Jestem pierwsza, ale pewnie nie ostatnia. Przecieram szlaki – mówi kpt. Katarzyna Mazurek, kobieta, która została dowódcą okrętu. Pod koniec 2016 roku objęła dowództwo transportowo-minowego ORP „Lublin”. W wywiadzie dla miesięcznika „Polska Zbrojna” opowiada o swojej fascynacji morzem oraz uporze w rozwijaniu wojskowej kariery.
Pamięta Pani, kiedy po raz pierwszy zobaczyła morze?
Kapitan Katarzyna Mazurek, dowódca ORP „Lublin”: Bardzo wcześnie. Rodzice opowiadali mi, że kiedy miałam rok, zabrali mnie na wakacje do Chałup. Potem jeździliśmy tam praktycznie każdego roku, przez kilkanaście lat. Morze bardzo długo kojarzyło mi się tylko z wypoczynkiem.
A kiedy poczuła Pani, że może być inaczej?
To także stało się w Chałupach. Spotkaliśmy tam Waldemara Budzisza. Dziś jest on marynarzem w stopniu komandora porucznika, ale wówczas jeszcze studiował w Akademii Marynarki Wojennej. Za sobą miał rejs dookoła świata na pokładzie żaglowca ORP „Iskra” i opowiadał o służbie na morzu, dalekich portach, okrętach. Wywarło to na mnie ogromne wrażenie. Zresztą nie tylko na mnie. W 1999 roku mój brat złożył dokumenty na studia w AMW, zdał egzaminy, został przyjęty. Rok później poszłam w jego ślady.
Rodzice pewnie złapali się za głowę?
Trochę przerażeni chyba byli, przede wszystkim jednak czuli dumę. W końcu AMW to bardzo prestiżowa uczelnia.
A jak Panią ta uczelnia przywitała?
Zaczęłam jak wszyscy – od unitarki, czyli przeszkolenia ogólnowojskowego. Moje odbywało się w Siemirowicach.
Czyli z dala od morza, w środku lasu. Po barwnych opowieściach nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością?
Byłam na to gotowa. Brat mnie uprzedził.
A później? Były momenty zwątpienia? Studia na wojskowej uczelni wiążą się przecież z pewnym drylem, dyscypliną.
Podchorążowie mieszkają w koszarach, raczej trudno im w dowolnej chwili zerwać się z wykładu i wyskoczyć na piwo...
Ale za to atmosfera na uczelni była naprawdę świetna. A chwile zwątpienia? Jakoś nie przyszły. Zresztą, kiedy się na coś w życiu zdecyduję, staram się postępować konsekwentnie. W obliczu trudności raczej nie mówię sobie „dość”, tylko staram się iść naprzód.
Cały wywiad można przeczytać w styczniowym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”
autor zdjęć: Marcin Purman
komentarze