Czołgiści z 10 Brygady Kawalerii Pancernej po raz drugi uczestniczyli w zawodach Worthington Challenge w Kanadzie. Tak jak dwa lata wcześniej i tym razem było to dla nich duże wyzwanie. Czy mu sprostali?
Przez cztery dni walczyli ramię w ramię z czołgistami z czterech dywizji kanadyjskich, z Chile, Danii oraz Nowej Zelandii. Nie odpuszczali ani na chwilę, a wszystko po to, żeby udowodnić innym i sobie samym, że ich wiedza i umiejętności nie odbiegają od tych, które prezentują przedstawiciele innych państw.
Na drużynę z Polski, podobnie jak na te z pozostałych państw uczestniczących w zawodach, składały się dwie załogi. Każda z nich podchodziła do tych samych konkurencji, a punkty cząstkowe obu załóg sumowały się w całość.
-„Sprzęt jaki wykorzystywaliśmy podczas zawodów, zarówno czołgi, jak i broń indywidualna, nie były dla nas utrudnieniem. Przed rozpoczęciem rywalizacji mieliśmy czas na zapoznanie ze sprzętem i procedurami działania. Był to czas, który staraliśmy się wykorzystać jak najlepiej. Zespoły kanadyjskie miały w pewnym sensie przewagę nad reprezentantami pozostałych państw, ponieważ zadania wykonywali na czołgach, które na co dzień wykorzystują w swojej służbie. Sami wcześniej je skalowali, więc mogli przyłożyć do tego więcej uwagi. My dostaliśmy czołgi przed samym strzelaniem. Oczywiście był czas na przygotowanie, jednak w trakcie działania zasadniczego zauważalne były drobne niedociągnięcia, na które my niestety nie mogliśmy mieć wpływu. Obie załogi robiły co mogły i w konsekwencji zajęliśmy drugie miejsce, za Kanadyjczykami, jeśli chodzi o strzelanie z Leopardów. Uważam, że to naprawdę dobry wynik.” – powiedział dowódca zespołu z Polski, podporucznik Mateusz Gaweł.
Kolejne dni – kolejne konkurencje. Strzelanie z broni indywidulanej z użyciem symulatorów, rozpoznawanie sylwetek sprzętu, poruszanie się pojazdami w terenie z wykorzystaniem mapy wykonując przy tym określone zadania po dotarciu do konkretnych punktów, bieg z pełnym oporządzeniem, czy ewakuacja rannych z czołgu – to główne zadania, z którymi mierzyli się czołgiści. Warto podkreślić, że w ostatniej z wspomnianych konkurencji, żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej zdeklasowali rywali. Wyprzedzili pozostałe drużyny nawet o kilkanaście minut, co spotkało się z ogromnym uznaniem zarówno ze strony organizatorów, jak i samych zawodników z pozostałych zespołów.
Po trzech dniach rywalizacji Polacy zajmowali bardzo dobre drugie miejsce. Ostatnia konkurencja okazała się jednak kluczowa i po zakończeniu strzelania z broni indywidualnej czołgiści z 10 Brygady Kawalerii Pancernej uplasowali się na czwartym miejscu.
-„Ostania konkurencja była naprawdę kontrowersyjna. Sposób naliczania punktów pozostawiał wiele do życzenia. Większość drużyn próbowała zakwestionować wyniki, jednak organizatorzy nie mieli sobie nic do zarzucenia. I tak ostatecznie zajęliśmy czwarte miejsce spośród wszystkich ośmiu drużyn, które uczestniczyły w rywalizacji. Uważam, że to dobry wynik, biorąc pod uwagę zawirowania, na które niestety nie mieliśmy wpływu. Moi żołnierze robili co mogli, zaprezentowali wolę walki, a przy tym dużą wiedzę i umiejętności. Warto podkreślić, że strzelanie z armaty, czyli to co dla czołgistów powinno być stawiane na pierwszym miejscu, wykonaliśmy bardzo dobrze.” – tak krótko zawody podsumował podporucznik Gaweł.
Kolejna rywalizacja w Kanadzie już za dwa lata. Czołgiści z 10 Brygady Kawalerii Pancernej po raz kolejny podejmą wyzwanie i będą walczyć o zwycięstwo. Jednak na razie czeka ich szkolenie w kraju oraz inne przedsięwzięcia zaplanowane przez przełożonych.
Gratulujemy uzyskanego wyniku. Być czwartą drużyną na świecie to naprawdę duży sukces.
Tekst: kpt. Katarzyna Sawicka
autor zdjęć: mł. chor. Piotr Świątkowski
komentarze