Japonia i Republika Korei są najważniejszymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych w Azji Wschodniej. W obu państwach stacjonują kilkudziesięciotysięczne kontyngenty wojsk amerykańskich. Jednak nie da się powiedzieć, by Japończycy i Koreańczycy postrzegali się wzajemnie jako sojusznicy. Jedną z przeszkód są historyczne zaszłości między tymi narodami. Na Półwyspie Koreańskim wciąż jest żywa pamięć o brutalnych rządach i wyzysku w latach 1910–1945, gdy Korea była japońską kolonią.
Japończycy zupełnie nie poczuwają się do jakiejkolwiek winy. Przykładem jest sprawa odszkodowań dla południowokoreańskich robotników przymusowych. Według wyroków Sądu Najwyższego w Seulu powinny je wypłacić firmy japońskie, w których pracowali. Jeszcze bardziej drażliwą sprawą jest zadośćuczynienie dla Koreanek, które zmuszane były do pracy w japońskich, wojskowych domach publicznych. Natomiast według Tokio wszelkie roszczenia są bezpodstawne, gdyż kwestie te zostały ostatecznie zakończone w traktacie z 1965 roku o normalizacji stosunków pomiędzy Japonią a Koreą Południową.
Stosunki japońsko-południowokoreańskie psują nie tylko historyczne animozje. Bieżącym problemem jest spór o grupę wysp na Morzu Japońskim, nazywanych w Korei Dokdo, a w Japonii Takeshima. Stąd też niczym zaskakującym są incydenty morskie. Ostatni zdarzył się 23 stycznia tego roku, gdy – według Koreańczyków – japoński samolot przeleciał bardzo blisko ich niszczyciela. Wcześniej, 20 grudnia 2018 roku, Japończycy oskarżyli Koreańczyków, że ich niszczyciel opromieniował radarem kierowania ogniem ich samolot patrolowy.
Owe nienajlepsze stosunki powodują, że władze południowokoreańskie z niepokojem patrzą na plany rozbudowy japońskich sił zbrojnych. W grudniu 2018 roku Japonia zapowiedziała wydanie na obronę do marca 2024 roku równowartość 242 mld dolarów. Za te pieniądze np. dwa niszczyciele śmigłowcowe typu Izumo zostaną przystosowane do tego, by z ich pokładów mogły operować samoloty pionowego startu i lądowania. Tym samym w japońskiej flocie pojawią się de facto lotniskowce, pierwsze od zakończenia II wojny światowej. Japończycy zamierzają kupić dla nich 42 F-35B. Do tego chcą dokupić jeszcze 63 F-35A. Uwzględniając już zamówione maszyny, Japonia będzie mieć 147 „trzydziestek piątek”.
Japończycy tłumaczą swe zbrojenia zagrożeniem ze strony nieobliczalnej Korei Północnej, która ma broń nuklearną i rakiety balistyczne. Drugim powodem ma być rosnąca potęga militarna Chin. Polityków i wojskowych w Seulu te wyjaśnienia nie do końca przekonują, co znalazło odzwierciedlenie w zapisach w najnowszej białej księdze o obronności i bezpieczeństwie, którą upubliczniono w połowie stycznia. W odniesieniu do Kraju Kwitnącej Wiśni napisano: „Republika Korei i Japonia są geograficznie i kulturowo bliskimi sąsiadami, a Japonia jest partnerem, który współpracuje w zapewnieniu pokoju i dobrobytu świata”. Tymczasem w poprzedniej edycji opisywano Japonię jako demokratycznego i ekonomicznego partnera oraz że oba państwa podzielają podstawowe wartości liberalnej demokracji i gospodarki rynkowej. Stwierdzano też, że współpracują w zapewnieniu pokoju i dobrobytu nie tylko dla regionu Azji Północno-Wschodniej, ale całego świata. Co więcej, w najnowszym wydaniu południowokoreańskiej białej księgi Japonia znalazła się na pierwszym miejscu wśród państw stanowiących wyzwania dla obronności Korei Południowej, przed Chinami i Rosją.
Dla odmiany złagodzeniu uległy w księdze sformułowania dotyczące komunistycznej Korei Północnej, z którą Republika Korei jest nadal w stanie wojny, bo w 1953 roku podpisano tylko rozejm. Tamtejszy reżim polityczny i jego siły zbrojne od zatopienia południowokoreańskiej korwety „Cheonan” w kwietniu 2010 roku ponownie zaczęto określać w białych księgach jako „głównego wroga”. Złagodzeniu uległa też fraza dotycząca reakcji zbrojnej Korei Południowej na atak z północy. Te zmiany to skutek obniżenia napięcia w relacjach dwustronnych, jakie nastąpiło w ubiegłym roku, czego przejawem były spotkania na najwyższym szczeblu. Nie wiadomo jednak, czy ocieplenie stosunków będzie długotrwałe. Doświadczenia z poprzednich prób władz w Seulu normalizacji relacji z Pjongjangiem nie napawają wielkim optymizmem.
komentarze