moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Śmierć wróciła do Warszawy po wojnie

Z rozkazu Heinricha Himmlera Warszawa po upadku Powstania Warszawskiego miała zostać doszczętnie zniszczona. Specjalne oddziały saperów przystąpiły do metodycznego wyburzania i palenia tego, co z miasta ostało się jeszcze po dwóch miesiącach walk. Lecz niemieccy saperzy nie poprzestali tylko na pozostawieniu za sobą morza zgliszczy. W ruinach pozakładali śmiertelne pułapki, które miały czekać na desperatów chcących tutaj wrócić. Stało się to ogromnym, często śmiertelnym, wyzwaniem dla żołnierzy, którzy musieli oczyścić miasto z min.

Przez całą jesień 1944 roku trwało wyburzanie Warszawy, a jej ruiny zmieniono w twierdzę, w której niemieccy żołnierze mieli się bronić do ostatniego. Niemcy zrealizowali tylko pierwszą część tego założenia. Kontrolowaną przez siebie część miasta prawie kompletnie zrujnowali, ale kiedy w połowie stycznia 1945 roku ruszyła sowiecka ofensywa – ewakuowali się natychmiast na zachód. 17 stycznia oddziały 1 Armii Wojska Polskiego bez większego problemu uchwyciły prawy brzeg Wisły i po krótkiej walce z niemieckimi grupami osłonowymi opanowały ruiny prawobrzeżnych dzielnic.

Już w pierwszych dniach po oswobodzeniu miasta, zaczęli doń wracać jego mieszkańcy – nie bacząc na to, że większość z nich nie będzie miała się gdzie schronić przed styczniowym mrozem. Tak chwilę powrotu do centrum Warszawy zapamiętał Bohdan Korzeniewski, krytyk i reżyser filmowy: „Gdzieś w pobliżu Nowego Światu wydobyłem spod cienkiej warstwy lodu, na środku jezdni, stary drzeworyt japoński. Tryptyk przedstawiał sceny z tradycyjnego teatru. Tylko w jednym miejscu drzeworyt zachował ślad podkutego buta. Odetchnąłem mijając pusty bunkier przy bramie Uniwersytetu. Wszystko wyglądało tak samo, jak przed paroma dniami, kiedyśmy tu byli pod strażą żandarmów. Niemcy nie wysadzili gmachów w powietrze. Nie zdążyli wypełnić rozkazu zniszczenia. W panice odwrotu nawet Niemcom zdarzały się niedopatrzenia”. Niestety, jak miało się szybko okazać, nie wszystkie budynki, które ostały się w całości lub jedynie lekko zniszczone Niemcy nie zdążyli zniszczyć przed ewakuacją z miasta. Niektóre pozostawili całkiem świadomie – jako przynętę…

 

Beczka prochu

Warszawa na przełomie 1944 i 1945 roku była w istocie wielkim pobojowiskiem i cmentarzyskiem kryjącym w swych ruinach ciała tysięcy ludzi, którzy zginęli w powstaniu oraz ogromną masę różnego rodzaju niewybuchów i min. Zarówno dla powracających w ruiny swojego miasta warszawiaków, jak i stacjonującego tutaj wojska stanowiły one śmiertelne zagrożenie. W sztabie 1 Armii zdecydowano więc o jak najszybszym oczyszczeniu Warszawy z tych niebezpiecznych pozostałości po niedawnych walkach. Do tego zadania wyznaczono 2 Brygadę Saperów i kilka batalionów 5 Brygady Saperów z 1 Armii oraz sowiecki 8 batalion saperów gwardii do zadań specjalnych. Całe miasto podzielono na saperskie sektory. Saperzy sowieccy otrzymali zadanie oczyszczenia z min pozostawionych przez Niemców we względnej całości gmachów użyteczności publicznej – między innymi Sejmu, Muzeum Narodowego i budynków ambasad. Saperom 5 Brygady przypadła północna część miasta oraz wały wiślane na odcinku mostu Kierbedzia. Najtrudniejsze zadanie jednak mieli saperzy z 2 Brygady, którzy rozminowywali Śródmieście. Szybko okazało się, że prócz niewybuchów pozostałych po walkach w ruinach czyha na ludzi masę skomplikowanych min-pułapek, obliczonych na zadanie wysokich strat oddziałom saperów lub ludności cywilnej powracającej do swych domostw. Saperzy przekonali się również, że ocalenie niektórych budynków wcale nie wynikało z niedopatrzenia lub paniki Niemców, tylko stanowiło niebezpieczną przynętę.


Rynek Starego Miasta w płomieniach powstańczych walk, sierpień 1944

Tak było np. w wypadku budynku przy ulicy Nowowiejskiej 57. Okazało się, że jego ściany Niemcy ponawiercali dziesiątkami otworów, w które włożyli materiał wybuchowy ze spłonkami elektrycznymi. Ślady robót minerskich starannie zamaskowali, zaklejając otwory cementem. Przewody od spłonek podłączono do wewnętrznej sieci oświetleniowej. Budynek miał wylecieć w powietrze w przyszłości, po uruchomieniu elektrowni miejskiej. Na takie niespodzianki saperzy trafiali coraz częściej penetrując kolejne sektory miasta w ostrym mrozie, który dosłownie skuł miasto po 20 stycznia. A wyobraźnia niemieckich saperów w wymyślaniu min-pułapek wydawała się nieograniczona. Przy ulicy Balickiego 19C pięć paczek trotylu połączonych drutem czekało pod stertą specjalnie pozostawionych ubrań. W sąsiedztwie pod numerem 20 wielki ładunek trotylu wkopano w ziemię przed wejściem do kamienicy. Zapalnik umieszczono pod progiem otwartych na oścież drzwi. Przy ulicy Towarowej 47 obronne granaty ręczne przyczepiono do drzwi, a linki przywiązane do ich zawleczek przybito do framug drzwiowych. Wystarczyło tylko lekko je pchnąć, by nastąpiła detonacja. Na szczególnie najeżone pułapkami miejsce saperzy natrafili w kotłowni budynku przy ulicy Górnośląskiej 31. Najpierw wykryli granat ręczny umieszczony u drzwi wejściowych. Po kilku dniach rozminowywania ta pułapka nie była już żadnym zaskoczeniem, ale w głębi kotłowni czekały kolejne niespodzianki. Co parę metrów tuż nad podłogą rozciągnięty był przybrudzony sadzą dla niepoznaki sznur, który jak się okazało został połączony z wiązką granatów wsadzoną w rurę odprowadzającą parę. Kiedy rozbrojono tę pułapkę, saper Tadeusz Osoba wykrył następny granat tkwiący między piecami. Połączony był drutem z drzwiczkami do pieca. Kiedy wydawało się, że to już koniec, saperzy znaleźli jeszcze dwa granaty w stertach żużlu i węgla. Doszło do tego, że każdy większy przedmiot, jaki ocalał po powstaniu należało wcześniej sprawdzić. Przy ulicy Zająca 9 saperzy znaleźli cały kosz naczyń. W pierwszej chwili ucieszyli się, że na stołówce wreszcie będą mieć zastawę z prawdziwego zdarzenia i kiedy już jeden z nich chwytał rękoma za kosz – powstrzymał go nagle kapral: „Nie ruszaj!”. Instynkt go nie zawiódł. Naczynia kuchenne połączone były w przemyślny sposób linką biegnącą w stronę ściany. We wnęce ukryto dwie skrzynie pocisków moździerzowych.

Saperska śmierć

Przez kilkanaście dni rozminowywania ruin Warszawy saperzy w konfrontacji z niemieckimi pułapkami wychodzili w większości wypadków zwycięsko – straty były minimalne. Niestety, zmieniło się to wraz z przyjściem kolejnego miesiąca. 7 lutego skończyła się szczęśliwa passa. Tego dnia do sztabu 27 batalionu saperów rozminowującego Wolę zgłasza się jedna z mieszkanek dzielnicy, że na nasypie kolejowym przy Wolskiej płoną sterty węgla, w których są miny – niektóre już miały wybuchnąć. Na wskazane miejsce pobiegli od razu plutonowy Jan Czarnecki z saperami Piotrem Wieliczką, Kazimierzem Lebiodą i Janem Chrzanowskim. Alarm warszawianki okazał się prawdziwy. Na stosie płonącego węgla ułożone były niemieckie miny przeciwpancerne. Czarnecki rozkazał najpierw usunąć gapiów, w tym gromadę dzieci i natychmiast przystępują do pracy. W tumanach gryzącego dymu rozbrajają jedną, drugą minę. Ogień rozdmuchiwany porywistym wiatrem zbliża się do następnych. Czerwiński obawia się, że zaraz nastąpi detonacja, rezygnuje więc z wymaganej ostrożności i chwyta kolejną minę, by odsunąć ją od ognia – a ta wybucha. Giną na miejscu Czarnecki, Wieliczko i Lebioda, a Chrzanowski zostaje ciężko ranny. W sztabie 27 batalionu jeszcze nie ochłonięto po tragicznym wypadku, kiedy przychodzi następna hiobowa wieść o śmierci sapera Stanisława Dąbrowskiego, który zginął po detonacji miny przeciwpancernej. Następnego dnia trzech saperów traci stopy na niewykrytym polu minowym na brzegu Wisły, a starszy saper Władysław Huk zostaje ciężko poparzony. W jednym z domów znalazł dwie butelki wina. Długo je oglądał, ale na pozór wszystko było w porządku. Oryginalne etykiety, zalakowane korki i złocisty płyn w środku przekonały go w końcu. Kiedy otworzył jedną z butelek, buchnął z niej ogień. W jednej chwili płomienie spowiły całe pomieszczenie, z którego saperzy z trudem wyciągnęli ciężko rannego kolegę.

Kolejnych kilka dni upłynęło bez wypadków, ale w połowie lutego znowu zaczęły mnożyć się meldunki o stratach wśród saperów i ludności cywilnej. Wydawało się, że śmierć znowu wróciła do miasta i zagościła w nim na dobre. Nieszczęśliwe wypadki następowały jeden po drugim. I tak 16 lutego przy ul. Okopowej 22 zginął dwudziestojednoletni saper Antoni Sobka, dwa dni później mina urwała nogi Janowi Lewickiemu pracującemu nad Wisłą. Na oznakowane i ogrodzone pole minowe wszedł cywil i spowodował detonację. Rannemu pobiegł z pomocą saper Miszczek i od razu stracił nogę. W szoku zastrzelił się z własnego karabinu. Doświadczony saper, starszy sierżant Władysław Oleksiejuk zginął na miejscu rozbrajając minę przeciwpancerną. Saperowi Józefowi Rusznicy ze zdenerwowania drgnęła ręka, kiedy kładł obok miny kostkę trotylu – śmierć poniósł wraz z towarzyszącym mu saperem Aleksandrem Chmielem… Straty wciąż rosną. Pod koniec lutego do zagrożeń saperskich doszło jeszcze jedno. Gwałtowna odwilż spowodowała, że stojące dotychczas na mrozie mury wypalonych domów zaczęły walić się z hukiem. Pod gruzami giną kolejni cywile i saperzy. Mimo to rośnie liczba ulic, na której pojawiają się napisy: „Sprawdzono, min nie ma”. Budynki z tym optymistycznym ogłoszeniem momentalnie zaludniają się lokatorami. Największymi sukcesami w rozminowaniu Warszawy może poszczycić się 2 Brygada Saperów. Według jej raportów oczyściła 141 kilometrów ulic i dróg oraz 680 budynków. Jej saperzy unieszkodliwili 162 miny-pułapki oraz niezliczoną liczbę min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Do początku marca 1945 roku saperzy 2 Brygady oczyścili całe Śródmieście. 8 marca większość saperskich batalionów opuściło Warszawę, by rozminowywać kolejne miejscowości. W stolicy na dłużej pozostał jedynie 26 batalion z zadaniem rozminowywania ogrodzonych i oznaczonych w mieście pól minowych. Rozpoczynał się kolejny etap – odbudowy niezłomnego miasta.

Bibliografia

Z. Barszczewski, Sylwetki saperów, Warszawa 2001
S. Kopf, Wyrok na miasto. Wypędzenie, rabunek, zagłada, Warszawa 2001

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Jelcz się wzmacnia
Orientuj się bez GPS-u
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
„Droga do GROM-u”
Wojny na rzut kostką
Polskie Bayraktary nad Turcją
Człowiek jest najważniejszy
Koniec dzieciństwa
Medycy na start
Standardy NATO w Siedlcach
Dywersanci atakują
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Mity i manipulacje
Abolicja dla ochotników
Kolejne „Husarze” w powietrzu
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Miliardy na inwestycje dla PGZ-etu
Kawaleria w szkole
Broń i szkolenia. NATO wspiera Ukrainę systemowo
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Rezerwa i weterani – siła, której nie wolno zmarnować
Pocisk o chirurgicznej precyzji
„Steadfast Noon”, czyli nuklearne odstraszanie
Kolejna fabryka amunicji z Niewiadowa
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Trzeba wzmocnić suwerenność technologiczną Polski
Niezłomni w obronie
UBM, czyli przepis na ekspresową budowę
Kircholm 1605
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Deterrence in Polish
Korpus bezzałogowców i nowe specjalności w armii
Polskie innowacje dla bezpieczeństwa – od Kosmosu po Bałtyk
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Młodzi i bezzałogowce
Brytyjczycy na wschodniej straży
Transbałtycka współpraca
Kosmiczny Perun
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
W poszukiwaniu majora Serafina
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
W wojsku orientują się najlepiej
Żołnierze na trzecim stopniu podium
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Speczespół wybierze „Orkę”
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Więcej szpitali przyjaznych wojsku
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Zawiszacy na Litwie
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
„Czerwone berety” na kursie dowódców i SERE
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Szpital polowy, czyli test Żelaznej Dywizji
Wojskowi rekruterzy zawsze na posterunku
Priorytetowe zaangażowanie
DragonFly czeka na wojsko
Więcej pieniędzy na strzelnice w powiecie
Pasja i fart
Maratońskie święto w Warszawie
WOT na Szlaku Ratunkowym
Polski „Wiking” dla Danii
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Terytorialsi w akcji
Koniec pewnej epoki
Medicine for Hard Times
Szli po odznakę norweskiej armii
„Road Runner” w Libanie
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO