Najlepsi soliści i zespoły. Oryginalne aranżacje i wymagające jury. Na Ogólnopolski Festiwal Pieśni Patriotycznej i Religijnej Wojska Polskiego przyjeżdżają artyści z całego kraju. W tym roku publiczności zaprezentowało się ponad 200 wykonawców z 30 garnizonów. Festiwal to nie tylko zmagania muzyków, ale również żywa lekcja historii.
Co roku w Hrubieszowie przez trzy dni rozbrzmiewają pieśni wojskowe, patriotyczne i religijne. To jedyny taki festiwal w Polsce. Wszystko zaczęło się na początku lat dziewięćdziesiątych w… Kołobrzegu. Wówczas to na Festiwal Piosenki Żołnierskiej zaproszony został zespół z Hrubieszowa. Wykonał a capella Marsz Wiedeński i zajął wysokie trzecie miejsce. – To był dla wszystkich szok. Wielu wówczas nie wiedziało nawet, gdzie leży Hrubieszów. A my pokonaliśmy wielkie miasta, pułki, brygady i dywizje – wspomina ks. prałat ppłk Andrzej Puzon, pomysłodawca hrubieszowskiego festiwalu.
Hrubieszów śpiewa
Tamto widowisko artystyczne w Kołobrzegu okazało się ostatnim. Niespodziewana propozycja zorganizowania podobnej imprezy napłynęła bowiem z Hrubieszowa. – Pomyśleliśmy, że wobec finansowych kłopotów z kołobrzeską imprezą możemy taki festiwal zorganizować u siebie – dodaje ks. ppłk Puzon. Deklaracja, choć z lekkim niedowierzaniem, została przyjęta pozytywnie. Dowódcy dali zgodę, a ówczesny biskup polowy Sławoj Leszek Głódź zaproponował poszerzenie formuły festiwalu o pieśni religijne.
Początki były skromne. Najpierw, w 1994 roku, zorganizowany został konkurs Krakowskiego Okręgu Wojskowego, któremu wówczas podlegała hrubieszowska jednostka. Rok później impreza była już ogólnopolska, a każda następna edycja przyciągała na Lubelszczyznę coraz więcej wykonawców. – W tej chwili jest to największe kulturalne wydarzenie w mieście. Od lat miejsca na sali festiwalowej są zajęte co do jednego – podkreśla sierż. Andrzej Leśko z 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego.
Film: Sławomir Białas
W tym roku w murach Hrubieszowskiego Domu Kultury, bo tu odbywa się festiwal, zaprezentowała się rekordowa liczba ponad 200 wykonawców z 30 garnizonów. Wszyscy uczestnicy przygotowali po dwa konkursowe utwory. Jury oceniało każdy sceniczny szczegół prezentacji. – Tak, jak często lekarz obserwuje pacjenta wchodzącego do gabinetu, tak i my zwracamy uwagę na sposób wejścia na scenę, ubranie, ruch sceniczny, no i oczywiście na walory muzyczne – zaznacza ks. ppłk. Puzon, członek rady artystycznej.
Nagrody za wokal i aranżacje
– Umiejętność śpiewania na takich konkursach to dla wokalisty absolutna podstawa – uważa Wanda Kwietniewska, która również zasiadała w jury, m.in. obok gitarzysty i kompozytora Mieczysława Jureckiego. Liderka zespołu „Wanda i Banda” podkreśla, że wszyscy artyści prezentowali wysoki poziom, ale doskonała technika to nie wszystko. – Jest coś takiego w muzyce, co nazywamy przekazem i to głównie braliśmy pod uwagę, oceniając poszczególne prezentacje. Były osoby, które śpiewały jakby całym sobą i zrobiły na nas ogromne wrażenie – dodaje wokalistka. W festiwalu mogli brać udział artyści amatorzy związani z wojskowymi klubami kultury.
W tym roku pierwsze miejsce w kategorii solistów zajęła Magdalena Welc z klubu Batalionu Dowodzenia Wielonarodowej Brygady w Lublinie. Wokalistka wykonała, przy akompaniamencie Mikołaja Kołodziejczyka, utwory „Panie generale” z repertuaru Haliny Młynkowej i „Wieża modlitwy” Piotra Rubika. Z kolei w kategorii zespołowej największe uznanie w oczach jury zdobyła grupa „El Fuego” z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Zespół zaprezentował utwory: „Błogosław duszo moja Pana” zespołu Trzecia Godzina Dnia oraz „Piosenka w samą porę”, autorstwa Jana Kondraka. Nagrody wykonawcom wręczał generał dywizji pilot Jan Śliwka, zastępca dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych.
Przyznano też kilkanaście wyróżnień, bo artyści zaprezentowali utwory z ciekawym opracowaniem artystycznym i bogatym instrumentarium. – Pieśni żołnierskie ewoluują, a poziom wykonawców z każdym rokiem jest coraz wyższy. Aranżacje są nowoczesne, wykonaniem nie odbiegają od współczesnych, w pełni zawodowych opracowań artystycznych – ocenia ppłk rez. Bogusław Hilla, przewodniczący rady artystycznej festiwalu.
„Pieśń ujdzie cało”
Hrubieszowska impreza to żywa lekcja historii. Czasy się zmieniają, ale pieśni patriotyczne zawsze zachęcają do walki za ojczyznę i przede wszystkim do odpowiedzialności za kraj. – Gdy nasza tożsamość narodowa była niszczona, to właśnie pieśni patriotyczne śpiewano w kościołach. Teksty podkładano nawet pod nuty pieśni kościelnych. To pozwalało w tych ciężkich czasach zachowywać patriotyczną postawę – mówi ks. ppłk Puzon.
Wojskowy festiwal nie tylko uczy historii, ale też umacnia lokalną społeczność. Zaproszeni goście podkreślali, że widać było to na każdym kroku. – Atmosfera jest niezwykła. Widać, że mieszkańcy traktują festiwal, jako wspólne dobro. To jest taki piękny mały świat – podkreśla Wanda Kwietniewska.
autor zdjęć: Sławomir Białas
komentarze