkowski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej, która na co dzień współdziała z batalionową Grupą Bojową NATO, zapewnia, że nie. Chociażby ze względu na doświadczenie we współpracy z sojusznikami. – Poza tym w obu przypadkach mamy do czynienia z żołnierzami z Gwardii Narodowej, którzy dysponują podobnym sprzętem, nie przewiduje więc problemów – mówi. Oficer dodaje, że wkrótce odbędą się ćwiczenia z udziałem sojuszników. Pierwsze z nich to „Puma ’22” i „Bull Run”.
Decyzja o ulokowaniu Batalionowej Grupy Bojowej NATO na Mazurach zapadła podczas szczytu Sojuszu, który w 2016 roku odbył się w Warszawie. Pierwsi wojskowi przyjechali do Polski w marcu kolejnego roku. Byli to żołnierze ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rumunii. Pół roku później dołączyli do nich Chorwaci.
Podobne grupy powstały także na Litwie, Łotwie, w Estonii i Rumunii. Do dwóch z nich – na Łotwę i do Rumunii – swoje kontyngenty wysłała Polska.
autor zdjęć: st. szer. Adrian Staszewski
komentarze