W 44 dni zamierzają przejechać na rowerach ponad 5600 kilometrów. Trasa będzie wiodła z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych na wschodnie. Pokonując ją, weterani chcą uczcić 44 polskich żołnierzy, którzy polegli na misji w Afganistanie. Po drodze będą odwiedzać groby amerykańskich wojskowych. Rajd rusza w czerwcu przyszłego roku.
„One team, one mission” – takie hasło przyświecało żołnierzom pełniącym służbę w PKW Afganistan. W ciągu trwającej 13 lat misji ISAF (International Security Assistance Force) poległo 44 polskich żołnierzy. Aby ich upamiętnić, trzech weteranów planuje zorganizowanie latem 2018 roku rajdu rowerowego. Na taki pomysł wpadł plut. Michał Paćko, który sam służył na misjach. Podoficer w 2010 roku został ranny w Afganistanie, gdy pod pojazdem, którym dowodził w czasie patrolu, wybuchła mina pułapka. Miał uszkodzony kręgosłup, a przez kilka lat po powrocie do kraju zmagał się z PTSD (zespół stresu pourazowego). – Pomogła mi wówczas jazda na rowerze. Złe emocje znajdywały ujście w sporcie – przyznaje plutonowy, który dziś służy w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych na stanowisku „zdolny z ograniczeniami”. W ramach walki ze słabościami dwa lata temu przejechał 1300 kilometrów z Nicei do Barcelony wzdłuż Lazurowego Wybrzeża. W ubiegłym roku namówił żonę na rowerową eskapadę z północnych Włoch na Sycylię – 1640 kilometrów.
Teraz plut. Paćko razem z dwoma kolegami, także weteranami misji w Afganistanie: st. kpr. Sebastianem Stępniakiem oraz por. Mariuszem Bębnem, chcą przez sport uczcić żołnierzy, którzy nie wrócili z misji.
Wybrali trasę przez Stany Zjednoczone. Od Los Angeles do Nowego Jorku weterani mają do przebycia 5600 kilometrów. Każdego dnia muszą przejechać 130 kilometrów. Najbardziej wyczerpujące będą odcinki przez pustynię (ok. 2 tys. km) oraz wysoko w górach – na 3 tys. m. n.p.m.
Każdy dzień jazdy poświęcą jednemu żołnierzowi, który zginął w Afganistanie. W internecie na specjalnym blogu zamieszczą sylwetkę poległego kolegi i fotorelację z rajdu. – Nasza inicjatywa ma także dodatkowy cel – dodaje plut. Michał Paćko – Chcemy pokazać, że sport i aktywność fizyczna pozytywnie wpływają na proces rehabilitacji.
Żołnierze będą nocować pod namiotem lub w domach weterana w okolicznych miejscowościach. Mogą liczyć na wsparcie amerykańskich weteranów, niektórzy planują dołączyć do polskiego teamu na poszczególnych etapach rajdu. Podczas przejazdu przez miejscowości, gdzie spoczywają polegli amerykańscy żołnierze, Polacy będą odwiedzać ich groby i zapalać znicze. – Chcemy pokazać, że jesteśmy solidarni, że razem walczyliśmy, razem ginęliśmy i o tym pamiętamy – podkreśla plut. Paćko.
Porucznik Mariusz Bęben szczególnie chce oddać hołd kolegom z jednostki, którzy polegli w Afganistanie: kpr. Michałowi Kołkowi i st. chor. Jankowi Kiepurze.
– Zawsze, gdy biorę udział w rajdzie organizowanym z okazji Dnia Weterana, myślę właśnie o nich – mówi oficer z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, członek honorowy Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. On również jest miłośnikiem jazdy rowerowej. – To moja pasja. Polskę zjeździłem na dwóch kółkach wzdłuż i wszerz – dodaje oficer.
Pomysł rajdu weteranów popiera Dowództwo Generalne RSZ, które włączyło się w organizację wyprawy. – Poległym w Afganistanie oddajemy w ten sposób cześć i podkreślamy, że żyją w naszej pamięci – mówi płk Janusz Zając, pełnomocnik dowódcy generalnego RSZ ds. weteranów i poszkodowanych. Pułkownik zamierza zaangażować w to przedsięwzięcie także rodziny poległych żołnierzy. Ich przedstawiciele pojadą do Nowego Jorku na uroczyste zakończenie rajdu, a syn jednego z poległych żołnierzy będzie towarzyszył weteranom podczas ostatniego etapu.
Najbliższe miesiące weterani spędzą na przygotowaniach do wyprawy. Michał Paćko już trenuje, codziennie dojeżdżając do pracy w Dowództwie z podwarszawskiej miejscowości – 40 kilometrów w jedną stronę.
autor zdjęć: arch. organizatora
komentarze